ufoglonojad pisze:
Używam papieru milimetrowego. Najpierw rysuję stornę elementów, następnie robię zwierciadlane odbicie rysująć tylko ścieżki (przy pomocy lampki i szyby), przyklejam rysunek tak abym widział te ścieżki (do krawędzi płytki za pomocą taśmy przylepnej), wiercę otwory, odklejam, maluję ścieżki na płytce, wytrawiam, myję, zabezpieczam przed korozją i już jest. Używam tej metody czasem (jak szybko muszę coś zaprojektować).
Bardzo dobra metoda. Z tym, że aktualnie zamiast papieru korzystam z kmputera, łatwiej poprawki wprowadzać. Tylko już mi się zapas Letrasetów (specjalne suche kalkomanie, produkowane przez WZKart) kończy...
Ja zaczynałem od nanoszenia rysunku za pomocą kalki technicznej i ołówka, a potem zamalowywania ścieżek lakierem, a póżniejsze płytki markerem, potem zmieniłem metodę na kalkę "fioletową" + pisak olejowy.
Teraz mam dostęp do laserówki, więc pewnie przejdę na termotransfer, tylko, że nie chce mi się siedzieć i rozgryzać Eagle lub Protela...
W teorii nie ma różnicy między praktyką a teorią. W praktyce jest.
Thereminator pisze:Ja zaczynałem od nanoszenia rysunku za pomocą kalki technicznej i ołówka, a potem zamalowywania ścieżek lakierem, a póżniejsze płytki markerem, potem zmieniłem metodę na kalkę "fioletową" + pisak olejowy.
Teraz mam dostęp do laserówki, więc pewnie przejdę na termotransfer, tylko, że nie chce mi się siedzieć i rozgryzać Eagle lub Protela...
Eagle jest w sumie proste, zwłaszcza, jak się korzysta z gotowych bibliotek. Co do termotransferu polecam papier kredowy, dawał mi lepsze rezultaty i jest prostszy w obsłudze od tej specjalnej folii.
Nie chodzi o to, że uważam Eagle za trudny program. Po prostu w pracy rysuję w CADzie i po pracy nie bardzo mam ochotę siedzieć nad czymś podobnym, niemniej zamierzam kiedyś się tym zająć.
Co do papieru kredowego i laserówki - znam tą metodę, paru znajomych ją wykorzystuje, bo otrzymane płytki są rzeczywiście niezłe.
W teorii nie ma różnicy między praktyką a teorią. W praktyce jest.