kiedy 10 000h = 10 000h
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 500...624 posty
- Posty: 611
- Rejestracja: czw, 15 lipca 2004, 06:03
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
kiedy 10 000h = 10 000h
Mam takie pytanie:
Załóżmy na poczatku że mamy idealną lampę, którą dokładnie po 10 000h szlag całkowicie trafia według katalogu(normalnego uzytkowania).
I teraz tak - jak ta lampa się starzeje jeżeli jest tylko żarzona - czy 1h pracy w tych warunakch jest równa 1h starzenia lampy, po których to 10 000 'spali się' - pomijając spalenie sie włókna.
A jeżeli są podpiete właściwe napięcia na elektrody i moc jest wydzielana na anodzie to rozumiem że 1h=1h uzytkowania.
Podejrzewam że lampa tylko żarzona dłuzej wytrzyma.
Pytam dlatego ,że często zdarza mi się zostawiać wzmacniacz z włączonym żarzeniem, ale bez napięć na siatkach(za wyjątkiem ujemnego napięcia na S1 - ale to napięcie nie powoduje wyrywania elektronów z katody[wręcz przeciwnie] ,więc jest ok).
A nawet pomijając to S1 - jaka może być dysproporcja pomiędzy tymi czasami?
Załóżmy na poczatku że mamy idealną lampę, którą dokładnie po 10 000h szlag całkowicie trafia według katalogu(normalnego uzytkowania).
I teraz tak - jak ta lampa się starzeje jeżeli jest tylko żarzona - czy 1h pracy w tych warunakch jest równa 1h starzenia lampy, po których to 10 000 'spali się' - pomijając spalenie sie włókna.
A jeżeli są podpiete właściwe napięcia na elektrody i moc jest wydzielana na anodzie to rozumiem że 1h=1h uzytkowania.
Podejrzewam że lampa tylko żarzona dłuzej wytrzyma.
Pytam dlatego ,że często zdarza mi się zostawiać wzmacniacz z włączonym żarzeniem, ale bez napięć na siatkach(za wyjątkiem ujemnego napięcia na S1 - ale to napięcie nie powoduje wyrywania elektronów z katody[wręcz przeciwnie] ,więc jest ok).
A nawet pomijając to S1 - jaka może być dysproporcja pomiędzy tymi czasami?
"Mathematics is the language of nature"
O ile mi wiadomo, to rzecz przedstawia się trochę inaczej. Otóż czas życia lamp określa się statystycznie. Jeśli katalogowo jest 10000 godzin pracy to znaczy, że średnio 100 lamp pożyje tyle czasu. Ale to może znaczyć, że jedna umrze po 1 sekundce a reszta przeżyje Ciebie i mnie razem wziętych:). Dlatego lampy niezawodne mają jeszcze taki parametr jak pewność pracy. Chyba jest powiedziane, że po 1000 godzin pracy jakiejść partii lamp może umrzeć jeden promil. Nie jestem jednak pewien czy dokładnie tyle:). Będzie chyba o tym w Niemcewiczu, ale nie chce mi sie szukać.
Lampy długowieczne mają taką właściwość, że nawet jeśli żarzysz ją to katoda się nie niszczy-o ile nie pobierasz prądu anodowego. Stosowali tam zdaje się na katodę tzw nikiel bierny:). Pewno włókienko troszkę się niszczy-parowanie metalu. Z drugiej jednak strony temperatura katody nie jest taka bardzo wysoka, więc i parowanie słabe.
Powstaje jeszcze pytanie co uznają za śmierć lampy. Nie musi to być chyba koniecznie katastrofa polegająca na przepaleniu włókienka.
Może to być po prostu obniżenie jakiegoś parametru poniżej jakiejś tam ustalonej przez wytwórcę wartości.
Lampy długowieczne mają taką właściwość, że nawet jeśli żarzysz ją to katoda się nie niszczy-o ile nie pobierasz prądu anodowego. Stosowali tam zdaje się na katodę tzw nikiel bierny:). Pewno włókienko troszkę się niszczy-parowanie metalu. Z drugiej jednak strony temperatura katody nie jest taka bardzo wysoka, więc i parowanie słabe.
Powstaje jeszcze pytanie co uznają za śmierć lampy. Nie musi to być chyba koniecznie katastrofa polegająca na przepaleniu włókienka.
Może to być po prostu obniżenie jakiegoś parametru poniżej jakiejś tam ustalonej przez wytwórcę wartości.
-
- 500...624 posty
- Posty: 611
- Rejestracja: czw, 15 lipca 2004, 06:03
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Po pierwsze to pisałem o idealnej lampie - statystyka tu nie ma nic do rzeczy.
Śmierć lampy następuje po 10 000h pracy w warunkach katalogowych.
Długowieczność lampy niema najmniejszego znaczenia - czas życia może wynosic równie dobrze 1h.
Pytanie brzmi - Jak się ma czas zywotności katody tylko żarzonej do czasu uzytkowania katody w warunkach nominalnych (żywotność włókna zarzenia jest nieskończona)?
Śmierć lampy następuje po 10 000h pracy w warunkach katalogowych.
Długowieczność lampy niema najmniejszego znaczenia - czas życia może wynosic równie dobrze 1h.
Pytanie brzmi - Jak się ma czas zywotności katody tylko żarzonej do czasu uzytkowania katody w warunkach nominalnych (żywotność włókna zarzenia jest nieskończona)?
"Mathematics is the language of nature"
-
- moderator
- Posty: 7082
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Pozdrawiam,
Romek
Można przyjąć, że katoda jedynie żarzona praktycznie się nie zużywa (a przynajmniej zużywa się tak wolno, że można tego nie brać pod uwagę). Wiele lat temu widziałem ciekawe rozwiązanie układowe, zastosowane w odbiorniku telewizyjnym marki HITACHI (kolorowym), w którym po przełączeniu odbiornika w stan „czuwania”, lampa kineskopowa była dalej żarzona. Jedynie napięcie żarzenia obniżane było z 6,3V do około 5,5V. Rozwiązanie takie powodowało, że po włączeniu odbiornika obraz pojawiał się niemal natychmiast po jego uruchomieniu (razem z fonią). Mnie najbardziej zaszokował stan kineskopu tego telewizora. Po blisko dwudziestu latach pracy (ciągłego żarzenia) był on wręcz idealny.Piroman1024 pisze:Pytanie brzmi - Jak się ma czas zywotności katody tylko żarzonej do czasu uzytkowania katody w warunkach nominalnych (żywotność włókna zarzenia jest nieskończona)?
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Jak rozumiem jest to czyste teoretyzowanie? Oczywiście niezgodne z tym, co katalogi uważają za gwarantowany czas pracy?Piroman1024 pisze:Po pierwsze to pisałem o idealnej lampie - statystyka tu nie ma nic do rzeczy.
Śmierć lampy następuje po 10 000h pracy w warunkach katalogowych.
Długowieczność lampy niema najmniejszego znaczenia - czas życia może wynosic równie dobrze 1h.
Czołem.
Pozdrawiam,
Jasiu
Istotnym procesem jest też zatruwanie katody, polegające na tym, ze reagują z nią gazy resztkowe. Proces zachodzi intensywniej w warunkach bez napięcia anodowego. Spotkałem sie z zaleceniami, by nie dopuszczać do dłuższej pracy lamp w takich warunkach. Inna sprawa, że milionom ECC85 w głowicach UKF jakoś to nie szkodzi...Alek pisze: Z drugiej jednak strony temperatura katody nie jest taka bardzo wysoka, więc i parowanie słabe.
Zwykle jest to określone na co lepszych kartach katalogowych. Często 50% nachylenia i 50% prądu anodowego w określonych warunkach.Alek pisze: Powstaje jeszcze pytanie co uznają za śmierć lampy.
Pozdrawiam,
Jasiu
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: pt, 2 kwietnia 2004, 13:03
- Lokalizacja: Krosno
Czołem.
Pozdrawiam,
Jasiu.
Wątpię. Pewnie w grę może wchodzić jakieś "termiczne zmęczenie materiału" przy naprawdę dużych i gorących lampach.marekb pisze:To jak idzie tak dobrze, to pytanie - czy samo wielokrotne załączanie napięcia żarzenia na lampę (bez napięcia anodowego), może spowodować szybsze zużycie lampy niż jej ciągłe żarzenie? Pomijam przepalenie włókna żarzenia.
Pozdrawiam,
Jasiu.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: pt, 2 kwietnia 2004, 13:03
- Lokalizacja: Krosno
-
- 500...624 posty
- Posty: 611
- Rejestracja: czw, 15 lipca 2004, 06:03
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Dziękuje wszystkim za zainteresowanie.
Z wypowiedzi wnoskuje że zbytnio nie szkodze lampom jak od czasu do czasu zapomne wyłączyć żarzenie.
Jeszcze jedno mnie interesuje - Tom na swojej stronie pisze że nie powinno się zostawiać długo wzmacniacza na 'biegu jałowym' - podłączone napięcia do elektrod ale brak sygnału.
No własnie i czemu by to miało to szkodzić wzmacniaczowi lampowemu?
Z wypowiedzi wnoskuje że zbytnio nie szkodze lampom jak od czasu do czasu zapomne wyłączyć żarzenie.
Jeszcze jedno mnie interesuje - Tom na swojej stronie pisze że nie powinno się zostawiać długo wzmacniacza na 'biegu jałowym' - podłączone napięcia do elektrod ale brak sygnału.
No własnie i czemu by to miało to szkodzić wzmacniaczowi lampowemu?
"Mathematics is the language of nature"
-
- 2500...3124 posty
- Posty: 3001
- Rejestracja: sob, 18 września 2004, 19:38
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Jak pisał Jasiu dobre katalogi podają jakie kryterium długowieczności przyjęto w danym wypadku.Jasiu pisze:Czołem.
Istotnym procesem jest też zatruwanie katody, polegające na tym, ze reagują z nią gazy resztkowe. Proces zachodzi intensywniej w warunkach bez napięcia anodowego. Spotkałem sie z zaleceniami, by nie dopuszczać do dłuższej pracy lamp w takich warunkach. Inna sprawa, że milionom ECC85 w głowicach UKF jakoś to nie szkodzi...Alek pisze: Z drugiej jednak strony temperatura katody nie jest taka bardzo wysoka, więc i parowanie słabe.
Zwykle jest to określone na co lepszych kartach katalogowych. Często 50% nachylenia i 50% prądu anodowego w określonych warunkach.Alek pisze: Powstaje jeszcze pytanie co uznają za śmierć lampy.
Pozdrawiam,
Jasiu
N.P. Dla widikonuLN430
Długowieczność >=1200h
Kryterium długowieczności
-prąd sygnału >= 0,08 mikroA
-rozdidzielczość w centrum >=400 linii.
w pary przypadkach podawałem tu dane różnych lamp i podawałem tez jakie kryterium długowieczności w tym przypadku przyjeto.
-
- moderator
- Posty: 7082
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam Panowie.
Po mojej pierwszej wypowiedzi w tym wątku, dostałem kilka maili i prywatnych wiadomości od osób mających odmienne zdanie w kwestii wpływu załączonego żarzenia na na trwałość lampy. Napisano mi, że wypisuję banialuki, gdyż nawet w literaturze (J. Hennel) jest napisane, że załączenie samego żarzenia powoduje: zatruwanie katody lampy gazami szczątkowymi, przegrzewanie katody, powstawanie naprężeń powodujących uszkodzenia mechaniczne i skracające żywotność lampy. Zarzucono mi również mijanie się z prawdą podczas opisywania rozwiązania stosowanego w starym odbiorniku TV Hitachi. Moi oponenci twierdzili, że obniżone napięcie żarzenia podawane na lampę, bez napięcia anodowego, spowoduje błyskawiczne zatrucie katod, więc jest rzeczą niemożliwą, aby zastosowano je w rozwiązaniu fabrycznym. Zupełnie nie rozumiem ich argumentacji, gdyż z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika coś zupełnie odwrotnego:
- metale znajdujące się w próżni (katoda), rozgrzane do wysokiej temperatury raczej tracą gazy niż je pochłaniają
- brak napięć na elektrodach lampy powoduje brak zjawiska bombardowania katody dodatnimi jonami gazów szczątkowych
- przy występowaniu jedynie napięcia żarzenia (nieco obniżonego) temperatura katody jest niższa niż przy normalnym obciążeniu lampy, gdyż nie płyną w lampie prądy powodujące powstawanie strat na tzw oporności skrośnej wywołanej istnieniem warstwy pośredniej w obszarze czynnym katody
- podwyższona temperatura getteru zwiększa jego aktywność przez co pochłania on skutecznej gazy uwalniające się w lampie
- pozostałe elektrody lamp nie wytwarzają gazów szczątkowych, gdyż bez obciążenia lampy ich temperatura jest stosunkowo niska
- po włączeniu lampy przez podanie napięć na pozostałe elektrody mamy sytuację, gdzie cała powierzchnia czynna katody jest już dobrze nagrzana, przez co nie występuje zjawisko „wyrywania” elektronów z tych obszarów katody, które mając lepszy kontakt z żarnikiem szybciej uzyskują nominalna temperaturę pracy (to one właśnie w pierwszej kolejności tracą emisję...)
Rozwiązanie zastosowane w opisywanym przeze mnie TV Hitachi zastosowane jest również w prawie wszystkich monitorach komputerowych. Przy braku sygnałów RGB (po wyłączeniu komputera lub wyłączeniu monitora przez komputer) monitory przechodzą do stanu czuwania, w którym to stanie podgrzewacze katod lampy kineskopowej zasilane są obniżonym napięciem. W monitorze na którym obecnie pracuję (NEC MultiSync 95F) napięcie żarzenia obniżone zostaje do ok. 3,8 V, co powoduje, że po włączeniu komputera obraz na ekranie monitora pojawia się już po 3,5 sekundy, podczas gdy po całkowitym wyłączeniu i ponownym włączeniu pojawia się dopiero po upływie 10 sekund. Jak do tej pory nie miałem okazji wymieniać kineskopu w monitorze komputerowym, gdyż żaden z nich nie wykazywał nadmiernej utraty emisji. Natomiast w odbiornikach telewizyjnych (szczególnie tych często załączanych) wymieniłem ich dziesiątki.
Pozdrawiam,
Romek
Po mojej pierwszej wypowiedzi w tym wątku, dostałem kilka maili i prywatnych wiadomości od osób mających odmienne zdanie w kwestii wpływu załączonego żarzenia na na trwałość lampy. Napisano mi, że wypisuję banialuki, gdyż nawet w literaturze (J. Hennel) jest napisane, że załączenie samego żarzenia powoduje: zatruwanie katody lampy gazami szczątkowymi, przegrzewanie katody, powstawanie naprężeń powodujących uszkodzenia mechaniczne i skracające żywotność lampy. Zarzucono mi również mijanie się z prawdą podczas opisywania rozwiązania stosowanego w starym odbiorniku TV Hitachi. Moi oponenci twierdzili, że obniżone napięcie żarzenia podawane na lampę, bez napięcia anodowego, spowoduje błyskawiczne zatrucie katod, więc jest rzeczą niemożliwą, aby zastosowano je w rozwiązaniu fabrycznym. Zupełnie nie rozumiem ich argumentacji, gdyż z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika coś zupełnie odwrotnego:
- metale znajdujące się w próżni (katoda), rozgrzane do wysokiej temperatury raczej tracą gazy niż je pochłaniają
- brak napięć na elektrodach lampy powoduje brak zjawiska bombardowania katody dodatnimi jonami gazów szczątkowych
- przy występowaniu jedynie napięcia żarzenia (nieco obniżonego) temperatura katody jest niższa niż przy normalnym obciążeniu lampy, gdyż nie płyną w lampie prądy powodujące powstawanie strat na tzw oporności skrośnej wywołanej istnieniem warstwy pośredniej w obszarze czynnym katody
- podwyższona temperatura getteru zwiększa jego aktywność przez co pochłania on skutecznej gazy uwalniające się w lampie
- pozostałe elektrody lamp nie wytwarzają gazów szczątkowych, gdyż bez obciążenia lampy ich temperatura jest stosunkowo niska
- po włączeniu lampy przez podanie napięć na pozostałe elektrody mamy sytuację, gdzie cała powierzchnia czynna katody jest już dobrze nagrzana, przez co nie występuje zjawisko „wyrywania” elektronów z tych obszarów katody, które mając lepszy kontakt z żarnikiem szybciej uzyskują nominalna temperaturę pracy (to one właśnie w pierwszej kolejności tracą emisję...)
Rozwiązanie zastosowane w opisywanym przeze mnie TV Hitachi zastosowane jest również w prawie wszystkich monitorach komputerowych. Przy braku sygnałów RGB (po wyłączeniu komputera lub wyłączeniu monitora przez komputer) monitory przechodzą do stanu czuwania, w którym to stanie podgrzewacze katod lampy kineskopowej zasilane są obniżonym napięciem. W monitorze na którym obecnie pracuję (NEC MultiSync 95F) napięcie żarzenia obniżone zostaje do ok. 3,8 V, co powoduje, że po włączeniu komputera obraz na ekranie monitora pojawia się już po 3,5 sekundy, podczas gdy po całkowitym wyłączeniu i ponownym włączeniu pojawia się dopiero po upływie 10 sekund. Jak do tej pory nie miałem okazji wymieniać kineskopu w monitorze komputerowym, gdyż żaden z nich nie wykazywał nadmiernej utraty emisji. Natomiast w odbiornikach telewizyjnych (szczególnie tych często załączanych) wymieniłem ich dziesiątki.
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Zgadzam się, że przy odłączonym napięciu anodowym nie może występować bombardowanie katody dodatnimi jonami.
Należy pamiętać jednak, że w lampach stosowana jest z reguły katoda tlenkowa. Rzeczywiście podatna jest ona na zatrucia. W tej kwestii szerzej się jednak nie wypowiadam-nie zgłebiałem nigdy głebiej tego problemu. Sporo na temat różnych zatruć różnymi pierwiastkami było w pracach PIE.
Należy pamiętać jednak, że w lampach stosowana jest z reguły katoda tlenkowa. Rzeczywiście podatna jest ona na zatrucia. W tej kwestii szerzej się jednak nie wypowiadam-nie zgłebiałem nigdy głebiej tego problemu. Sporo na temat różnych zatruć różnymi pierwiastkami było w pracach PIE.