
W założeniu miał być to wzmacniacz słuchawkowy i pomysł ten się połowicznie powiódł, jednak jest mało praktyczny
Po pierwsze w odróżnieniu od ECC81 lampa ECC88 ma dużo większy prąd wybiegu, co w połączeniu z jej bardzo dużym nachyleniem (katalogowo 12.5mA/V, przy tak niskich napięciach jest coś koło 6mA/V) powoduje monieczność użycia niewielkich oporników siatkowych. Juz na oporniku 100k prąd wybiegu wytwarza napięcie 0.35V, co ogranicza prąd anody do 0.6mA. ECC81 ma mniejsze nachylenie i to zjawisko tam tak nie przeszkadza.
O ile uzyskanie samego wzmacniacza napięciowego jest możliwe i daje dobre efekty na ECC81 dało się uzyskać wzocnienie około 24dB dla wzmacniacza nieobciążanego dużą pojemnością (np. kablem pomiędzy urządzeniami) do 18dB z układem wyjściowym odpornym na takie obciążenie. To samo na ECC88 jest możliwe, ale nie ma sensu tego robić z trzech powodów:
1 - wzmocnienie układu jest mniejsze o kilka dB
2 - lampa ECC88 bierze więcej mocy na żarzenie
3 - układ na ECC88 ma mniejszą impedancję wejściową w związku z koniecznością użycia mniejszych oporników siatkowych.
Zrobienie wzmacniacza słuchawkowego okazało się być praktycznie niemożliwe w tym układzie ze względu na niemożność uzyskania odpowiednio dużej niezniekształconej mocy wyjściowej - wzmacniaqcz gra na tyle cicho, że nie ma to praktycznego zastosowania. Wywołane to jest oczywiście bardzo małymi prądami uzyskiwanymi w lampach przy tak małym napięciu, które nie są w stanie wysterować słuchawek.
Jak widać w tym układzie wszystkie sprzężenia są pojemnościowe, a polaryzacja się odbywa za pomocą rezystorów. W celu zwiększenia mocy wyjściowej w stopniu wyjściowym pracują dwa wtórniki katodowe sterowane sygnałami w przeciwfazie. Daje to dwa plusy - zwiększenie napięcia na obciążeniu dwukrotnie w stosunku do jednego wtórnika i zmniejszenie impedancji wyjściowej. Niestety okazało się to być za mało - układ gra cicho. Ponadto konieczność stosowania niewielkich oporności polaryzujących (a w stopniu wyjściowym muszą być odpowiednio małe, żeby zmniejszyć napięcie generowane prądem wybiegu aby zwiększyć prąd anody lampy) tłumi stopień poprzedzający zmniejszając wzmocnienie oraz maksymalną osiągalną niezniekształconą amplitudę sygnału
Dodatkowo oba wtórniki dostają sygnał o różnej amplitudzie. Lewa trioda wtórnika jest sterowana a katody lampy poprzedzającej, a prawa z anody, ponieważ impedancja wyjściowa wyjścia z anody jest dużo większa niż z katody to napięcie to jest silniej tłumione przez opornośc wejściową wtórnika wyjściowego.
IMO można pracę tego wzmacniacza poprawić przez zastosowanie dwóch transformatorów - jednego przeciwsobnego w katodach lamp (albo w anodach, trzeba by sprawdzić jak będzie lepiej) a drugiego sterującego wtórniki wyjściowe. Ma to kilka zalet:
Transformator wyjściowy dopasuje oporność wyjściową lamp do oporności słuchawek, ponado dla prądu stałego będzie miał małą oporność, przez co stałe napięcie polaryzujące anoda-katoda będzie zliżone do 12V, co umożliwi zwiększenie prądu anodowego.
Transformator sterujący (musi mieć dwa uzwojenia wyjściowe, po jednym dla każdej triody wyjściowej) umożliwi równe wysterowanie obu triod wyjściowych, a ponadto oporność uzwojeń dla prądu stałego będzie mała, dzięki czemu prąd wybiegu da małe napięcie co poskutkuje wzrostem prądu anody. Te zabiego powinny zwiększyć możliwą do uzyskania moc wyjściową, może nawet do poziomu opłacalności

Niestety eksperymentów z transformatorami nie przeprowadzę, bo nie mam możliwości nawinięciach tych transformatorów (brak rdzeni, drutu i nawijarki). Jak się znajdzie ktoś chętny do pomocy to będą dalsze eksperymenty.
BTW. Ze względu na praktyczną nieużyteczność tego układu ie badałem mu charakterystyk.