Witam.
Przydażyło mi się takie zjawisko-lutując sobie kulturalnie przy włączonym projekcie do sieci dotknąłem grotem lutownicy do obwodu zasilania,który poprzedzał rezystor 1K/1W z zasilacza 200V.Z rezystora poszedł dym oraz poprzedzające go chwilę wczesniej drobne wyladowanie elektryczne między tymi punktami.Zasilacz jest odseparowany galwanicznie,a lutowałem lutownicą transformatorową.O co chodzi?
Ort i pisownia !! (gsmok)
Ostatnio zmieniony czw, 18 lipca 2013, 23:36 przez Marek 190, łącznie zmieniany 1 raz.
Sprawa przestała być zabawna.Właśnie uszkodziłem sobie pierwotne uzwojenie w lutownicy(na wskutek lutowania pod napięciem).Jutro kupię drugą,ale zanim zaczne lutować(nową),to chciałbym się dowiedzieć dlaczego tak się stało z poprzednią.
Jakoś nie chce mi się wierzyć w spalenie transformatora lutownicy, grot jest odseparowany od sieci zasilającej, a jego izolacja powinna wytrzymać napięcia grubo ponad 1kV. Miałem w roku 2007 podobny przypadek z udziałem lutownicy transformatorowej podczas lutowania bateryjki podtrzymującej BIOS. Okazało się, że prąd płynął w obwodzie uziemienia lutownicy i naprawianego komputera PC. Pomogło wyjęcie wtyczki jego zasilania.
Jakoś nie chce mi się wierzyć w spalenie transformatora lutownicy, grot jest odseparowany od sieci zasilającej, a jego izolacja powinna wytrzymać napięcia grubo ponad 1kV. Miałem w roku 2007 podobny przypadek z udziałem lutownicy transformatorowej podczas lutowania bateryjki podtrzymującej BIOS. Okazało się, że prąd płynął w obwodzie uziemienia lutownicy i naprawianego komputera PC. Pomogło wyjęcie wtyczki jego zasilania.
Mnie też nie...Sprawdzalem lutownice jeszcze przed uszkodzeniem,a już po zauważeniu zjawiska.Po włączeniu lutownicy,miernik wskazał 230V między grotem a obudową.Lutownica nie posiadała/posiada zwarć między uzwojeniami,a z chassis nigdy mnie nie poraziło
Marek 190 pisze:Sprawdzalem lutownice jeszcze przed uszkodzeniem
Domniemywam, że to nie byłpomiar rezystancji izolacji chociażby zwykłym induktorem, nie mówiąc już o odpowiednim mierniku do pomiarów elektronarzędzi. Raczej nic nie sprawdziłeś niestety. Przebicie pierwotnego i wtórnego do rdzenia gdzieś gdzie nie widać i obwód zamknięty. Nie zawsze będzie kopać. Zwarcie od strony przewodu neutralnego akurat można tego nie odczuć.
Dziś zakupiłem nową lutownice i co ciekawe napięcie ~230V już nie występuje pomiędzy grotem a obudową.Najwyraźniej lutownica była już dosyć mocno wyeksploatowana.
Marek 190 pisze:Dziś zakupiłem nową lutownice i co ciekawe napięcie ~230V już nie występuje pomiędzy grotem a obudową.Najwyraźniej lutownica była już dosyć mocno wyeksploatowana.
Lutownice transformatoowe to w ogóle badziewie dobre dla przedszkolaków oraz innych gospodyń domowych, i szanujący się radioamator powinien brzydzić się nimi. Przy odrobinie szczęścia można zjarać element dotykając go jednocześnie przeciwległymi końcówkami grota. A już zwłaszcza wszelkie upływności w transformatorze ją dyskwalifikują, i niedasie wytłumaczyć tego wyexploatowaniem, a jedynie partackim wykonaniem
Tomek Janiszewski pisze:a można zjarać element dotykając go jednocześnie przeciwległymi końcówkami grota.:
To raczej trudne, prawie niemożliwe. Ryzyko istnieje wtedy, jak mocno przewężony grot (na wskutek wyeksploatowania) przepali się zupełnie w momencie lutowania.
Dlatego też zawsze warto go wymieniać 3 luty wczesniej niż jeden po przepaleniu.
A ta lutownica o której dyskutujemy nie była czasem mocno zawilgocona?
Tomek Janiszewski pisze:
Lutownice transformatoowe to w ogóle badziewie dobre dla przedszkolaków oraz innych gospodyń domowych, i szanujący się radioamator powinien brzydzić się nimi. Przy odrobinie szczęścia można zjarać element dotykając go jednocześnie przeciwległymi końcówkami grota. A już zwłaszcza wszelkie upływności w transformatorze ją dyskwalifikują, i niedasie wytłumaczyć tego wyexploatowaniem, a jedynie partackim wykonaniem
No to jesteś jedynym szanującym się? Kolby też pewnie nie trzymałeś nigdy w ręce? Młody jesteś. Jak ktoś lutuje do przepalenia grota, to nie jest wina lutownicy. Jakie są upływności w takiej lutownicy? Ale konkretne liczby poproszę.
Tanie chińskie lutownice transformatorowe mogą się tak zachowywać. Lutowałem tranzystory J-Fet BF245 za pomocą niej i żaden element nie padł. Założyłem do swojej lutownicy grot, który nigdy się nie przepala.
Ejze!
Jeden wytrzyma krócej, drugi dłużej, ale każdy się rozpuści w lutowiu. Aczkolwiek stalowy drut miedziowany wytrzymuje tyle, co trzy groty z miedzi.
Nie wiem czemu Tomek podchodzi do transformatorówki jak pies do jeża.
Cóż, jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki. Czy badziewie to sprawa dyskusyjna, te rzeczy które zrobisz transformatorówką są poza zasięgiem kolby, i odwrotnie. Aczkolwiek po nabyciu wprawy.....