Ja bym stwiał na to, że masa korektora jest podpięta do wejścia zamiast tak jak powinno być do rezystora katodowego drugiego stopnia. Muszę przemyśleć pewne rozwiazania. Co do napięcia zasilania to coś około 330V, ale jeszcze nie mierzyłem.
painlust pisze:Co do napięcia zasilania to coś około 330V, ale jeszcze nie mierzyłem.
Zapytałem, bo rezystor katodowy taki trochę "na styk", a wiem że w gitarowych wzmacniaczach lubi się zapodawać duże Ua. Czy lampy mocy nie przegrzewają się odrobinę?
A wiesz, że można nieco zmodyfikować ten układ uzyskując zupełnie "inną wartość"? Mam na myśli "przełożenie" lub po prostu dodanie potencjometru(podwójnego) Master Volume za odwracaczem fazy. Gdybyś jeszcze dodatkowo dołożył pstryczek DPDT załączający kondensatory w katody preampu, to masz całkiem wypasiony piecyk łączący w sobie brzmienia super czyste i te zdrowo przybrudzone. W tym wypadku odwracacz fazy całkiem, całkiem da się przesterować jako kolejny stopień zniekształcający, przy nadal "czystych" lampach mocy i swobodnie regulowanym poziomie głośności.
- nie. Mam na myśli tę koncepcję: http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/tom/varia/ad140.pdf
Układ z pojedynczym potencjometrem Master (Matchless Spitfire), aczkolwiek działający całkiem OK, inaczej zachowuje się, niż układ z dwoma sprzężonymi mechanicznie potencjometrami Master. Ten pierwszy, jak widać na rysunku, działa "na zwarcie" anod dla sygnału. Innymi słowy, im mniejsza ustawiona rezystancja potencjometru Master, tym mniejszą impedancję "widzą" anody odwracacza, a to z kolei przy niskich ustawieniach Mastera ma pewien co prawda niewielki, ale jednak wymierny wpływ na poziom zniekształceń (pożądany bądź nie) oraz barwę uzyskiwanego dźwięku (także pożądaną bądź nie). Układ Orange AD140 tej swoistej "wady" (ale i zalety - zależy od oczekiwań) jest pozbawiony. Dodam, że pierwszy układ niejako zmniejsza zdolność odwracacza fazy do [bycia] przesterowywanym przez poprzednie stopnie, drugi układ zaś - nie. Układ z jednym potencjometrem znalazł zastosowanie np. w Ampegu VL502/1002. A dla odmiany, jako potencjometr barwy dźwięku nazwany po prostu Cut lub Tone - w Voxach różnej maści, np AC10, AC30, AC30 Top Boost. Oczywiście jako "barwa" potencjometr ten włączony jest w szereg z odpowiednim kondensatorem.
A teraz uwaga: wzmacniacz poszedł na próbny test do szwagra. Szwagier powiedział, ze jak przyjdę go odebrać poszczuje mnie psem i wezwie gliny Nie ma bata aby mi go oddał To chyba najlepsza konstrukcja jaką do tej pory zrobiłem. Nie bardzo teraz wiem co powiedzieć włascicielowi Chyba bedę musiał oszukać szwagra że umiem powtórzyć sukces, a przecież trafa wyjściowego nie sklonuje. Jedyna wada wzmacniacza to tak duża ilość dołu (basu), że tym razem trzeba przykręcać na min pokrętło bass bo zaczyna się wszystko wzbudzać wokoło. Jak uda mi sie wyszarpać wzmacniacz ze szwagra rąk to może wymienie kondensator za pierwszym stopniem na 47n bo 100n to chyba jednak za dużo.
no właśnie tak go przyciemniłem... Na początku siedział w tym miejscu 22n, a atom proponował 100n i taki dałem. teraz basów nie mogę okiełznać. Test był wykonywany na EL84 Tungsrama. Po zmianie na Miniwaty bas się trochę zmniejszył, ale nieznacznie. Na ruskich 6P14P-EV także bas mniejszy, ale strasznie twarde brzmienie. Miniwaty grały najlepiej.
painlust pisze:no właśnie tak go przyciemniłem... Na początku siedział w tym miejscu 22n, a atom proponował 100n i taki dałem. teraz basów nie mogę okiełznać.
- hehe, co ma piernik do wiatraka. W oryginalnych układach często tego kondensatora po prostu nie ma. I coo? BTW "Niemożność okiełznania basów" pochodzi z zaburzonych proporcji tego, co regulują potencjometry barwy dźwięku. Tu pies pogrzebany.
i nic. U mnie jest bo korektor oddalony jest znacznie od preampu i czymś wolałem przyciąć anodowe. Pokombinuje trochę z przycięciem niskich... A co proponujesz? Korektor jest korektorem typowo fenderowskim, jak i zresztą topologia całego preampa.