Moim zdaniem masz 100% racji. Nie da się uniknąć stosowania kondensatorów w torze sygnałowym wzmacniacza m.cz. zasilanego z sieci. Nawet wówczas gdy w stopniu mocy wyeliminujemy wszystkie kondensatory, to pozostaną jeszcze kondensatory w zasilaczu, a tych się już pozbyć nie można. W przypadku wzmacniaczy tranzystorowych to przez nie przechodzi cała składowa zmienna prądu płynącego przez głośnik (gdy nieco podeschną, co zwiększy ich impedancję, to część tej składowej będzie przepływać również przez prostownik i transformator sieciowy). We wzmacniaczach lampowych kondensatory blokujące również biorą udział w tłumieniu sygnałów m.cz. (więc sygnały te w jakiś tam sposób przez nie przepływają). Część konstruktorów o tym fakcie zapomina i ciężko krytykuje np. kondensator sprzęgający głośnik z wyjściem wzmacniacza półprzewodnikowego, pisząc że całkowicie "degraduje" on sygnał m.cz.Piotr pisze:Też to zauważyłem i nie mogę pojąć nieuzasadnionej niechęci wielu osób do kondensatorów. Nie tylko do pozbywania się szumów. Często widzę układ przekombinoany tylko po to, aby pozbyć się kondensatora sprzęgającegoRomekd pisze:często nie rozumiem, dlaczego konstruktorzy (pasjonaci) nie stosują prostych metod pozbywania się szumów i zakłóceń, a uciekają się do stosowania wymyślnych elementów i trochę cudacznych rozwiązań![]()

To co napisałem w poprzednim poście (o cudacznych rozwiązaniach) nie tyczy się konkretnie Twoich konstrukcji, bo te uważam za niezwykle staranie wykonane i dopracowane. W wolnej chwili zamierzam porównać szumy zielonej diody LED z szumami generowanymi przez diody Zenera, oraz pomierzę jak bardzo można stłumić (klasycznymi metodami) szumy o częstotliwościach leżących w interesującym nas paśmie (10Hz-100kHz). Z tłumieniem szumów diod Zenera w zakresie w.cz. nie ma najmniejszych problemów (perełki ferrytowe, o których pisał STUDI, i kondensatory bezindukcyjne eliminują je niemal całkowicie).
Pozdrawiam,
Romek