Witam
Nurtuje mnie taka jedna rzecz. Dlaczego układy na lampach są takie proste a układy tranzystorowe tak skomplikowane? Dobra końcówka mocy do wzmacniacza to to trzy lampy i kilka rezystorów, a tranzystorowa to kilkadziesiąt tranzystorów i jeszcze więcej rezystorów i kondensatorów.
A nad czym tu się rozwodzić?
Prosta logika i ekonomia, właduj 30 lamp w wzmacniacz, same grzejniki pociągną taki prąd że trafo będzie jak od chińskiej spawarki. Do tego koszty produkcji samych lamp, rozmiary i ekranowanie.
Weź jakieś stare schematy i przeanalizuj jak się rozwijały układy lampowe i tranzystorowe.
Początki tranzystorów to też proste układy na kilku elementach, bo były drogie. A jak technologia potaniała, to co szkodziło władować w wzmacniacz lepszy odwracacz, źródło prądowe, zabezpieczania przeciwzwarciowe. Tranzystory są łatwe w upychaniu, tanie i mało problematyczne, więc zamiast rypać się w proste niestabilne układy, można zrobić coś solidnie. A koszt nie wzrośnie znacznie.
A pytanie z rodzaju, dlaczego na snowboardzie jeździ się bez kijków, a na nartach nie.
A co ci szkodzi brać kijki na deskę? Ale czy ma to sens?
Jeżeli, to tylko ekonomia. To poco konstruktorzy wzmacniaczy tranzystorowych utrudniają sobie życie robiąc mega-rozbudowane stopnie napięciowe, jeżeli można to zrobić na dwóch tranzystorach (jeden w stopniu napięciowym a drugi w stopniu prądowym)?
Nawet najprostsze wzmacniacze tranzystorowe seryjnie produkowane mają minimum kilkanaście tranzystorów na kanał.
Wzmacniacz na jednym tranzystorze będzie charczał, zniekształcał, ciął pasmo. Zaś wzmacniacz na jednej lampie i trzech rezystorach z dobrym trafem wyjściowym to już Hi-Fi, na którym można z przyjemnością posłuchać muzyki. Dlaczego tak się dzieje?
Mówiłeś, że pierwotne układy tranzystorowe były proste. Tak się składa że mam sporo elektroniki z lat 50-60, głównie jakieś sterowniki od pras, nadajniki radiowe itd. Układy na lampach są bardzo prościutkie, a te tranzystorowe dużo bardziej skomplikowane.
usher17 pisze:V@MVampirE !!!
Wzmacniacz na jednym tranzystorze będzie charczał, zniekształcał, ciął pasmo. Zaś wzmacniacz na jednej lampie i trzech rezystorach z dobrym trafem wyjściowym to już Hi-Fi, na którym można z przyjemnością posłuchać muzyki. Dlaczego tak się dzieje?
Na jednym tranzystorze też da się zbudować wzmacniacz, tu masz przykład, na końcu artykułu są pomiary http://www.passdiy.com/pdf/zenlite.pdf
Ale sprawność takiego wzmacniacza jest taka sama jak wzmacniacza na jednej lampie, wiec nie ma żadnych zalet w stosunku do lampy.
Pozdrawiam Romek
usher17 pisze:No tak, temat przejrzało 50 pasjonatów lamp, a nikt nie zna odpowiedzi.
Bo aż każdego zatkało i nie wiedział co napisać. Temat na wskroś infantylny.
Jedna bańka może pełnić kilka funkcji naraz (lampa podwójna), tranzystor niespecjalnie. Ale x tranzystorów w jednej obudowie i nazwanych układem scalonym już tak.
Jak ten wzmacniacz będzie zrobiony na pałę, to będzie charczał. Audio-świry czasami tworzą minimalistyczne twory i na paru elementach wzmaki grają. Wszystko zależy od aplikacji.
Nie będę ciskał schematami, ani tracił czasu na szukanie ich, gdyż temat jest lekko bez sensu.
Jeśli ma być fundamentem do demagogii, na temat: „lampy są pro, bo na 3 zrobisz wzmak stereo, a na tranzystorach nie”, to ogółem nie to forum.
Jeśli można zrobić stabilny układ dodając kilka tranzystorów, to dlaczego nie?
W lampach się tak łatwo nie poszaleje, więc trzeba się sprężać by było ok, na tym co się ma.
I nie utrudniają sobie życie, TYLKO DOPRACOWUJĄ UKŁAD!
To się nazywa rozwój, jeśli ulepszenie czegoś (mniejsze zniekształcenia, lepsza dynamika, mniejsze szumy, lepsze pasmo, mniejsze straty mocy, mniejsze rozmiary, mniejsza awaryjność) wymaga porzucenie starych rozwiązań, a technologia to umożliwia. To jaki ma sens mordowanie trupa, który już swoje zrobił?
Albo po co upraszczać układ na siłę? Skoro lepszy będzie ten rozbudowany.
By amator miał łatwiej, bo płytka prostsza i części dostępne?
Moim zdaniem "układy lampowe są tak proste", ponieważ najbardziej popularne obecnie układy, których schematy spotkać można w internecie, są do tego stopnia zminimalizowane, aby każdy w miarę rozgarnięty konstruktor mógł je wykonać we własnym zakresie. W tym celu zrezygnowano z wykorzystywania rozbudowanych przedwzmacniaczy, regulowanych filtrów i innych "utrudnień". Typowy schemat produkowanego seryjnie wzmacniacza lampowego zawierał:
- przedwzmacniacz z wieloma wejściami o różnej czułości (w tym również gramofonowym i mikrofonowym)
- regulator barwy dźwięku, najczęściej w pasywnym układzie Baxandalla, z regulacją tonów niskich i wysokich
- przełączane filtry górno- i dolnoprzepustowe
- regulację balansu
Obecnie "schematem" wzmacniacza nazywa się najczęściej sam stopień końcowy wzmacniacza, rozbudowany niekiedy o jedną lampę, stanowiącą w praktyce "cały" przedwzmacniacz. Do tego jeden podwójny potencjometr, żeby dało się regulować głośność i na tym koniec. Ja osobiście zajmuję się budową klasycznych wzmacniaczy, zawierających po kilkanaście lamp elektronowych i nie są to wcale takie proste aplikacje.
Pozdrawiam.
Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko człowiek jest leniwy...
V@MVampirE pisze:
Jeśli można zrobić stabilny układ dodając kilka tranzystorów, to dlaczego nie?
Na lampach zrobisz układ nie dodając tych kilku lamp a on i tak będzie chodził stabilnie i trzymał dobre parametry.
Weźcie przestańce z takim gadaniem, że układy lampowe są proste, dlatego żeby jakiś amator mógł sobie je potem zmontować. Czyli projektanci zrobili na złość amatorom i tworzą skomplikowane układy tranzystorowe, żebyśmy mieli problem z ich montażem? Tak?
Niektóre moje pięciowatowce do gitary robione byle jak, mają w przedwzmacaniczu elementy dobrane na "na oko" , a i tak stabilnie działałają! Na tranzystorach mi się to jeszcze nie udało. Układ lampowy jest dużo prościej zmusić do pracy niż tranzystorowy. Tranzystorowy trzeba rozbudować aby działał stabilnie.
A to nie wiedziałem, że na wzmacniaczach gitarowych świat się kończy, a układy pomiarowe, studyjne tory audio, sprzęt hi-fi, medyczny, automatyka sterująca?
Wzmaki gitarowe mogą mieć parametry z d**y i będzie OK, bo w tej kategorii wzmacniacz nie ma to znaczenia, puki działa sprawnie.
A jeśli złożyłeś post o tym temacie będąc zamknięty w świecie gitarowców, to sorki ale chyba nie trafiłeś. Zobacz na schemat lampowego oscyloskopu, czy generatora. W mini 4 masz schemat prosty jak łopata, w profesjonalnym oscyloskopie z epoki masz stos lamp.
Jak liczą się parametry to się robi dobrze, nie ważne że pociąga to za sobą stopień skomplikowania układu.
Inna sprawa to że w gitarach też masz Mesa DR i AX84 P1.
V@MVampirE pisze:A to nie wiedziałem, że na wzmacniaczach gitarowych świat się kończy, a układy pomiarowe, studyjne tory audio, sprzęt hi-fi, medyczny, automatyka sterująca?
Studyjne tory audio? Widziałeś jak wygląda lampowy przedwzmacnaicz mikrofonowy albo mikser? W przedwzmacnaiczu mikrofonowym masz zazwyczaj 2-4 stopnie triodowe, a w tranzystorowym jest dość dużo tranzystorów. Sprzęt hi-fi również widziałem, dużo tam lamp nie ma, no może w sprzęcie Hi-End jest ich dużo. Lampowej automatyki przemysłowej mam dużo w domu i jak wcześniej wspomniałem jest bardzo prosta. Sprzętu medycznego zaś nie widziałem.
W.g. mnie sprawa jest dość prosta. Zawężając temat do wzmacniaczy m.cz. - lampa jest bardziej liniowa, tranzystor nie jest, a wynika to z charakterystyk. Poza tym lampy lepiej trzymają charakterystyki katalogowe, nie pływają termicznie itd. Wynika z tego, że układ lampowy będzie stabilny bez dodatkowych wspomagaczy opierając się tylko na parametrach tej jednej lampy. Układ tranzystorowy wymaga dodatkowych obwodów stabilizujących pracę (źródła prądowe, sprzężenia zwrotne, stabilizacja termiczna itp.) ze względu na niemożność oparcia się na charakterystykach.
Oczywiście mogę się mylić (patrz stopka), jeśli tak to proszę o skorygowanie przez bardziej doświadczonych kolegów.
Pozdrawiam
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.