Dawno temu przekonywałem swoich uczniów, by zdobywali i poszerzali wiedzę techniczną. Mówiłem, że dzięki niej będą mogli w przyszłości naprawić każdy domowy sprzęt elektroniczny, a nawet samemu go sobie zbudować i to za dużo niższe pieniądze niż należałoby wydać na jego zakup. Obecnie mam coraz większe wątpliwości co do słuszności tamtych poglądów...


Dostałem od znajomego do naprawy gitarowy wzmacniacz Marshall, model MG102CFX. Usterka pozornie banalna - przestały poprawnie działać niektóre potencjometry (pojawiły się jakieś "trzaski" podczas dokonywania regulacji). Powiedziałem przez telefon, że nie powinno być żadnych problemów z naprawą i może go do mnie przywieźć ("opiekuję się" już kilkoma innymi wzmacniaczami tej firmy, będących w posiadaniu kilku moich znajomych-muzyków). Wzmacniacz według opisów, to prawdziwe cacko, wspaniale brzmiące efekty i doskonała symulacja brzemienia klasycznej lampowej końcówki. Pełny opis dostępny pod linkiem poniżej:
http://centrummuzyczne.pl/p/1540/566/ma ... itary.html
Z wyglądu "klasyk": Wewnątrz spora niespodzianka:
Końcówka mocy zbudowana na tranzystorach, z bardzo małym, jak na moc wzmacniacza, radiatorem, oczywiście chłodzonym przy pomocy wentylatora (ma się co usmażyć, w razie jego awarii...).
Potencjometry okazały się sprawne. Każdym z nich reguluje się napięcie stałe w przedziale 0...+5V, a napięcia trafiają na cyfrowy przełącznik CD4051, który powoduje, że ustawione wartości napięć są na bieżąco odczytywane i przekazywane do modułu cyfrowego. Moduł cyfrowy zawiera między innymi kilka wzmacniaczy operacyjnych, 6-cio kanałowy potencjometr, procesor Atmela (ATMEGA8A), procesor DSP (TMS320VC5401) oraz pamięci.
Niestety, nie udało mi się na temat tego wzmacniacza zdobyć ani żadnych informacji, ani schematu, ani zawartości pamięci (oprogramowania). Kompletnie NIC... W serwisie powiedzieli, że zdobycie jakiegokolwiek schematu do tego i innych współcześnie produkowanych modeli wzmacniaczy Marshall jest niemożliwe, gdyż ich nie udostępniają. Nie ma ich również w Internecie. Naprawa tych wzmacniaczy jest więc możliwa tylko w autoryzowanym serwisie...
Kolejna sytuacja - zadzwoniła znajoma, że podczas aktualizacji oprogramowania w telewizorze LCD Samsung, wyłączono jej prąd. Po włączeniu prądu okazało się, że telewizor się już nie załącza. Niestety uszkodziła się zawartość pamięci FLASH i teraz odbiornik nawet nie próbuje czytać oprogramowania przez port USB. Powiedziałem by go do mnie przywiozła, gdyż mam programator i spróbuje jej wgrać do pamięci poprawną zawartość. Niestety, pamięć okazała się być zamontowana w obudowie BGA (mam programator, ale nie mam przystawki do tej akurat obudowy pamięci FLASH; cena takiej przystawki to ponad 1000 zł), a oprogramowanie do tego modelu TV jest niedostępne. Gdyby producent telewizora szanował kupującego, umieściłby gdzieś poprawną zawartość pamięci, tak by dało się do niej wrócić, w razie jakiejś awarii. Obecnie jednak producenci myślą już tylko o zyskach. Cena całej płyty czyni naprawę telewizora (telewizor ma nieco ponad dwa lata) całkowicie nieopłacalną...
Kolejna niespodzianka spotkała mnie dwa tygodnie temu. Spaliły mi się dwie żarówki w reflektorach samochodu. Okazało się, że żarówki nie są takie zupełnie zwyczajne, gdyż producent połączył je ze specjalnymi oprawkami (w sposób oczywiście nierozbieralny), co spowodowało, że na pozór zwykła żarówka z jednym wolframowym włóknem o mocy 19 W, mogąca kosztować kiedyś ok. 1 zł kosztuje w "nowszej wersji" już 100 zł (200 zł w serwisie). Zakupiłem więc dwie żarówki, ale okazało się, że nie wiem jak je w tym samochodzie wymienić. Zadzwoniłem więc do znajomego, który ma warsztat samochodowy. Powiedział, że wymiana jest bardzo prosta - wystarczy podnieść samochód na podnośniku, zdemontować koła, zdemontować nadkola, odkręcić przedni zderzak i coś tam jeszcze, i już będziemy mieli dostęp do żarówek... Ręce mi opadły... Okazało się, że jestem taką "fujarą", że nie potrafię już naprawić gitarowego wzmacniacza Marshall, prostego telewizora Samsung, ani nawet wymienić sobie "zwykłej" żarówki w samochodzie (kiedyś w innych samochodach robiłem to na drodze)...

Pozdrawiam
Romek