Czołem
Mam pytanie praktyczne dotyczące dopuszczalnego napięcia pomiędzy katodą a włóknem żarzenia w lampach elektronowych pośrednio żarzonych. Czy istnieją jakieś praktyczne sposoby postępowania w przypadku stosowania takich lamp zarówno w układzie prostowników lampowych i wzmacniaczy.
W literaturze często spotyka się uwagi w stylu; "należy pamiętać aby nie przekroczyć wartości napięcia pomiędzy katodą i żarzeniam" i na tym się kończy. W większości opisów konstrukcji lampowych nie ma odniesienia jak poradzono sobie z tym problemem
Zastanawiam się czy uniwersalnym rozwiązaniem nie byłoby zwarcie katody z żarzeniem. Dlaczego w lampach po prostu się tego nie robi w fabryce. Czy to nie byłoby dobrym rozwiązaniem? Jakie są przeciwskazania takiego rozwiązania?
Ninja pisze:Czołem
W literaturze często spotyka się uwagi w stylu; "należy pamiętać aby nie przekroczyć wartości napięcia pomiędzy katodą i żarzeniam" i na tym się kończy. W większości opisów konstrukcji lampowych nie ma odniesienia jak poradzono sobie z tym problemem
Włókno żarzenia w takich przypadkach polaryzuje się takim potencjałem, aby nie została przekroczona wartość maksymalna napięcia katoda-włókno. Załóżmy, że masz układ, w którym pracują trzy lampy, których maksymalne napięcie katoda-grzejnik wynosi np. 100V. Załóżmy też, że w tym układzie katoda jednej z lamp ma potencjał względem masy np. +130V (np. inwerter różnicowy, wtórnik katodowy), a reszta lamp ma katody na potencjale kilku woltów. Aby nie przekroczyć maksymalnej wartości napięcia katoda-grzejnik, polaryzujesz włókna potencjałem np. +50V, otrzymanym z napięcia anodowego poprzez prosty dzielnik oporowy. Gdyby katody były połączone na stałe z włóknem, musiałbyś oddzielnie żarzyć każdą lampę.
Pozdrawiam
P.S. Maksymalne napięcia katoda-grzejnik są czasem różne w zależności od polaryzacji.
Ninja pisze:
W literaturze często spotyka się uwagi w stylu; "należy pamiętać aby nie przekroczyć wartości napięcia pomiędzy katodą i żarzeniam" i na tym się kończy. W większości opisów konstrukcji lampowych nie ma odniesienia jak poradzono sobie z tym problemem :?
Dokładnie tak jak jest napisane. Wartość graniczną tego napięcia dla każdej lampy można znaleźć w katalogu. W typowych zastosowaniach (gdy katody lamp mają potencjał zbliżony do potencjału masy) żarzenie jest po prostu uziemione. W sytuacji, gdy jakaś lampa ma wysoki potencjał (np. jest to lampa w stabilizatorze napięcia) stosuje się dla niej dodatkowe, izolowane uzwojenie żarzenia, podłączne do punktu o potencjale zbliżonym do katody (albo wręcz do katody).
Ninja pisze:Zastanawiam się czy uniwersalnym rozwiązaniem nie byłoby zwarcie katody z żarzeniem. Dlaczego w lampach po prostu się tego nie robi w fabryce. Czy to nie byłoby dobrym rozwiązaniem? Jakie są przeciwskazania takiego rozwiązania?
Bo wtedy wszystkie lampy w układzie musiałyby mieć katody na tym samym potencjale, (bo przecież wszystkie były by zwarte ze sobą) i powinna to być masa (inaczej zmienne napięcie żarzenia pojawi ci się w układzie).
Dziękuję za wyjaśnienia. Mam jeszcze jedno pytanie. A jeśli żarzenie (uzwojenie żarzenia transformatora) 'wisi' w powietrzu (nie ma symetryzacji itd) to jak należy traktować to dopuszczalne napięcie katoda - grzejnik. Czy wówczas o ewentualnym przebiciu będzie decydować wytrzymałość lampy, czy też wytrzymałość uzwojeń transformatora?
Ninja pisze:Dziękuję za wyjaśnienia. Mam jeszcze jedno pytanie. A jeśli żarzenie (uzwojenie żarzenia transformatora) 'wisi' w powietrzu (nie ma symetryzacji itd) to jak należy traktować to dopuszczalne napięcie katoda - grzejnik. Czy wówczas o ewentualnym przebiciu będzie decydować wytrzymałość lampy, czy też wytrzymałość uzwojeń transformatora?
Do tekiej sytuacji mie wolno doppuścić - wtedy potencjał żarzenia będzie ustalać sumaryczny wpływ upływności, emisji z grzejnika do katody (lub odwrotnie) itp. co może spowodować nawet przebicie pomiędzy grzejnikiem a katodą. Symetryzacja nie jets konieczna (chyba że robisz wysokoczuły stopień), ale jakieś ustalenie potencjału żarzenia względem układu musi być.
Rozumiem.
Czy można przyjąć tezę, że problem potencjału żarzenia względem katody jest problemem występującym w układach z automatycznym minusem siatki (z rezystorem katodowym), zaś w przypadku stałego przedpięcia (z dodatkowego źródła) można umasić żarzenie (lub jego środek w przypadku symetryzacji) i mamy sprawę z głowy?
OTLamp pisze:
Włókno żarzenia w takich przypadkach polaryzuje się takim potencjałem, aby nie została przekroczona wartość maksymalna napięcia katoda-włókno. Załóżmy, że masz układ, w którym pracują trzy lampy, których maksymalne napięcie katoda-grzejnik wynosi np. 100V. Załóżmy też, że w tym układzie katoda jednej z lamp ma potencjał względem masy np. +130V (np. inwerter różnicowy, wtórnik katodowy), a reszta lamp ma katody na potencjale kilku woltów. Aby nie przekroczyć maksymalnej wartości napięcia katoda-grzejnik, polaryzujesz włókna potencjałem np. +50V, otrzymanym z napięcia anodowego poprzez prosty dzielnik oporowy. Gdyby katody były połączone na stałe z włóknem, musiałbyś oddzielnie żarzyć każdą lampę.
A co w przypadku, gdy różnice napięć, o których mówimy są na tyle duże, że nie da się znaleźć jednego wspólnego napięcia do spolaryzowania włókien?
Czy wówczas trzeba zastosować kilka (w zależności od potrzeby) dzielników w zasilaczu anodowym? Czy w takim wypadku nie będzie jakiegoś niekorzystnego oddziaływania pomiędzy lampami przenoszącego się poprzez zasilacz anodowy?
Czy możesz mi podać jakiś link do układu, w którym widać by było takie rozwiązanie?
Sorki za tyle pytań, ale się rozkręciłem i chciałbym sprawę wyjaśnić do końca.
No właśnie a co z tym problemem w przypadku, gdy mamy lampy w prostowniku? Czy można zastosować podobne podejście i włókna żarzenia spolaryzować z wyjścia prostownika poprzez dzielnik?
Ninja pisze:Rozumiem.
Czy można przyjąć tezę, że problem potencjału żarzenia względem katody jest problemem występującym w układach z automatycznym minusem siatki (z rezystorem katodowym), zaś w przypadku stałego przedpięcia (z dodatkowego źródła) można umasić żarzenie (lub jego środek w przypadku symetryzacji) i mamy sprawę z głowy?
Nie można. Istnieją układy, w których katoda jest na wysokim potencjale bez względu na to, w jaki sposób polaryzuje się siatke. Weź pod uwagę niektóre wtórniki katodowe, inwertery różnicowe, stabilizatory napięcia, układy kaskody, układy z aktywnym obciążeniem.
Ninja pisze:
A co w przypadku, gdy różnice napięć, o których mówimy są na tyle duże, że nie da się znaleźć jednego wspólnego napięcia do spolaryzowania włókien?
Trzeba by wtedy polaryzować włókna osobno co wymaga odrębnych uzwojeń do żarzenia poszczególnych lamp. To by musiał być jakiś naprawdę "zboczony" układ. Współczesne lampy mają na tyle duże napięcie maksymalne katoda-włókno(np. dla ECC82 Użk=180V) , że ten problem praktycznie nie istnieje.
Ninja pisze:
Czy możesz mi podać jakiś link do układu, w którym widać by było takie rozwiązanie?
Ninja pisze:
No właśnie a co z tym problemem w przypadku, gdy mamy lampy w prostowniku? Czy można zastosować podobne podejście i włókna żarzenia spolaryzować z wyjścia prostownika poprzez dzielnik?
Jezeli chodzi Ci o lampy prostownicze, to najlepiej zastosować oddzielne uzwojenia żarzenia. No chyba, że prostownik na diodach usprawniająco-tłumiących zrobisz (PY88 itp)
Masz u mnie cały talerz wdzięczności
Jeszcze odnośnie lamp prostowniczych. Jeśli zastosuję oddzielne uzwojenie żarzenia to nadal mam problem z różnicą potencjałów pomiędzy żarzeniem i katodą - czy mogę wówczas połączyć katodę z żarzeniem?
A znasz może jakiś link z prostownikiem lampowym?
Ninja pisze:Masz u mnie cały talerz wdzięczności
Jeszcze odnośnie lamp prostowniczych. Jeśli zastosuję oddzielne uzwojenie żarzenia to nadal mam problem z różnicą potencjałów pomiędzy żarzeniem i katodą - czy mogę wówczas połączyć katodę z żarzeniem?
Możesz, chociaż jak tego nie zrobisz, to nic nie powinno sie stać. Takie połączenia widywałem najczęściej w układach prostowników wysokiego napięcia. (np. EY86 ma wewnątrz katodę połączoną z włóknem)
Ninja pisze:
A znasz może jakiś link z prostownikiem lampowym?
Ninja pisze:Rozumiem.
Czy można przyjąć tezę, że problem potencjału żarzenia względem katody jest problemem występującym w układach z automatycznym minusem siatki (z rezystorem katodowym), zaś w przypadku stałego przedpięcia (z dodatkowego źródła) można umasić żarzenie (lub jego środek w przypadku symetryzacji) i mamy sprawę z głowy?
O ile stały potencjał katod jest odpowiedni (tzn. nie większy co do modułu od dopuszczalnego napięcia żarzenia) to tak. Po prostu żadna lampa nie może mieć przekroczonego napięcia katoda-grzejnik. Gdy nie ma takiego napięcia stałego do którego można podłączyć żarzenie aby ten warunke był spełniony dla wszystkich lamp to żarzenie trzeba podzielić na dwie (lub więcej) grupy, tak, aby dla każej lampy w jednej grupi ten warunek był spełniony. Dodatkowo trzeba pamiętać o odpowiednim izolowaniu tych uzwojeń, tak, aby nie nastąpiło przebicie w transformatorze.
Trochę mi głupio bo w zasadzie zaglądałem pod te linki i chyba przez zaćmienie umysłu nie dopatrzyłem się interesujących mnie schematów
Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
tszczesn pisze:...datkowo trzeba pamiętać o odpowiednim izolowaniu tych uzwojeń, tak, aby nie nastąpiło przebicie w transformatorze.
No właśnie. To potwierdza moje wątpliwości co do ważności wytrzymałości trafa na przebicie. Jeśli uzwojenie żarzenia dołączamy do różnych potencjałów to powstaje niebezpieczeństwo, że wprawdzie katoda będzie bezpieczna jeśl chodzi o przebicie do włókna żarzenia ale za to mogą powstać znaczne różnice potencjałów pomiędzy uzwojeniem żarzenia i innymi uzwojeniami.