wiktor62 pisze: podczas moich wczesniejszych w nim wizyt cieszyl tam oko piekny lampowy wzmacniacz z bodajze 4 pentodami na knal , pewnego pieknego dnia(gdzies kolo 83 r) niepostrzezenie pojawil sie w jego miejsce wzmacniacz trzanzystorowy o podobnej jak sadze mocy co lampowy . I nie pamietam absolutnie zadnych dyskusji z tym faktem zwiazanych , ot kazdy przeszedl nad tym do porzadku dzennego ,
A jak myślisz - dlaczego?
Przeczytaj ponownie mój post.
1/ dopóki tranzystorowce musiały zdobywać przepełniony urządzeniami lampowymi muzyczny i audio rynek, doputy nie mogły zabrzmieć w sposób wyraźnie odbiegający od lampowców.
Po za tym pierwsze tranzystorowce były wciąż półprzewodnikowymi kopiami lampowców, na początku germanowymi do tego z wyjściami transformatorowymi.
2/ czynnik psychologiczny: dumny napis (np.) "... all transistors" (
ale ci to mają sprzęt!!! ) bardziej bił w oczy niż opatrzony Marshall czy Fender (
eee, to tylko lampa...).
Dopiero szerokie pojawienie się krzemu, który jednak brzmi ostrzej inaczej niż łagodny german, a także "przefajnowywanie" konstrukcji spowodowało, że ludzie zaczęli zwracać coraz bardziej uwagę na zauważalne różnice brzmieniowe - ciepły i miękki lampowy i kliniczny suchy "krzemowy"
sound
2/ ludzi fascynuje nowe - wówczas na pierwszym planie były takie walory tranzystorowców jak lekkość, mobilność, korzystny stosunek mocy oddawanej do pobieranej (sprawność), gotowość do pracy...
Tak samo jak było z silnikiem Wankla w autkach NSU Prinz: dopiero po jakimś czasie zafascynowani nim samochodziarze zaczęli zwracać uwagę na poważne mankamenty tego rotacyjnego silnika - w końcu znikl ze sceny motoryzacyjnej bezpowrotnie.