Ma ktoś z szanownych Kolegów forumowiczów jakieś ciekawe i sprawdzone układy aplikacyjne tych dwóch lampek ?. Jeśli tak to prosiłbym o ich zaprezentowanie

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Nie, ta lampa nie ma elektrody zapłonowej. Napięcie zapłonu to napięcie między anodą i katodą przy którym na pewno nastąpi zapłon lampy. A stabilizujesz nim napięcie prosto - łączysz lampę jak diodę Zenera, czyli katodę do masy, anodę do plusa poprzez opornik, napięcie na lampie jest napięciem stabilizowanym, używasz go do zasilania czego potrzebujesz, Uważaj tylko z dodatkowym kondensatorem równolegle do lampy - bo możesz dostać generator :)kk84 pisze: Jak tak przyglądam sie nocie tej lampy, widze, że napiecie stabilizowane to 105 - 112V, i napięcie zapłonu - 127V. Jak rozumiem, ma ono być podane w momencie załączenia napięcia anodowego, do elektrody zapłonowej ?.
SG3S nie ma elektrody zapłonowej. Łączysz ją po prostu równolegle do obiiążenia z opornikiem szeregowym w obwodzie zasilania. Może to brzmi zawile, ale rysunek jest tu:kk84 pisze: Jak tak przyglądam sie nocie tej lampy, widze, że napiecie stabilizowane to 105 - 112V, i napięcie zapłonu - 127V. Jak rozumiem, ma ono być podane w momencie załączenia napięcia anodowego, do elektrody zapłonowej ?.
Mam taką drobną uwagę do twojej strony: piszesz że stabilizastory wielokrotne były nazywane stabilivoltami, podczas gdy to określenie było chyba używane w stosunku do każdej neonówki stabilizacyjnej, nazwa pochodziła od firmy która się wyspecjalizowała w tych elementach (podobnie jak elektroluks czy rower).Jasiu pisze:C
http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/jasi ... index.html
Jest to po prostu zwarcie dwóch pinów w podstawce, nie elektroda (nie jest wprowadzone do wnętrz bańki). Tego rodzaju połączenia były używane do zmiany zachowania układu po włożeniu konkretnego typu lampy - np. gdy można włączyć w jakimś układzie dwa stabilistory, na różne napięcia połączenie to obecne tylko w jednym może załączać dodatkowy rezystor. Bardzo często tak było w przypadku bareterrów - podłączenie radia na 110V wymagało innego baretera niż na 220V, ale wstawienie odpowiednego baretera od razu łączyło poprawnie inne elementy - np. opornik szeregowy do lampy prostowniczej.kk84 pisze: Ale nadal nie daje mi spokoju ta tajemnicza elektroda. Jakby nie patrzeć, między pinem 3 i 7 lampy jest "przejście".
Wziąłem to z książki Antoniewicza - myślę, że mogło być tak, że w teorii nomenklatura była taka jak on pisze, a w praktyce tak jak mówisz Ty. Może firma "Stabilivolt" pierwsza wyprodukowała wielokrotne stabilistory?tszczesn pisze: Mam taką drobną uwagę do twojej strony: piszesz że stabilizastory wielokrotne były nazywane stabilivoltami, podczas gdy to określenie było chyba używane w stosunku do każdej neonówki stabilizacyjnej, nazwa pochodziła od firmy która się wyspecjalizowała w tych elementach (podobnie jak elektroluks czy rower).
Bardzo możliwe. Widziałem tylko oryginalne Stabilivolta lub kopie RFT, o praktycznie identycznym oznaczeniu (Stabilivolt miał na początku zawsze StV, a RFT na ogół StR, ale czasami i StV). Nie słyszałem aby jakakolwiek inna firma robiła tego typu elementy.Jasiu pisze: Wziąłem to z książki Antoniewicza - myślę, że mogło być tak, że w teorii nomenklatura była taka jak on pisze, a w praktyce tak jak mówisz Ty. Może firma "Stabilivolt" pierwsza wyprodukowała wielokrotne stabilistory?
Mam STV280/40 firmy GEC i widziałem też Tesli (jakoś dziwacznie oznaczony).tszczesn pisze: Bardzo możliwe. Widziałem tylko oryginalne Stabilivolta lub kopie RFT, o praktycznie identycznym oznaczeniu (Stabilivolt miał na początku zawsze StV, a RFT na ogół StR, ale czasami i StV). Nie słyszałem aby jakakolwiek inna firma robiła tego typu elementy.