No, cóż: wykorzystałeś obudowę, która w tym przypadku była jak najbardziej funkcjonalna i dostępna. Nie ma się co szczypać - postąpiłeś zgodnie z logiką.
Niemniej, gdybyś przewidział, że za kilkadziesiąt lat ów -
nie czarujmy się - badziewny odbiornik (bo w odniesieniu do Eltr i Kolibrów równolegle dostępne i niewiele droższe radzieckie Selgi czy Sokoły miały się pod każdym względem jak ówczesne Moskwicze do Syrenek

) będzie wart ca 600zł to leżał by sobie spokojnie w szufladzie i czekał na "swój czas".
Ja też nie zdemontowałbym domowego Belwedera a czarnej gabinetowej (pokrytej tzw. lakierem fortepianowym

więc absolutnie unikatowej z tego względu - wyszło tego kilkadziesiąt egzemplarzy) Stolicy nie zostawił na pastwę losu odchodząc w 1990r. z ELZAB-u...
Na szczęście i Selga i Szarotka (
niebieska

) ocalały i grają jak niegdyś.
"Gdyby człek wiedział, że się potknie, wywróci i roztrzaska nos to by sobie usiadł. Albo i profilaktycznie położył się..."
To jako rozgrzeszenie
