kraz pisze:Witam, tak jak Niemiecka historia radiotechniki jest przewidywalna tak nasza rodzima nie i jeszcze wiele jest do odkrycia i wiele białych plam warto poszperać po reklamach starych najlepiej lokalnych gazet tam nie jedna informacja może doprowadzić do sukcesu bo szukanie po archiwach to nie tyle co pracochłonne ale trzeba by być właścicielem mennicy, zresztą nikt w młodym państwie nie przywiązywał spraw do spisów i statystyk, wojna poniszczyła archiwa PRL dołożył swoją cegiełkę i jest jak jest, zresztą Polacy nie przywiązywali wagi do archiwizowania dokumentów, nawet lata zaraz powojenne są ubogie w dokumenty, życzę owocnych poszukiwań, pozdrawiam Hieronim K.
Hieronimie, nie wypisuj takich andronów bo jeszcze młodzież w to uwierzy. Spisy statystyczne zaczęto prowadzić już w roku 1919 na różnych polach od rolnych do powszechnych. Z wynikami większości z nich możemy się dziś zapoznać - powstało kilka syntez a dokumenty spisowe w przeważającej większości się zachowały.
Jednymi z pierwszych instytucji jakie powstały w tym nowym państwie były archiwa, służba archiwalna miała się wiele lepiej w IIRP niż ma to miejsce obecnie - to dziś nie przywiązuje się wagi do archiwizowania dokumentów życia codziennego (Jest ich taka mnogość, że nie da się tego zrobić)
Co do archiwów i gazet to wcale nie trzeba mieć ze sobą worka złota.
Archiwum Akt Nowych - posiada wiele roczników periodyków - swojego czasu przejęło kompletne archiwa wydziału prasowego polskiego radia, który zajmował się pozyskiwaniem informacji z prasy (Również tej lokalnej).
Biblioteka Narodowa - Posiada wielkie zbiory zmikrofilmowanych czasopism, które można nieodpłatnie przeglądać. (Wystarczy posiadanie karty do BN) Kosztuje jedynie powielanie, jednak przy tak wąskim temacie kwerendy nie trzeba się na stawiać na setki powielonych stron.
Biblioteki lokalne (np. Biblioteka im. Zielińskich w Płocku) posiadają często bogate zbiory przedwojennej prasy. [Dzięki nim udało się w pewnej części odbudować zbiory BN po zniszczeniach wojennych. Biblioteki lokalne wojna jakoś lżej potraktowała, nie licząc tych szczególnie ważnych posiadających wielkie zbiory inkunabułów czy rękopisów]
Przykłady można, mnożyć i mnożyć - tu potrzeba tylko motywacji do podjęcia działania. Wiele osób pisze o tym, że jakieś dokumenty już w żaden sposób nie istnieją i nie da się ich odnaleźć. Większość z nich nie podjęła nawet próby przeprowadzenia rzeczowej kwerendy a już wiedzą, że czegoś nie ma.
Fakt, że coś zostało zniszczone w jednym miejscu nie oznacza, że nie zachowało się gdzie indziej. Mamy w naszym kraju jeszcze bardzo wiele zbiorów archiwalnych i bibliotecznych, które nie zostały opracowane/przebadane (Tylko pobieżnie wiadomo czego dotyczą).
[Zachowała się nawet większość egzemplarzy obowiązkowych z drukarni akcydensowej drukującej instrukcje serwisowe. Jednak są to zbiory "nieopracowane" więc dostępu zwykły kowalski do nich nie ma]
Kończąc ten przydługi post - Panowie do kwerend, jakaś reklama czy informacja musiała się zachować. Jej znalezienie może pochłonąć lata zorganizowanej pracy jednej osoby ale powinno się udać.
Ps. Lata powojenne nie są bardzo ubogie w dokumenty - większość zbiorów jest jeszcze nieopracowana przez co jest niedostępna dla badaczy. Nawet tak duże i zorganizowane archiwum jak CAW nie ma opracowanych w dużej części akt z lat 44-58.