tradytor pisze:Po 3 dniach szlifowania dziś wtarłem pierwsze 7-8 warstw politury 4%. I znowu nie wiem czy to ma tak wyglądać jak wygląda:
- znowu zrobiły się "pajęczynki", już nie tak ostre jak poprzednio, ale nadal widoczne przy odpowiednim kącie padania światła
- wylazły i są widoczne niedoskonałości szlifowania - głównie rysy i lokalne zmatowienia. Nie było ich widać po oszlifowaniu i odpyleniu, bo mimo wszystko pył je wypełniał. Tragedii nie ma, ale wiadomo, że nie po to tyle certolenia żeby na koniec takie rzeczy wychodziły.
- pojawił się nawet połysk, ale widać mazanie po tamponie. Wygląda to jak lakier przetarty tłustą szmatką.
Pytania:
- czy to normalne objawy na tym etapie?
- jak długo 4% jeszcze wcierać?
- czy w ogóle jechać z 4% dalej, czy może cofnąć się i przeszlifować jeszcze raz wszystko?
Teraz najlepiej przeszlifować papierem 1000 posmarowanym lekko olejem. aby powierzchnia lekko zmatowiała.
Potem prawie suchym 4% tamponem przetrzeć powierzchnię, a po 15 min wilgotnym 4%tamponem posmarowanym lekko olejem polerować powierzchnię aż do połysku i prawie całkowitego wyschnięcia tamponu. MUSI BŁySZCZEĆ!
zagore1 pisze:
Teraz najlepiej przeszlifować papierem 1000 posmarowanym lekko olejem. aby powierzchnia lekko zmatowiała.
Potem prawie suchym 4% tamponem przetrzeć powierzchnię, a po 15 min wilgotnym 4%tamponem posmarowanym lekko olejem polerować powierzchnię aż do połysku i prawie całkowitego wyschnięcia tamponu. MUSI BŁySZCZEĆ!
Dzięki za odpowiedź. Mam jednak więcej wątpliwości:
1.Czy mogę na tym etapie poprawić szlif w miejscach, gdzie nie jestem zadowolony z powierzchni (drobne rysy i zmatowienia)? Tzn papierem 600, potem wygładzić 1000 i wtedy całość papierem 1000 z olejem? Czy mogę ten szlif zrobić na drugi dzień, czy lepiej poczekać parę dni, aż stwardnieje szelak?
2.To drugie przetarcie, wilgotnym tamponem z olejem to tylko raz? Jakie ruchy - kółka, ósemki, czy podłużne? I to już będzie koniec? A kiedy stosować mleczko?
zagore1 pisze:
Teraz najlepiej przeszlifować papierem 1000 posmarowanym lekko olejem. aby powierzchnia lekko zmatowiała.
Potem prawie suchym 4% tamponem przetrzeć powierzchnię, a po 15 min wilgotnym 4%tamponem posmarowanym lekko olejem polerować powierzchnię aż do połysku i prawie całkowitego wyschnięcia tamponu. MUSI BŁySZCZEĆ!
Dzięki za odpowiedź. Mam jednak więcej wątpliwości:
1.Czy mogę na tym etapie poprawić szlif w miejscach, gdzie nie jestem zadowolony z powierzchni (drobne rysy i zmatowienia)? Tzn papierem 600, potem wygładzić 1000 i wtedy całość papierem 1000 z olejem? Czy mogę ten szlif zrobić na drugi dzień, czy lepiej poczekać parę dni, aż stwardnieje szelak?
2.To drugie przetarcie, wilgotnym tamponem z olejem to tylko raz? Jakie ruchy - kółka, ósemki, czy podłużne? I to już będzie koniec? A kiedy stosować mleczko?
Możesz tak zrobić. Najlepiej na drugi dzień .
To drugie przetarcie wilgotnym z olejem trwa bardzo długo, aż do uzyskania błyszczącej powierzchni. Ruchy na początku ósemki a pod koniec delikatne podłużne. w trakcie możesz zwilżać tampon delikatnie rozpuszczalnikem. Jakieś niewielkie smugi znikną przez noc.
Polerowanie mleczkiem najlepiej po miesiącu gdy politura stwardnieje.
zagore1 pisze:
To drugie przetarcie wilgotnym z olejem trwa bardzo długo, aż do uzyskania błyszczącej powierzchni. Ruchy na początku ósemki a pod koniec delikatne podłużne. w trakcie możesz zwilżać tampon delikatnie rozpuszczalnikem. Jakieś niewielkie smugi znikną przez noc.
A, czyli w jednym miejscu wcierać tak długo, aż zacznie się błyszczeć i potem przenieść się obok i tak po kolei? Nie przypalę politury?
zagore1 pisze:
To drugie przetarcie wilgotnym z olejem trwa bardzo długo, aż do uzyskania błyszczącej powierzchni. Ruchy na początku ósemki a pod koniec delikatne podłużne. w trakcie możesz zwilżać tampon delikatnie rozpuszczalnikem. Jakieś niewielkie smugi znikną przez noc.
A, czyli w jednym miejscu wcierać tak długo, aż zacznie się błyszczeć i potem przenieść się obok i tak po kolei? Nie przypalę politury?
Nie, nie - jeździsz o całej powierzchni np góra , bok - pod koniec to jest takie glaskanie, aby nie było śladów po włóknach tkaniny ( ja stosuję dzianinę- stare kalesony- bo jest delikatniejsza)
Góra poszła na pierwszy ogień i wyszło nawet nieźle. Problem zaczął się na przodzie i jego zakamarkach - przy wewnętrznych narożnikach powierzchnia zaczęła się lepić i przyklejać włoski z tamponu. Wydaje mi się, że to dlatego, że w tych miejscach tampon nie przelatuje z dużą prędkością, a zatrzymuje się. Po kilka cm kwadratowych w narożnikach wygląda paskudnie. Nie umiem się tego pozbyć. Da się coś z tym zrobić?
Przypalone miejsca oszlifowałem następnego dnia i powtórzyłem końcowe wcieranie politury 4%. Na prawym "słupku" też przypaliłem i też musiałem następnego dnia poprawiać. Na błędach człowiek się uczy. Już wiem, że na małych powierzchniach to końcowe wcieranie do połysku trzeba dawkować - przetrzeć, 20 sekund przerwy i następny przejazd. Robienie przejazdu raz za razem daje właśnie przypalenia. Na dużych powierzchniach jak np bok można jechać bez przerw, bo zanim dotrze się w to samo miejsce mija dość czasu. Na tym etapie trzeba się uwijać z tamponem, bo bardzo lubi się kleić.
W każdym razie dziś zakończyłem zasadniczy etap politurowania i teraz skrzynka wygląda tak:
img_3250.jpg
Na razie daję jej 10 dni spokoju zanim zacznę zakładać listwy ozdobne i składać całe radio do kupy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
tradytor pisze:Przypalone miejsca oszlifowałem następnego dnia i powtórzyłem końcowe wcieranie politury 4%. Na prawym "słupku" też przypaliłem i też musiałem następnego dnia poprawiać. Na błędach człowiek się uczy. Już wiem, że na małych powierzchniach to końcowe wcieranie do połysku trzeba dawkować - przetrzeć, 20 sekund przerwy i następny przejazd. Robienie przejazdu raz za razem daje właśnie przypalenia. Na dużych powierzchniach jak np bok można jechać bez przerw, bo zanim dotrze się w to samo miejsce mija dość czasu. Na tym etapie trzeba się uwijać z tamponem, bo bardzo lubi się kleić.
W każdym razie dziś zakończyłem zasadniczy etap politurowania i teraz skrzynka wygląda tak:
img_3250.jpg
Na razie daję jej 10 dni spokoju zanim zacznę zakładać listwy ozdobne i składać całe radio do kupy.
Jak zrobię 10 skrzynek lepiej niż ta, to wtedy pogadamy o talencie. Póki co dziękuję za pomoc. Nie mam skali porównawczej, bo nie miałem w rękach porządnie wypoliturowanej skrzynki, ale czuję, że możnaby więcej z niej wyciągnąć. Na pewno gdy radio stanie w docelowym miejscu, to wtedy zobaczę babole, które mnie będą dręczyć. Zawsze tak jest przy lakierowaniu. To dlatego, że w miejscu gdzie się skrzynkę odnawia panują inne warunki oświetleniowe niż w miejscu gdzie ma stać radio. I choćby nie wiem jak ją obracać, to pewnych rzeczy się nie zobaczy, a wyjdą one i będą kłuć w oczy już na miejscu. Poza tym lakier jakby zapada się po kilku miesiącach i znów pojawiają się wgłębienia porów.
I tu pytanie do zagore1: w którymś wątku wspomniałeś, że po kilku miesiącach politura "siada" i ponownie trzeba nieco politury dołożyć. Jak to się objawia? I jeszcze jedno - czy polerowanie mleczkiem (po miesiącu - dwóch) wpłynie zauważalnie na połysk/gładź?
tradytor pisze:Jak zrobię 10 skrzynek lepiej niż ta, to wtedy pogadamy o talencie. Póki co dziękuję za pomoc. Nie mam skali porównawczej, bo nie miałem w rękach porządnie wypoliturowanej skrzynki, ale czuję, że możnaby więcej z niej wyciągnąć. Na pewno gdy radio stanie w docelowym miejscu, to wtedy zobaczę babole, które mnie będą dręczyć. Zawsze tak jest przy lakierowaniu. To dlatego, że w miejscu gdzie się skrzynkę odnawia panują inne warunki oświetleniowe niż w miejscu gdzie ma stać radio. I choćby nie wiem jak ją obracać, to pewnych rzeczy się nie zobaczy, a wyjdą one i będą kłuć w oczy już na miejscu. Poza tym lakier jakby zapada się po kilku miesiącach i znów pojawiają się wgłębienia porów.
I tu pytanie do zagore1: w którymś wątku wspomniałeś, że po kilku miesiącach politura "siada" i ponownie trzeba nieco politury dołożyć. Jak to się objawia? I jeszcze jedno - czy polerowanie mleczkiem (po miesiącu - dwóch) wpłynie zauważalnie na połysk/gładź?
Politura "siada" robi się bardzo twarda ( jak szkło), wychodzi z niej wosk i trzeba go mleczkiem spolerować. Gdy politura siada to juawnia się tekstura forniru, ale przy odbrym wypolerowaniu mieczkiem nie jest to przeszkadzająco widoczne. Można oczywiście zmatowić pap. 1000 powierzchnię i jeszcze raz przeprowadzić końcowy etap (4%) albo zostawić tak jak jest. To już jest to uznania "twórcy"
Mleczko nadaje politurze piękny aksamitny połysk, ale samych ewentualnych porów i strupków nie usunie.
zagore1 pisze:Można oczywiście zmatowić pap. 1000 powierzchnię i jeszcze raz przeprowadzić końcowy etap (4%) albo zostawić tak jak jest. To już jest to uznania "twórcy"
Mleczko nadaje politurze piękny aksamitny połysk, ale samych ewentualnych porów i strupków nie usunie.
Nie, strupków ani porów ani rys nie widać, a pod palcami czuć idealne szkło. Jednak nie jest to idealnie lustrzana powierzchnia, bo gdy patrzy się na nią na wprost, to odbicie nie jest tak wyraźne jak w lustrze, mimo że końcowe szlifowanie robiłem papierem 1000 i 1500 i watą stalową 000, a w paru miejscach nawet powtarzałem ten etap dwukrotnie. Tak jakby ta mikroskopijna nierównomierność powierzchni była w głębi. Czy może na wcześniejszych etapach szlifowania międzywarstwowego trzeba też działać papierem 1000 i 1500?
Inna sprawa, że przy wykończeniu jasnym, gdzie widać dobrze rysunek drewna, ten rysunek "przebija" odbicie i ten problem nie jest aż tak widoczny. Teraz wiem dlaczego politurowanie w kolorze czerni fortepianowej jest wyższą szkołą jazdy.
Nie wiem czy można bardziej lustrzaną powierzchnie osiągnąć, czy też ja za dużo wymagam. Jeśli można, to w jaki sposób?
Dziś zabrałem się za montowanie ozdobnych listewek. Są one wciskane i wklejane w szczeliny około 2mm. Przy oczyszczaniu (poszerzaniu i pogłębianiu) tych szczelin papierem ściernym politura na krawędziach tych szczelin zaczęła odpryskiwać. Są to małe odpryski ~1 mm wgłąb od krawędzi szczeliny i zostaną zasłonięte owymi listwami, ale niepokoi mnie samo zjawisko. Spodziewałem się, że politura będzie bardziej odporna. Czy dzieje się tak, bo szelak jeszcze nie stwardniał i z czasem nie będzie tak wrażliwa?
Chciałem te listwy prowizorycznie zamontować na wcisk lub delikatnie punktowo przykleić, żeby po kilku miesiącach móc je ponownie zdemontować dla ewentualnego nałożenia kilku warstw szelaku i polerowania mleczkiem. Jednak po dzisiejszych doświadczeniach zastanawiam się czy to dobry pomysł. Czy jest ryzyko, że twardniejący przez kilka miesięcy szelak "złapie" listwy i przy próbie ich zdjęcia zacznie odpryskiwać?
Listewki to wyzwanie.Nie wklejałbym na razie bo jak szelak złapie to mogiła.Szczelinka ma 2 mm a uszkodzić b.łatwo.
W 2-ch moich były uszkodzone a dostać ani ani.Dorobienie także odpada.Kupiłem rureczki mosiężne i po odpolerowaniu i spłaszczeniu wcisnąłem w szczeliny.
Wygląda b.dobrze.
Pozdrawiam Rekonstruktorów Noworocznie
Tomasz
Spróbuję załamać lekko krawędzie szczelin glancpapierem żeby szelak nie dochodził do nich i nie "łapał". Potem spróbuję wcisnąć listewki ale nie do końca, żeby nie dotykały politury. Lepsze to niż świecące z daleka szczeliny. Bo radio musi iść na swoje miejsce, jest tam bardzo oczekiwane.
@ chrzan49 - Listwy na szczęście mam na całą skrzynkę. Jedna jest urwana i najpierw dosztukowałem ją z kawałka pręta mosiężnego - znajomy frezer był tak miły i pobawił się we frezowanie w przekrój grzybka. Niestety brakowało jednej dolnej bocznej. Też rozważałem rozwiązanie podobne do tego o jakim piszesz. Potem na szczęście kupiłem zwłoki Amati na kanibalizm i w nim była jedna jedyna listwa, z której da radę wyciąć w miarę nieskatowane potrzebne fragmenty. Swoja drogą podziwiam jak to fabryka zrobiła, że udało im się owinąć blaszką mosiężną fragment przekroju bukowej listewki. I jeszcze całość wyprofilować żeby ścieliła się na skrzynce!
Z główną poprzeczką też miałem przeboje, by wygięta była w banana - środek odstawał na jakieś 15 mm. Kombinowałem z wkładaniem pod prasę, ale sprężynowała. Próbowałem nawet gięcia nad parą, ale nie udało się, bo mosiężny płaszcz zasłaniał większość powierzchni. W końcu użyłem imadła i nieco siły i centymetr po centymetrze prostowałem. Po kilkunastu przejściach było prosto.
Nie wytrzymałem i na tylnym fragmencie boku zrobiłem próbę przecierania mleczkiem (właściwie to musiałem to zrobić, bo przy manewrowaniu listwami zrobiłem rysę i trzeba było się jej pozbyć przez szlifowanie włókninami i papierem 1500. Efekt jaki zobaczyłem całkowicie mnie zadowolił - zrobiło się prawdziwe lustro, o jakim marzyłem zabierając się za politurowanie. I teraz pytanie - czy mogę już zrobić polerkę mleczkiem całej powierzchni? Mógłbym wtedy finalnie założyć listwy i nie bać się o ich ponowny demontaż za parę miesięcy. Ja wiem, że to odczekanie paru miesięcy znikąd się nie wzięło i ktoś nie wymyślił tego przez złośliwość. Czy jednak gdy teraz to zrobię, to będzie w tym coś złego, co zemści się później