Witam !
panowie a co powiecie na taką konfiguracje sprzętu jak na rysunku 1
następującego artykułu :
http://sound.westhost.com/earthing.htm.
Mamy tutaj klasyczny przykład pętli masy.
Hajłendowe klocki mają chyba wyłącznie zasilanie trójprzewodowe a tym samym masy elektroniki połączone z przewodem zerowym bo trudno w naszych warunkach nazwać to uziemieniem szczególnie wtedy gdy bardzo często bolec zera zmostkowany jest w gniazdku z przewodem neutrealnym.
Implikuje to powstawanie zakłóceń słyszalnych później w głośnikach
Żaden mój klocek nie ma trójprzewodowego zasilania i mam święty spokój z wszelkim "brumieniem" i słyszeniem kabli zasilających . Zastanawiam sie jeszcze nad czymś takim. Jeżeli ekran przedstawionego interkonektu czy cokolwiek stanowiące żyłę powrotną ( są np. interkonekty i to drogie bez ekranu ) ma impedancję znacznie większą niż przewód zerowy kabla zasilającego ( patrz rysunek 1 ) to okaże się w praktyce, że prąd w interkonekcie "wraca" przewodem zerowym kable zasilającego a nie żyłą powrotna interkonektu ! W praktyce bowiem przewód zerowy to np. 1.5 metra kabla 2.5mm2 a przewód "zimny" interkonektu to np. 1 metr kabla 0.22m2 przy tzw. kablu semi-zbalansowanym.
W przewodzie zerowym jest sporo "syfu" z sieci , zrobiony może byc z kiepskiej miedzi itp. itd.
Może na tym właśnie polega mechanizm "słyszenia" interkonektów i kabli zasilających ? Innego racjonalnego nie widzę w poprawnie zbudowanych i połączonych klockach.
Jakieś sprostowania lub inne wnioski ?
Pozdr.
Jacek