Nasunęło mi się po drodze kilka wniosków:
-najistotniejszy wniosek- prosty próbnik elektroinstalacyjny jest bardzo przydatny (wiadomo chyba dlaczego)

-wiele ówczesnych rezystorów potrafi w niewyjaśnionych okolicznościach znacznie zwiększyć swój opór.
-zamontowanie elektrolitu 47+47μF/350V nie powoduje żadnych widocznych efektów ubocznych (po za tym, że nowszy, chudy elektrolit Elwy wygląda na chassis co najmniej dziwnie) ale trudno, szukania sprawnego 32+32μF/350V mam już serdecznie dość. Niewielki brum 50 Hz pozostaje.
-kondensator włączony równolegle do uzwojenia pierwotnego TG jest niezbędny

-bez kondensatora przy lampie prostowniczej da się przeżyć; z nim, czy bez niego zakłócenia od sieci są podobne
-małe smołowce z upływnością wygodnie i estetycznie jest zastąpić trwałymi "czekoladkami"
-to uproszczone do granic przyzwoitości bakelitowe paskudztwo, zestrojone na słuch odbiera bez anteny silniejsze stacje na falach krótkich

Do uruchomienia pozostał jeszcze zakres fal długich, który z działa jedynie na zasadzie brumów i świstów z koszmarnie niską czułością, a raczej jej brakiem i poszukanie sensownego potencjometru.
Z pozdrowieniami dla wszystkich posiadaczy Pioniera! Wczoraj o tej godzinie nie myślałem, że będę słuchał lekcji j. chińskiego w j. niemieckim i listy przebojów w j. rumuńskim.
