Skoro mam problem z Arystokratą to zamierzam odpalić Magnata. Standardowo - kontrola wizualna, test na zwarcie, czyszczenie. OK. Włączam do prądu... I bum. Żarówka bezpiecznikowa błysnęła na biało i padła a z podstawki AZ1 poleciał obłoczek dymu. Sprawdzam raz jeszcze - może coś przeoczyło, ale nie, ładnie, czysto, nic w podstawkę czy między kable nie wpadło. No to drugi test, z efektem takim samym. Zamieniam żarówkę na opornik, nie przejmuję się idącym z niego dymem i patrzę co się dymi i iskrzy w podstawce. Okazało się, że prze bija podwójna koszulka olejowa - jeden z przewodów uzwojenia wtórnego, sam w izolacji olejowej i dodatkowo włożony w drugą koszulkę przebija (był oparty o nogę AZ1 podłączoną do masy). Oddalenie przewodu - zasilacz działa. Pierwszy raz miałem taki przypadek

A swoją drogą Magnat to dziwne radio. Niby topowy model z tego roku, a prostownik ma jednopołówkowy. Napięcie nieobciążonego uzwojenia wtórnego to aż 450V (pewnie dlatego przebijało przez izolację). Po wyprostowaniu, przy zimnych jeszcze lampach - 609V napięcia stałego. Mój egzemplarz nie ma oryginalnego kondensatora filtrującego, jaki tam był? Elektrolit na to napięcie, czy jakiś papierowy? Przy prostowaniu jednopołówkowym musi on być dość duży, a papierowy będzie jeszcze większy. Poza tym kondensatorem reszta elementów w 100% oryginalna.