Mam takie radio i juz od wakacji planuje je uruchomić. Wiem że nie jest to może eksponat wysokiej klasy i łatwiej bedzie kupić takiego Mazura w dobrym stanie za grosze niż odrestaurować trupa. Chce to zrobić w ramach treningu i zabawy na długie jesienne(zimowe) wieczory.
Prosze o wsparcie, nie tylko techniczne ale i duchowe
Zastanawiam się nad metodyką takiej naprawy, czy lepiej rozebrać całe radio do gołego chassis, co i tak by wypadało zrobić żeby oczyścić całość z rdzy i innego syfu który się tam nazbierał przez lata, czy może robić to na raty. Odbiornik jest w złym stanie, wszystkie przewody wymagają wymiany, niektory rezystory są pordzewiałe, cewki wydają się być w dobrym stanie ale nigdy nie wiadomo.
Oprócz porad które znajdziesz tu na forum to ściągnij i przeczytaj te porady
Od kilku numerów w EP jest również cykl poświęcony ożywianiu starych odbiorników.
Rapid130 pisze:
Mam takie radio i juz od wakacji planuje je uruchomić. Wiem że nie jest to może eksponat wysokiej klasy i łatwiej bedzie kupić takiego Mazura w dobrym stanie za grosze niż odrestaurować trupa. Chce to zrobić w ramach treningu i zabawy na długie jesienne(zimowe) wieczory.
W ciągu jakiegoś miesiąca na mojej stronie powinna się pojawić instrukcja konserwacji odbiorników (w sumie już jest, ale jeszcze niekompletna), zarówno mechanicznej jak i elektrycznej, ciągle nie mam czasu, żeby ją dokończyć.
Jak radio jest w złym stanie (dużo rdzy, głębokie wżery) to bez rezbiórki chassis i ponownego galwanicznego ocynkowania się nie obejdzie. IMO w przypadku Mazura się to nie opłaca - taniej (uwzględniając również czas który się na to poświęci) wyjdzie kupno nowego chassis, w przyzwoitszym stanie.
Ostatnio zmieniony pt, 11 listopada 2005, 08:45 przez tszczesn, łącznie zmieniany 1 raz.
Dziekuje za zainteresowanie tematem
Tak jak podejrzewałem, taniej bedzie kupić cos w lepszym stanie...ale nie zniechęcam się. Stan chassis oceniam na dostateczny z plusem. Moim celem jest doprowadzenie tego radia do sprawności elektrycznej, bo faktycznie calkowita restauracja nie wchodzi w grę ze względu na koszty. Postęp prac i ewentualne wątpliwosci bede opisywał w tym watku.
Miałem taki sam dylemat. Kupiłem Juhasa i "okazało się" juz po rozpakowaniu że obudowa jest zdemolowana przez korniki. Po pierwszym załamaniu się pojechałem do Castoramy i nabyłem różne szpachle, szpachelki, włókniny, 2 szlifierki oscylacyjne ( na papier prostokątny i trójkatny,) znanej i cenionej przez profesjonalistów firmy Topex , papiery ścierne różnych gramatur, politurę i włókninę stalową nr:000, bejce i kleje....Siedzę w warsztacie i dłubię..
Oczywiście uzasadnienia ekonomicznego to nie ma żadnego, ale... obidowa zaczyna nabierać kształtu. Serce rośnie...
Równolegle robię dokumentację foto i jak coś wyjdzie to się pochwalę.
Chetnie poczytam relacje z prac Przyda mi się to, ponieważ moja odbudowa jest w stanie opłakanym. Trzyma się co prawda kupy, ale korniki ją troche uszkodziły i na dodatek się rozkleiła. Nie mam koncepcji jak to naprawić i dlatego narazie robie elektryke.
Witam.
Uwaga na korniki. Nawet po odnowieniu obudowy moga robić spustoszenie, o ile jeszcze uchowały sie w drewnie.Trudno to sprawdzić. Ja tą zwierzynę unicestwiam na gorąco, za pomocą opalarki elektrycznej i chyba z dobrym skutkiem.W dwóch przypadkach nie mialem nowych śladów bytności korników.
Mozna tez stosować srodki chemiczne, ale to dla bardziej wtajemniczonych.
Ja uznałem że już sobie poszły i po przedmuchaniu wszystkich dziur i dziureczek kompresorem ustawionym na 8 atm. ( takim specjalnym pistoletem z dziubkiem) uznałem że po problemie. Kurzyło się strasznie.
Potem starannie zaszpachlowałem i tyle....
Jak się pojawią to albo je podgrzeje opalarką od wnętrza albo - też od wnętrza nasączę preperatem...
frycz pisze:Miałem taki sam dylemat. Kupiłem Juhasa i "okazało się" juz po rozpakowaniu że obudowa jest zdemolowana przez korniki.
To nie korniki - żerujący w meblach i skrzynkach radiowych szkodnik to zazwyczaj tzw. kołatek uparty. W postaci larwalnej jest w stanie jakby hibernacji - nie pobiera tlenu - nieczuły na chemikalia, potrafi w tej postaci przeżyć nawet sześćdziesiąt lat i po tym okresie rozpocząć żerowanie. Ale ja i tak nie zrażałbym się tym - a czy owad żeruje czy też nie można stwierdzić pozostawiając oczyszczoną skrzynkę w spokoju przez jakieś dwa tygodnie - następnie sprawdzić wokół otworów czy nie ma gdzieś wióra (prusza drzewnego). Jeśli jest to można zacząć truć - jeśli nie to albo poszedł sobie, albo też jest tam larwa.
Renowacja staroci to trochę loteria - zresztą zawsze jak kołatek da o sobie znać można rozpocząć walkę (ze szkodników dużo gorszy jest spuszczel drążący korytarze do pół centymetra średnicy)
...:::SQL:::... pisze:A nie można wsadzić do mikrofalówki i upiec Drewnu nie powino się nic złego stać tak przez minute na pełnym ogniu
Pomysł dobry,bo w jakiej by hibernacji nie tkwiły to ich małe bezbronne ciałka muszą zawierać choć trochę wody i się ugotować. tylko chyba nie ma takich dużych mikrofal, a małe radyjka są (zwykle) ebonitowe.
Umiejętne użyta opalarka to jest chyba rozwiazanie...
No więc przyniosłem radyjko z warsztatu. A był to zdemolowany przez kołatki Juhas z wysmolonym płótnem. Okazało się to po otwarciu kartonu. Koło potencjometra były wżery. Nb. Sprzedawca pieklił się że dostał komentarz "neutralny" dobre co?
Radjo rozebrałem, przedmuchałem kompresorem, szlifowałem, szpachlowałem, bejcowałem, szpachlowałem, szlifowałem, przedmuchałem, politurowałem ( 3 razy!) polerowałem....
Płótno najlepiej uprać pianą z szarego mydła i delikatną szczoteczką do cery. Uprałem bez zdejmowania sze sklejki (to nie Elektrit.. )
preparatem do wykładzin. To był błąd.
Z efektu nie jestem zadowolony. No ale pierwsze koty za płoty...
Teraz mam na warsztacie Mazura pomalowanego farbą olejna na gustowny brąz...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.