Jednakże przerzucanie odpowiedzialności na odbiorcę (że musi sobie ściągnąć 30MB zestaw filtrów, a potem jeszcze większą łatę do nich, aby móc przeczytać mój załącznik) uważam za arogancję i brak tzw. pomyślunku.
O ile np. w przypadku DJVU doskonałe walory tego formatu usprawiedliwiają zachęcanie do drobnego wysiłku, o tyle w tym przypadku nie ma żadnego uzasadnienia dla zmuszania odbiorcy do dodatkowej pracy.
Wystarczy bowiem, że ktoś bezmyślnie użyje jakiejś funkcji, której starsze aplikacje nie rozumieją - i dupa, przekonwertowany plik już nie będzie wyglądał u odbiorcy tak, jak chciał autor.
Nie wspomnę już o użytkownikach alternatywnych systemów operacyjnych i alternatywnych pakietów biurowych, którzy nie czują potrzeby posiadania zawsze najnowszej wersji...
Nie sztuką jest komunikować się w ogóle, sztuką jest komunikować się zrozumiale i zgodnie ze standardami. Jeśli na tym forum wymagamy chwili namysłu i własnego wysiłku przed zadaniem pytania, oraz w miarę poprawnej ortografii, składni i interpunkcji - wymagajmy też od siebie odrobiny wysiłku, by ułatwić odbiór swojego przekazu.
Przepraszam za OT, ale jak widzę w mailu służbowym załącznik z paroma zdaniami w Wordzie, wysłany jako .docx, to mnie jasny szlag trafia
