Mam pewien problem z aktualnie robionym wzmacniaczem i bardzo prosze o rady.
Jest to gitarowiec oparty na schemacie JCM 800.
4x El34, trafa od Ogonowskiego, chassis stalowe.
Wzmacinacz na małych głosnościach zachowuje się tak jak powinien.
Nie jest to moja pierwsza konstrukcja, masa jest dobrze poprowadzona, zadnych problemów z brumami itp.
Jednak po odkreceniu potencjometru głośności i gainu (obojętnie na którym kanale)
wzmacniacz zaczyna sie wzbudzać, ale w sposob jakiego jeszcze nie widziałem.
Częstotliwość wzbudzenia zależna jest od ustawienia potencjometrów oraz nawet od odległości
mojej ręki do kabli łaczących trafo wyjściowe z końcówką (?)
Brzmi to podobnie do strojenia starego radia. łśiiiii łśiiiuuuułśśśiiii

Po jeszcze większym podniesieniu głosności wzmacniacz zaczyna bardzo głośno warczeć

Trafo nie jest podpięte na odwrót, zasilacz jest dobrze filtrowany,
330u + dławik 12H + po 22u na każdą lampę.
O co chodzi? skąd aż taka czułość?
Jak sobie z tym poradzić?
Za podpowiedzi z góry dziękuje.
Pzdr.