Taka sytuacja pojawia się regularnie co jakiś czas.
Jedną z bolączek konstruktora wzmacniaczy jest, paradoksalnie, ich odsłuch i szeroko pojęte użytkowanie.
Jak to możliwe, ktoś zapyta. Powód jest trywialny kabelkologia.
Jeden wzmacniacz to 4 przewody głośnikowe.
Ale żeby było ciekawie, to przecież mnogość wzmacniaczy to zaledwie jedna strona medalu.
Po drugiej można spotkać więcej niż jeden zestaw kolumn, czyli bolaczka niezdecydowanego melomana

Żonglerka tymi kablami doprowadziła mnie najpierw do szewskiej pasji przez wszystkie te lata, a następnie do opracowania prostego urządzenia,
które mnie w tym wyręczy, i które pozwoli z przyjemnością zrealizować kaprys typu:
"a teraz posłuchamy tego wzmacniacza na tych kolumnach"
Do urządzenia można podłączyć 3 wzmacniacze mocy oraz 4 pary kolumn.
Układ jest tak pomyślany, że jednocześnie może być aktywnie przekazywany sygnał tylko jednego wzmacniacza oraz dołączona dowolna kombinacja kolumn.
Obecnie dysponuję 2 parami kolumn oraz adapterem dla słuchawek elektrostatycznych.
Aby umożliwić podłączanie egzotycznych topologii końcówek mocy (np. mostkowych, albo OTLi) to masy wzmacniaczy nie spotykają się nigdzie w układzie.
Każda kombinacja wzmacniacz-kolumna jest całkowicie odizolowana od nie tylko drugiego kanału ale też od innych wzmacniaczy.
Na obudowę wybrałem gotowca z frontem o grubości 10 mm. Postanowiłem tym razem, że każda, najmniejszą pracę w tym projekcie wykonam sam.
Dlatego obróbkę frontu musiałem sam w domu zrealizować, co postawiło kilka problemów do rozwiązania (ah te wyzwania, hehe).
Również mnogość gniazd wyjściowych w stalowej tylnej blasze to niezła zabawa była.
Ponieważ jestem analogowym stworzeniem, więc nie ma tam ani grama zbędnej elektroniki. Całość oparta jest o mechaniczne przełączniki załączające odpowiednie grupy przekaźników.
Jedynie elektronicznym elementem jest impulsowy zasilacz.
Jako wskaźniki użyte zostały stare oprawki dla również starych żaróweczek telefonicznych.
Okablowanie sygnału to srebrzanka 1,5 mm^2 oraz 4 mm^2 odcinki kabelka głośnikowego.
Okablowanie obwodów sterujących to srebrzanka i cienkie druciki - jedynie dlatego, że ładnie się dają ułożyć.
Wyłącznik zasilania jest z tyłu ponieważ postanowiłem, że urządzenie na będzie na stałe włączone, aby przed każdorazowym załaczeniem systemu z góry wiedzieć jaki jest włączony wzmacniacz i kolumny.
Całość nie jest jeszcze dokończona - brakuje jednego elementu, tj. napisów.
Ponieważ chcę to estetycznie sam wykonać to powstaną dopiero za jakiś czas gdy wypróbuję odpowiednie metody na próbnych kawałkach drapanego amelinium

Przy tej ilości gniazd na wyjściu jedynym sensownym sposobem podłączenia wzmacniaczy i kolumn wydają się wtyki bananowe.
Dlatego teraz muszę przygotować odpowiednią ich ilość a potem nie martwić się już o kabelki głośnikowe.
Przedstawiam krosownicę: