Blok kondensatorów - naprawa

Radioodbiorniki lampowe i wszystko co jest z nimi związane.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

OTLamp

Post autor: OTLamp »

gachu13 pisze: Całą resztę elementów jestem w stanie w dużo prostszy (niż kondensatory) sposób sprawdzić - sam wiesz, jak zdradliwa potrafić być upływność, nieraz wzrastająca przy wzroście napięcia.
A jaki widzisz problem w sprawdzeniu kondensatorów? Upływność nie jest zdradliwa. Po prostu albo jest i powoduje łatwe do przewidzenia skutki, albo jej nie ma i wtedy nie ma problemu. To co bierzesz za zdradliwość, to normalne zjawisko w przypadku kondensatorów z dużym upływem. Prąd upływu grzeje syciwo, co powoduje wzrost tego prądu (około dwukrotny na każde 10 stopni Celsjusza), który jeszcze bardziej grzeje syciwo i tak wszystko się samo napędza aż do zagotowania i wykipienia.
gachu13 pisze: Co do sznurów sieciowych - też już miałem dylemat - wymienić czy zostawić może i ładny "na oko", ale grożący zwarciem lub porażeniem przewód? W większości wypadków wymieniłem.
Pozdrawiam
A transformatory sieciowe też wymieniasz od razu? Przecież to bardzo krytyczny element. Skoro kondensator zalany po obu stronach bitumem potrafi naciągnąć wilgoci, to co dopiero transformator, który praktycznie nie jest hermetyzowany.
Awatar użytkownika
gachu13
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1516
Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
Lokalizacja: Bestwina

Post autor: gachu13 »

A co mogę z trafem zrobić? Przewijać nie mam czym, ewentualnie któreś z niskonapięciowych uzwojeń wtórnych można by od biedy dowinąć ręcznie, bo grubszy drut się znajdzie. Jeśli trafo ma przerwę w pierwotnym lub anodowym albo zwarcie wewnątrz no to nie pozostaje mi nic innego jak je wymienić lub oddać np. takiemu koledze Kaka, ale jakoś nie miałem takiej sytuacji, gdzie uszkodzone byłoby trafo w radiu, którego wartość usprawiedliwiałaby wydanie dodatkowych ~80zł za przewinięcie.
OTLamp

Post autor: OTLamp »

gachu13 pisze:A co mogę z trafem zrobić?
No jak to co? A z kondensatorami co robisz? Wymieniasz na współczesne, sporadycznie umieszczając je w oryginalnych obudowach. Dlaczego nie robisz tak samo z transformatorem?
Awatar użytkownika
gachu13
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1516
Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
Lokalizacja: Bestwina

Post autor: gachu13 »

Nie za bardzo rozumiem jak sobie to wyobrażasz :?
O ile trafo byłoby w jakiejś puszcze to może by się dało, z resztą - skoro większość traf jest w pełni sprawna to problem właściwie nie istnieje - jak już mówiłem, gdyby w cennym radiu padł transformator oddałbym go do specjalisty lub ewentualnie samodzielnie spróbował przewinąć. W zwykłych (nie tak cennych) radiach wymiana spalonego (lub wstawienie go tam, gdzie w ogóle go nie ma) trafa zasilającego czy głośnikowego jest przeze mnie dopuszczalna - a nuż kiedyś znajdę oryginalne i je wstawię.

Jeszcze sprostowanie - maskuje kondensatory w radiach które
są przedwojenne i nie są w rażący sposób przerobione lub zdekompletowane (bo wtedy nie ma to większego sensu). Oczywiście niektórych kondensatorów nie da się tak naprawić (np. szklane smołowce Telefunkena z pierwszej połowy lat 30) no to wtedy wyjścia nie ma.
OTLamp

Post autor: OTLamp »

gachu13 pisze:Nie za bardzo rozumiem jak sobie to wyobrażasz :?
O ile trafo byłoby w jakiejś puszcze to może by się dało,
No ale sam pisałeś, że umieszczanie współczesnego elementu (kondensatora) w oryginalnej obudowie to szczyt poświęcenia, z czego wynika, że nie zawsze tak robisz, więc są przypadki, gdy normalnie montujesz współczesne kondensatory.

gachu13 pisze: z resztą - skoro większość traf jest w pełni sprawna to problem właściwie nie istnieje
No i tak samo jest z kondensatorami, po regeneracji większość z nich jest sprawna i problem nie istnieje. Ty zaś piszesz, że byś się bał, że i tak nigdy nie wiadomo kiedy się uszkodzą. Dokładnie tak samo jest w sytuacji, gdy zostawiasz oryginalny transformator sieciowy. Nigdy nie wiadomo kiedy go szlag trafi, a jednak zostawiasz go na miejscu i jakoś znika ten paniczny strach, że będzie trzeba wzywać wręcz straż pożarną :lol:
gachu13 pisze: Oczywiście niektórych kondensatorów nie da się tak naprawić (np. szklane smołowce Telefunkena z pierwszej połowy lat 30) no to wtedy wyjścia nie ma.
Jest wyjście, ale Ty po prostu idziesz na łatwiznę :!:
Awatar użytkownika
gachu13
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1516
Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
Lokalizacja: Bestwina

Post autor: gachu13 »

No i tak samo jest z kondensatorami, po regeneracji większość z nich jest sprawna i problem nie istnieje. Ty zaś piszesz, że byś się bał, że i tak nigdy nie wiadomo kiedy się uszkodzą. Dokładnie tak samo jest w sytuacji, gdy zostawiasz oryginalny transformator sieciowy. Nigdy nie wiadomo kiedy go szlag trafi, a jednak zostawiasz go na miejscu i jakoś znika ten paniczny strach, że będzie trzeba wzywać wręcz straż pożarną Laughing
Nie, coś mi tu się nie zgadza :).
Moje obawy o naprawiane kondensatory biorą się z tego że ciężko zrozumieć mi tą metodę naprawy - wygotowywanie zwijek w parafinie.
Natomiast trafo, które od nowości, pomimo wszystkich działających na niego czynników, jest dalej w pełni sprawne, moich obaw nie budzi.
Jest wyjście, ale Ty po prostu idziesz na łatwiznę
Jakoś nigdy nie udało mi się wyjąć wnętrzności takiego kondensatora bez rozwalenie tej szklanej rurki - a wyjęcie z niego zwijki w taki sposób by się jeszcze do czegoś nadawała to już zdecydowanie za dużo jak na moje dwie lewe ręce :oops:
OTLamp

Post autor: OTLamp »

gachu13 pisze: Moje obawy o naprawiane kondensatory biorą się z tego że ciężko zrozumieć mi tą metodę naprawy - wygotowywanie zwijek w parafinie.
A co tu jest do rozumienia? Parafina wymywa wilgoć i inne związki i jednocześnie przesyca całą zwijkę.
gachu13 pisze: Natomiast trafo, które od nowości, pomimo wszystkich działających na niego czynników, jest dalej w pełni sprawne, moich obaw nie budzi.
A mierzysz upływ między uzwojeniami/rezystancję izolacji? Zdajesz sobie sprawę, że praktycznie żaden z tych transformatorów nie spełnia dzisiejszych norm ochrony przeciwporażeniowej, a więc nie powinien być eksploatowany?
gachu13 pisze: Jakoś nigdy nie udało mi się wyjąć wnętrzności takiego kondensatora bez rozwalenie tej szklanej rurki - a wyjęcie z niego zwijki w taki sposób by się jeszcze do czegoś nadawała to już zdecydowanie za dużo jak na moje dwie lewe ręce :oops:
Ale po co wydobywać? Wystarczy odsłonić oba końce, choć nawet tego nie trzeba robić (wtedy masa bitumiczna trochę zapaskudzi parafinę).
Awatar użytkownika
gachu13
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1516
Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
Lokalizacja: Bestwina

Post autor: gachu13 »

A co tu jest do rozumienia? Parafina wymywa wilgoć i inne związki i jednocześnie przesyca całą zwijkę.
No dobra, niech będzie że to działa :) Zresztą praktykujesz to już dość długo - były kiedyś jakieś problemy?
A mierzysz upływ między uzwojeniami/rezystancję izolacji? Zdajesz sobie sprawę, że praktycznie żaden z tych transformatorów nie spełnia dzisiejszych norm ochrony przeciwporażeniowej, a więc nie powinien być eksploatowany?
A szczerze mówiąc to co mnie obchodzą normy? Zmierzyć upływu między uzwojeniami zmierzyć nie mam czym, ale skoro trafo działa poprawnie i przebicia nie następują to mi wystarcza. A to całość jest tak zrobiona, że jeśli ktoś dotknie uzwojenia żarzenia lampy prostowniczej to dostanie anodowym, to już nie moja wina, a projektantów trafa - przecież nie będę tego po nich poprawiał.
Ale po co wydobywać? Wystarczy odsłonić oba końce, choć nawet tego nie trzeba robić (wtedy masa bitumiczna trochę zapaskudzi parafinę).
No tak - do Twojej metody to wystarcza, do mojej nie bardzo :) A tak serio - może zna ktoś jakąś metodę na wybebeszanie tych kondensatorów?

Może się jeszcze ktoś wypowie w tej kwestii, bo są na tym forum znacznie bardziej doświadczeni kolekcjonerzy ode mnie.
REX
25...49 postów
25...49 postów
Posty: 36
Rejestracja: wt, 22 sierpnia 2006, 20:02

naprawa

Post autor: REX »

W czasopiśmie "Radio dla techników i amatorów" Nr 1/2 z 1949 r. ukazał się artykuł dotyczący naprawy kondensatorów elektrolitycznych. Gdyby ktoś był zainteresowany prześlę scan. Kontakt: s_kozera@poczta.fm
Awatar użytkownika
Czujnik
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 322
Rejestracja: wt, 24 lipca 2007, 09:11
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Czujnik »

Panowie oponenci. Wydaje mi się, że nie od rzeczy będzie przypomnieć tu generalną zasadę obowiązującą w konserwacji wszelkich zabytków ( w tym zabytków techniki ) ktora brzmi : wszelkie nasze zabiegi muszą mieć charakter odwracalny! A jest tak dla tego, że stale pojawiają się nowe możliwości, technologie, czy też rosną nasze umiejętności. Dokąd to co zrobiliśmy jakiś czas temu można bez szkody dla przedmiotu zastąpić czymś innym wszystko jest O.K. Bieda jest wtedy gdy ktoś działając w najlepszej wierze fizycznie zniszczy jakiś element lub nawet go wywali jako bezużyteczny. Dlatego świadomy kolekcjoner powinien prowadzić dla każdego posiadanego obiektu coś na kształt karty przedmiotu, gdzie odnotowywałby wszelkie zmiany posiadanego zabytku. Trochę to zapachnialo biurem, ale wlaśnie takim trochę naukowym i systematycznym podejściem różni się kolekcjonerstwo od zbieractwa.
Ja wszelkie, nawet zniszczone przez np. myszy elementy gromadzę w odpowiednio opisanych i przypisanych konkretnemu radioodbiornikowi pudełkach. nawet jeśli teraz nie umiem nic z nimi zrobić, to przecież mogę tę umiejętność zdobyć w późniejszym terminie.
Na razie nie próbowałem metody kolegi OTLamp, ale wydaje się być ze wszech miar rozsądną.Zważywszy, że te zabytki nie są przeznaczone do codziennej, wielogodzinnej eksploatacji. Zastanawiam się co zrobić z blokami kondesatorów, które tak spęczniały, że rozwaliły blaszaną puszkę w jakiej były umieszczone. Chyba wygotowanie ich w parafinie nie spowoduje zmiany wymiarów? Wobec tego co robić? Rozwijać i nawijać ponownie?
Mam takich sporo odłożonych w nadziei, że kiedyś się z tym uporam.
No i to by było na tyle, chyba zbyt długi post mi wyszedł.
OTLamp

Post autor: OTLamp »

gachu13 pisze:
No dobra, niech będzie że to działa :) Zresztą praktykujesz to już dość długo - były kiedyś jakieś problemy?
Nigdy nie było.

gachu13 pisze: A szczerze mówiąc to co mnie obchodzą normy?
No ale przecież najpierw bezpieczeństwo, a potem oryginalność.
gachu13 pisze: Zmierzyć upływu między uzwojeniami zmierzyć nie mam czym, ale skoro trafo działa poprawnie i przebicia nie następują to mi wystarcza.
Ale to nie znaczy, że jest w pełni sprawne. Nigdy nie wiesz, kiedy i czy przebije, a prawdopodobieństwo tego jest tutaj większe niż w przypadku regenerowanych kondensatorów. Wszak Tomek niedawno wspominał o przebiciu transformatora w jednym z Elektritów około rok po renowacji (jak dobrze pamiętam).
gachu13 pisze: A to całość jest tak zrobiona, że jeśli ktoś dotknie uzwojenia żarzenia lampy prostowniczej to dostanie anodowym, to już nie moja wina, a projektantów trafa - przecież nie będę tego po nich poprawiał.
No ale ja nie mówię o takich przypadkach, przecież jest wiele miejsc w odbiorniku, których można dotknąć. Ale jak masz np. upływ do rdzenia, to już nie masz separacji galwanicznej od sieci...
Czujnik pisze:Panowie oponenci. Wydaje mi się, że nie od rzeczy będzie przypomnieć tu generalną zasadę obowiązującą w konserwacji wszelkich zabytków ( w tym zabytków techniki ) ktora brzmi : wszelkie nasze zabiegi muszą mieć charakter odwracalny! A jest tak dla tego, że stale pojawiają się nowe możliwości, technologie, czy też rosną nasze umiejętności. Dokąd to co zrobiliśmy jakiś czas temu można bez szkody dla przedmiotu zastąpić czymś innym wszystko jest O.K. Bieda jest wtedy gdy ktoś działając w najlepszej wierze fizycznie zniszczy jakiś element lub nawet go wywali jako bezużyteczny. Dlatego świadomy kolekcjoner powinien prowadzić dla każdego posiadanego obiektu coś na kształt karty przedmiotu, gdzie odnotowywałby wszelkie zmiany posiadanego zabytku. Trochę to zapachnialo biurem, ale wlaśnie takim trochę naukowym i systematycznym podejściem różni się kolekcjonerstwo od zbieractwa.
Ja wszelkie, nawet zniszczone przez np. myszy elementy gromadzę w odpowiednio opisanych i przypisanych konkretnemu radioodbiornikowi pudełkach. nawet jeśli teraz nie umiem nic z nimi zrobić, to przecież mogę tę umiejętność zdobyć w późniejszym terminie.
Dokładnie tak.
Czujnik pisze: Zważywszy, że te zabytki nie są przeznaczone do codziennej, wielogodzinnej eksploatacji.
Widzisz, ale nie każdy potrafi to zrozumieć. Niestety większość osób niszczy te zabytki, żeby za wszelką cenę uruchomić i pochwalić się swoim "geniuszem".
Czujnik pisze: Zastanawiam się co zrobić z blokami kondesatorów, które tak spęczniały, że rozwaliły blaszaną puszkę w jakiej były umieszczone. Chyba wygotowanie ich w parafinie nie spowoduje zmiany wymiarów? Wobec tego co robić? Rozwijać i nawijać ponownie?
Oczywiście że spowoduje. Podczas gotowania trzeba je ściskać (należy więc gotować ze ściskami). Potem studzić ściśnięte, ale zaraz po wyjęciu, gdy wszystko jest rozgrzane, zalutować puszkę w miejscach, gdzie niegdyś puściła.
Awatar użytkownika
tszczesn
moderator
Posty: 11248
Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
Lokalizacja: Otwock

Post autor: tszczesn »

arwiecz pisze:albo nitów rurkowych do montażu podstawek lamp w chassis , które trzeba np. ocynkować ? - jeśli chodzi o nity to ja mam to opanowane ale w przypadku nitów o średnicy 2mm jeszcze walczę .
A gdzie można dostac nity rurkowe o średnicy 3mm i różnych długościach (obcinane wyglądają źle)? Gdzie można dostac pełne nity mosiężne? (też podstawki do Elektritów). Gdzie mozna dostać pełne niciki aluminiowe (tabliczki znamionowe)? Bo prawdę mówiąc mam z tym duże problemy, z rurkowymi nitami w ogole jest problem, a juz z maluchami typu 3mm to juz kompletna mogiła.
arwiecz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 261
Rejestracja: wt, 1 marca 2005, 15:26
Lokalizacja: RYBNIK

Post autor: arwiecz »

Trochę mosiężnych nitów rurkowych nabyłem kiedyś na allegro , mam dwie długości . Jeśli chodzi o nity aluminiowe do montażu tabliczek znamionowych , ja stosuję to "cięgno " z nitów zrywalnych ( obcinam na potrzebną długość i zaciskam) - wygląda bardzo ładnie .
Awatar użytkownika
tszczesn
moderator
Posty: 11248
Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
Lokalizacja: Otwock

Post autor: tszczesn »

arwiecz pisze:Trochę mosiężnych nitów rurkowych nabyłem kiedyś na allegro , mam dwie długości . Jeśli chodzi o nity aluminiowe do montażu tabliczek znamionowych , ja stosuję to "cięgno " z nitów zrywalnych ( obcinam na potrzebną długość i zaciskam) - wygląda bardzo ładnie .
Na Allegro tak małych nie widziałem. Udało mi sie troche dostać w 'Srubexie' na Wolumenie, ale tylko bardzo krótki i bardzo długie, a obcięte nie wyglądają ładnie. A cięgnienko wypróbuję, może się nada.

Z tym, że nity rurkowe powinny być stalowe, albo w innym srebrzystym kolorze.
arwiecz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 261
Rejestracja: wt, 1 marca 2005, 15:26
Lokalizacja: RYBNIK

Post autor: arwiecz »

Te , które kupiłem na alegro to byla jednostkowa okazja . Z pamięci nie potrafie powiedzieć jaką mają długość ale idealnie pasują do montażu tekstolitowych podstawek pod lampy kołkowe .
Zakładając je moją metodą trzeba dobrać odpowiednie nity zrywalne by średnica cięgna odpowiadała wewnętrznej średnicy nita rurkowego . W nitownicy założyć też odpowiednią rozmiarem końcówkę oraz można tak jak to ja robię między płaską część nita a nitownicę założyć coś w rodzaju tulejki o wewnętrznej średnicy identycznej z cięgnem , tak by w czasie zaciskania nie pokaleczyć podstawki lub nita . Najważniejsze jest jeszcze wyczucie , gdyż nie możemy doprowadzić do zerwania cięgna tylko je potem delikatnie wyjąć . Myślę że po kilku próbach efekty będą zadowalające . Mogę przedstawić moje.

Jeszcze pytanie do kolegi tszczesn : czy masz jakieś doświadczenie w wypełnianiu / zalewaniu wnętrza kondensatorów blokowych ?