kubafant pisze: ↑pn, 17 czerwca 2019, 20:15
Na moje oko 20-30 V nie zrobi żadnej różnicy lampom, ale jak już musisz... Wstaw po prostu opornik przed pierwszym kondensatorem elektrolitycznym, będzie Ci za to wdzięczny wspomniany kondensator, diody prostownicze, transformator i... inni użytkownicy sieci
Najlepszym sposobem będzie wstawienie dławika pomiędzy prostownikiem, a kondensatorem filtru. Niestety, taki element jest droższy i zajmuje sporo miejsca.
Mam dławik, ale dopiero między pierwszym kondensatorem filtra, a kondensatorem siatek lamp mocy.
Co do rezystora, to tak, najprostsza sprawa, ale nie zbije napięcia na pierwszym filtrze przy standby, a nie chce mi się kombinować z tym 1000uF, bo to też dodatkowy układ.
Recon pisze: ↑pn, 17 czerwca 2019, 20:41
Mam dławik, ale dopiero między pierwszym kondensatorem filtra, a kondensatorem siatek lamp mocy.
I niech tak zostanie. Jaka jest indukcyjność dławika i prąd maksymalny?
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Czesc
Jak chcesz miec lepsza prace zasilacza, to zrob wg sugestii AZ12, a jak chcesz miec dodatkowy grzejnik we wzmacniaczu, to zrob jak radzi kubafant.
Pozdrowienia
Nie jestem szpecem od wzmacniaczy gitarowych, ale jak czytam z ciekawością i często podziwem różne wątki opisujące budowę wzmacniaczy wg poważanych układów, to widzę jedną prawidłowość: robi się tam wszystko wiernie, w stylu nawet pojemności kondensatorów sprzęgających są kanoniczne. We wzmacniaczu takim - z tego co zrozumiałem - każdy element kształtuje brzmienie i dobór takich, a nie innych rozwiązań, wartości, warunków pracy jest nieprzypadkowy. Wzmacniaczy takich nie projektuje się, tylko tworzy kształtując tymi środkami brzmienie, aż do uzyskania pożądanego efektu. Jest to - jak mniemam - jedna z przyczyn dla której raczej powiela się klasyczne konstrukcje niż robi samowolkę od zera.
Nie ulega wątpliwości, że prostownik ma wpływ na brzmienie. Przede wszystkim wiąże się to z faktem, że nie mamy nigdy do czynienia z doskonałym źródłem napięciowym: prostownik ma bowiem oporność wewnętrzną, która może być różna zależnie od zastosowanej topologii. W związku z tą opornością występują mniejsze i większe spadki napięcia, zależnie od poboru mocy, napięcie zasilające końcówkę zmienia się więc z wysterowaniem, co wprowadza dodatkowe harmoniczne, cenione przez gitarowców. Co więcej, im bardziej wchodzimy w klasę B (a więc z mniejszym prądem spoczynkowym) tym efekt jest bardziej widoczny.
Zastąpienie zasilacza o wejściu pojemnościowym zasilaczem o wejściu indukcyjnym nie pozostanie bez wpływu na brzmienie wzmacniacza, bo konfiguracja z wejściem dławikowym zapewnia dużo sztywniejsze napięcie, nie przysiadające pod obciążeniem. Koledzy doświadczeni, Painlust, Sławek - powiedzcie, czy często we wzmacniaczach gitarowych występują zasilacze z wejściem dławikowym?
_____________
Nie zawsze to, co obiektywnie lepsze będzie lepsze w danej sytuacji. Idąc tropem ulepszania kulawych rozwiązań znanych ze wzmacniaczy gitarowych, poprawimy go w końcu na wzmacniacz HI-FI. Tylko czy o to chodzi?
Pozdrawiam serdecznie,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Całkiem sporo racji w tym co napisałeś ale jest "jedna drobna szczegóła" ( ) - w tym konkretnym przypadku jeśli będzie załączony ktoryś z obcinaczy krzemowych to nie ma szans wysterować końcówki, tak aby pojawił się jakiś istotny sag w zasilaczu. A tak będzie przeważnie, dolary przeciwko orzechom.
Być może, tak jak napisałem - nie jestem znawcą tematu.
Natomiast zrobiłbym tak jak w oryginale, wstawiając tylko odpowiedni rezystor przed pierwszym kondensatorem filtra, zależnie od prądu (nie wiem jaki tam prąd w tym wzmacniaczu jest pobierany - załóżmy 100 mA), niech to będzie 220 omów. I lepiej niech to będzie solidny, drutowy opornik z prawdziwego zdarzenia, z radiatorem, nadmuchem i w mosiężnej obudowie przykręcanej do chassis, bo będzie to prawdziwy grzejnik - całe 2200 mW
Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
LuC pisze: ↑pn, 17 czerwca 2019, 23:06
Całkiem sporo racji w tym co napisałeś ale jest "jedna drobna szczegóła" ( ) - w tym konkretnym przypadku jeśli będzie załączony ktoryś z obcinaczy krzemowych to nie ma szans wysterować końcówki, tak aby pojawił się jakiś istotny sag w zasilaczu. A tak będzie przeważnie, dolary przeciwko orzechom.
Aj, nie był bym tego taki pewny, finalnie inwerter będzie feedowany z fx loop'a tzn. obcinacze krzemowe --> tonestack ---> Symulacja master'a (dzielnik) redukująca sygnał do poziomu przyjaznego efektom podłogowym --> bufor pętli efektów ---> stopień recovery pętli ---> Master Volume ---> Inwerter, w tej konfiguracji mogę zatem liczyć pewnie nawet na 60Vp-p Kwestia tylko dobrego doboru tego dzielnika symulującego master'a.
Czesc
Druga drobna szczegola : prad, pobierany przez 50W wzmacniacz z naieciem anodowym okolo 500V, to troche ponizej 200mA, a nie 100. Tak wiec moc wydzielana to ponad 4W. Mam mikro lutownice do SMD, ktorej grzejnik ma moc 4W, wystarczajaca do swobodnej pracy.
Pozdrowienia
To i ja przypomnę drobny szczegół: dławik ma prąd maksymalny 125 mA.
Pozdrawiam
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
No i ja od początku namawiam, żeby to tak zostawić: dławik za pierwszym kondensatorem filtra, ewentualnie za prostownikiem opornik, bo Kolega Recon wyraził obawę o nieco zbyt wysokie napięcie. Moim zdaniem ono nie zaszkodzi (to nawet nie jest 10%), ale jeżeli dla świętego spokoju zdecyduje się na zbijanie to wszystko inne niż zwykły opornik będzie, jak to mawia Painlust, rzeźbieniem w klocku.
Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Zastąpienie zasilacza o wejściu pojemnościowym zasilaczem o wejściu indukcyjnym nie pozostanie bez wpływu na brzmienie wzmacniacza, bo konfiguracja z wejściem dławikowym zapewnia dużo sztywniejsze napięcie, nie przysiadające pod obciążeniem. Koledzy doświadczeni, Painlust, Sławek - powiedzcie, czy często we wzmacniaczach gitarowych występują zasilacze z wejściem dławikowym?
Jakub
Nigdy nie widziałem wzmacniacza gitarowego z zasilaczem tego typu. W życiu widziałem tylko jedną rozgłoszeniówkę z takim zasilaczem. Było to zrobione bo sama konstrukcja (a raczej projekt) pochodziła prawdopodobnie z lat 60 a wykonanie (jak to w PRL bywało gdzie nikt nic nowego nie projektował tylko dostosowywał istniejące projekty do nowej rzeczywistości i dostępności materiałów) z lat być może nawet początku 80-tych gdzie lampy prostownicze zastąpiono diodami półprzewodnikowymi i napięcia okazały się za wysokie, więc dławik rozwiązał ten problem. Co dziwne sam zasilacz posiadał na wejściu kondensator ale o bardzo małej pojemności. Nie pamiętam jaki ale chyba coś około 1uF w postaci bloku. Chyba nie można tego uznac za jakąkolwiek filtrację... Sam bym się dowiedział po co on tam był.