Dziękuję:) Tłumaczę już:
W lampach fabrycznych stosuje się zamiast izopropanolu azotan celulozy (nitrocelulozę) rozpuszczony w np. octanie etylu. Nitroceluloza jest tu lepikiem, który wiąże węglany z podłożem katody (aby nie kruszyły się one). Octan etylu jako związek lotny odparowuje i na podłożu katody zostaje tylko błonka nitrocelulozy z węglanami. Podczas wyrobu lampy (podgrzewanie katody) nitroceluloza ulega spaleniu, następuje rozkład węglanów na tlenki . Doświadczalnie stwierdziłem, że nie muszę stosować nitrocelulozy, gdyż warstwa emisyjna ładnie się trzyma na zwojach skrętki żarnika. Stosuję więc izopropanol jako śrdek nadajacy odpowiednią konsystencję paście węglanów. Po nałożeniu warsty emisyjnej i-C3H7OH odparowuje i go nie ma:).
Jeszcze raz dziękuję:) Zmontowałem prosty nadajnik na 1 tranzystorze, by móc dokładniej przetestować działanie detektora. Okazuje się, że optimum odbioru jest przy 6-7V żarzenia:)
Gratulacje Alku, nie sądziłem że uda się wykonać jakiekolwiek urządzenie na diodzie zrobionej w domu. Dodatkowo udało się przerowadzić detekcję sygnału o nieznacznej amplitudzie.
P.S. Czy uda się tobie również uzyskać sprawnie działające triody ? Wtedy mógłbyś zrobić jeszcze wzmacniacz napięciowy na swoich lampach. Jak wykonasz sprawną diodę prostowniczą możesz już robić zasilacz do swojego układu. Co ty na to ?
Przejrzałem temat. Znalazłem swój post sprzed 6 miesięcy, w którym nie wierzyłem, że moje próby szybko przyniosą jakiś efekt. Czymś zupełnie nieprawdopodobnym wydawało się uzyskanie działającej diody, która będzie mogła pracować w jakimś układzie. Zwłaszcza, że aparaturowo moja lampowa pracownia jest bardzo skromna. Kto widział, ten wie najlepiej.
Jako diody prostownicze mogą być użyte nawet diody "pierwszej generacji" bez warstwy emisyjnej . Udaje się tym sposobem uzyskać w miarę sensowny prąd anodowy (do 10mA). Jednakże zrobienie na tyle dobrej triody, by pracowała ona jako wzmacniacz jest zadaniem trudniejszym. Jeśli nie zarzucę prac w tym kierunku to być może za jakiś czas będę mógł zaprezentować przyzwoiche działającą triodę...
Alku!
Jesteś kawalerem?
Nie żeń się,bo braknie ci czasu i miejsca.
Kto wtedy bedzie nas raczył opisami swoich eksperymentów???
A przynajmniej wstrzymaj się z tym krokiem do czasu wyprodukowania
sprawnej pentody.
W kazdym razie gratuluję postepów.
Na razie nie grozi mi zmiana stanu cywilnego . A zatem jeszcze wiele przede mną.
Rozważam budowę skromnego "stanowiska pompowego", aby wreszcie przestało mi to wszystko plątać się na stole. Wyobrażam to sobie następująco. Na metalowym chassis umieściłbym obie pompy-sprężarki. Przed wlotem szklaną pułapkę 1 brudów, jakie mogą niekiedy wlecieć do pompy. Do tego dołączony wakuometr elektroniczny mojej roboty, dwa zawory trójdrożne (jak teraz), dodatkowa szklana pułapka 2 na wlocie gazu do napełniania lampy i najlepiej osuszacz gazu. Przydatne byłyby także dwa zasilacze (jeden od 0 do 12V do żarzenia katody podczas jej formowania) i 0-50V jako źródło prądu anodowego do bieżącej oceny emisji lampy. Do tego woltomierze i amperomierz w obwodzie zasilacza napięcia anodowego. Z drugiej strony powstrzymuję się przed tym, gdyż naprawdę czas pomyśleć o lepszych pompach.
A mnie tak w związku z poprzednimi dwoma postami dopadła pewna myśl.
Co by było jakby wybebeszyć jakąś lampke i z powrotem wbebeszyc w szkło za pomocą Twojego laboratorium? Pewnie szlag by trafił katode w kontakcie z powietrzem. Ale ciekaw jestem jakie by miała parametry taka lampka. Jak różniłyby się od wyjściowych.
Pomysł może i głupawy, ale tak mnie naszło.
Gdy nadejdzie Fallout, pomyśl, gdzie się schowasz?
Od 30.08 przeprowadzam niekończący się eksperyment:
włączyłem jedną z moich wodorowych lampek, przepuszczając przezeń prąd 1,2 mA. Lampka pali się dzień i noc bez przerwy i będzie tak aż do momentu gdy lampka zgaśnie (umrze). Po około 100 godzinach pracy zaczęły się wyraźne oznaki ciemnienia szkła, wskutek rozpylania katody. Dziś, po 230 godzinach pracy lampki szkło jest już bardzo wyraźnie ciemne. Zastanawiam się, czy w miarę rozpylania (które mógłbym przecież zrobić bardziej intensywne) będzie w bańce maleć ciśnienie.
Znane są przecież pompy sublimacyjne, jednak z zastosowaniem tytanu.
Myślałem nawet o zrobieniu układu pomiarowego z czujnikiem Piraniego połączonym bezpośrednio z badaną żarówką.
Zauważyłem, że w miarę działania lampki zmalało napięcie pracy z początkowej wartości 330V do 235 w tej chwili. Ma to na pewno związek z rozpylaniem katody, ale niekoniecznie chodzi o zwiększanie próżni. Może chodzić o zmianę odległości między elektrodami.