Trzeba jeszcze wiedzieć, że zeszyty "Elektronika" były wydawane od roku 1955 jako biuletyn techniczny ZWLE im. R. Luksemburg.
Jest w tych zeszytach naprawdę wiele ciekawych informacji-na przykład bardzo wiele na temat zatruć katod różnymi pierwiastkami. Jeśli pozwolą mi poskanować to część zamieszczę:)
Wróćmy jednak do lampy LC-1.
Próby z tą lampą podjęto na Politechnice Wrocławskiej (1963r)-opis w zeszycie 2/1963r. Podam tu tylko niektóre ciekawe informacje, które zapamiętałem.
Na kubek anodowy użyto stopu NiFeAl. Cyfry i siatkę wykonano-uwaga:
metodą fotochemicznego trawienia, a ie wycinania (jak do tej pory myślałem). W jednym z artykułów był nawet szablon cyfr wraz z doprowadzeniami:). Opisany jest także dość dokładnie proces trawienia. Tylko siadać i majstrować...

Początkowo jako materiał na cyfry użyto konstantanu. Napełnienie stanowił wówczas neon (około 20 Tr) z dodatkiem argonu.
Niestety- lampki takie miały za małą trwałość, wskutek silnego rozpylania katody. W związku z tym na materiał cyfr i siatki użyto stali (0,15mm), zaś ciśnienie neonu obrano 33Tr i argonu około 40mTr, co stanowi 0,1% w stosunku do ilości neonu. Dobór ciśnienia argonu nie jest jednak krytyczny: może być od około 0,001% do 1%. Należy podkreślić, że ciśnienie jest dobrane na opadającym odcinku krzywej Paschena. Dzięki temu zapalają się świecące elektrody a nie doprowadzenia:). Brzmi to dla mnie jak najbardziej logicznie i przekonująco.
Na izolatory używano ceramiki steatytowej. Nie wiem niestety co to takiego:(. Stwierdzono, że lampa musi mieć zaokrąglenie u góry, aby szkło się nie zaczerniało za szybko. Co zabijało tamte lampki nixie?
Otóż zwarcia między elektrodami. Pojawiały się one wskutek rozpylania materiału na ceramice izolacyjnej. Jeśli opór między elektrodami malał do około 50kiloomów nastepowało świecenie sąsiednich cyfr.