odrpol pisze: ↑pt, 19 października 2018, 23:26
(...) jeżeli odtwarza się jakąś konstrukcje z lat 60/70 to tylko ze względu na jak najbliższe dopasowanie do stylu Vintage (najbardziej chodzi chyba o wygląd i odczucia wizualno estetyczne – te NOS wyglądają naprawdę fajnie)
Zgadzam się w 100%. Ja w swoich konstrukcjach stosuję wyłącznie podzespoły ze starej produkcji. Czy obiektywnie lepiej brzmią (albo działają - bo bywają i urządzenia pomiarowe), trudno mi orzec. Stosuję je zaś przede wszystkim ze względu na zachowanie spójności estetycznej. Mnie osobiście rażą współczesne, kolorowe buble w sąsiedztwie lamp i układów sprzed pół wieku albo i więcej. Bo jak tak szczerze się zastanowić, to dlaczego konstruujemy te różne urządzenia na lampach - czy na pewno tylko dla dźwięku (ciekaw jestem ile osób byłoby w stanie odróżnić w ślepym teście wysokojakościowe wzmacniacze lampowy i tranzystorowy)? Myślę, że nie. Powody są różne, przeważnie sentyment, ciekawość, "czar lamp" i tego rodzaju kwestie. Tak czy owak, moim zdaniem autentyczność to jest coś, do czego powinno się w tym miejscu dążyć. A zatem w miarę możliwości oryginalne podzespoły, estetyka, itd.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma dostęp do starych części. Te kondensatory Mullarda to jakieś kuriozum, prawda - pięć stów za niecały tuzin... Natomiast są inne elementy (polskie, czechosłowackie, ruskie, itd...), które można zdobyć bez problemu, często i starsze i lepsze od rzeczonych.
I od tego bym polecał rozpocząć próby porównawcze: od podzespołów z epoki, ale niekoniecznie
importowanych. Technologia produkcji kondensatorów olejowych, styrofleksowych czy dowolnych innych przecież nie różniła się tak znacznie. Jeżeli będzie słychać jakąś różnicę, to dopatrywałbym się jej właśnie tu: w budowie konkretnego elementu i różnic między technologią ówczesną a współczesną, a nie w nazwie producenta.
Daj znać, jak coś wyjdzie z prób porównawczych (najlepiej ślepych). Jestem bardzo ciekaw wyników.
Dla mnie ślepego testu nigdy nie udało się przeprowadzić, w zwykłym oczywiście zwyciężały podzespoły z epoki. Nietrudno zgadnąć dlaczego: przychylam się tutaj do zdania Gsmoka - wzmacniacz i muzyka, której się przezeń słucha ma przede wszystkim sprawiać przyjemność. To jest podstawowe zadanie, a skoro dodatkowy bodziec w postaci świadomości posiadania oryginalnych kondensatorów ("takich na jakich grali w latach 60.") potęguje efekt (choćby przez autosugestię), to czemu nie? Przynajmniej ja na to idę.
Pozdrawiam!