Przepraszam za "wcięcie się" i zapraszam...

Teoria lamp elektronowych, techniki próżniowe, zagadnienia konstrukcyjne. Nic dodać, nic ująć. Wszystko o lampach.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Anoda
500...624 posty
500...624 posty
Posty: 574
Rejestracja: pn, 28 marca 2005, 11:40
Lokalizacja: Starachowice

Post autor: Anoda »

Jako przedstawiciel tego młodego pokolenia (mam 16 lat idzie mi na 17 rok życia...) muszę powiedzieć, że wśród moich rówieśników - zainteresowanych elektroniką nikt nie wie co to lampa :shock: podczas, gdy oni podniecają się "stuwatowcami na TDAxxxx" ja robię na nieznanych dla nich EBL21, EL12, ECC85, EM84 :D ...kiedyś jeden z nich spytał mnie "a co to za kostka ta EBL21 nigdzie nie idzie tego dostać..." Szczeka opadła mu gdy dowiedział się że to nie żaden scalak a lampa elektronowa :wink: "przecież to było w tych starych telewizorach, tego już nikt nie używa...po co się tym zajmujesz przeciez to już przeszłość?" Odpowiedzialem "właśnie dlatego, by ocalić tą przeszłość od zapomnienia przez takich jak Ty..."

Muszę Was jednak pocieszyć. Gdy pokazałem im efekty mojej pracy kilkoro z nich przyszło do mnie z chęcią nauczenia się sztuki lampowej :wink: nauczyłęm z dobrym skutkiem kilku z nich, nawet moją dziewczynę, której lampy bardzo się podobają :) Powiem więcej: ona zechciala zrobić wzmacniacz. Więc zaprojektowałem wzmacniacz na ECL82, AZ1, EAA91, DM70. Pewnie w ferie przysiądziemy oboje nad projektem i wzmacniacz ruszy :)

A dopóki ja zyję to będe propagował lampy i sztukę lampową obiecuję Wam drodzy koledzy, bo lampy to już cześc mojego zycia :)
Pozdrawiam
fugasi
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4191
Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47

Post autor: fugasi »

Anoda pisze:Odpowiedzialem "właśnie dlatego, by ocalić tą przeszłość od zapomnienia przez takich jak Ty..."
To trochę może zbyt patetyczne ale nie mogę kwestionować twoich motywów postępowania. Wg. mnie lampy są zwyczajnie - sexy, mają wszystko na wierzchu (w przeciwieństwie do kobiet), no i taka np. prostota i elegancja wzmacniacza SE, czy radia z detektorem siatkowym z reakcją po prostu urzeka. Jest jeszcze oczywisty czar obcowania z dziełem ludzkich rąk pochodzącym sprzed lat, nawet pewien rodzaj wzruszenia kiedy zaśpiewa lampa mająca więcej lat od ojca, a nawet dziadka.
Anoda pisze:Gdy pokazałem im efekty mojej pracy kilkoro z nich przyszło do mnie z chęcią nauczenia się sztuki lampowej :wink: nauczyłęm z dobrym skutkiem kilku z nich, nawet moją dziewczynę, której lampy bardzo się podobają :) Powiem więcej: ona zechciala zrobić wzmacniacz.
Oddaj mi ją! Oddaj mi ją!!! :wink: Anoda, toż to skarb prawdziwy! Nie będziesz musiał działać w konspiracji, przemycać pod bluzą skarby kupione za ostatni grosz na pchlim targu. No i zamiast bukietu róż możesz zawsze podarować jej na urodziny czy rocznicę poznania - karton lamp, z którego oboje będziecie mieli pożytek. Ale masz fajnie! :)
Ja też młody, nie stary - dopiero na trzeci krzyżyk mi idzie. ;)
_
Awatar użytkownika
Anoda
500...624 posty
500...624 posty
Posty: 574
Rejestracja: pn, 28 marca 2005, 11:40
Lokalizacja: Starachowice

Post autor: Anoda »

Hmm fugasi wiesz że pierwszym prezentem jaki jej dałem były własnie lampy? :D :D :D AZ1, PL500,EM80 i EAA91 stoją u niej w domu na honorowym miejscu nad telewizorem...a i nie oddam jej nikomu :wink: wiem że to skarb (do tego stopnia że chciała mi pozyczyć pieniądze na upragnioną lampe na Allegro) :) :wink: oczywiście nie zgodziłem sie na to ale sam gest się liczy :)
Awatar użytkownika
gsmok
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3917
Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: gsmok »

Zoltan
Przybiłeś mnie swoim postem. Mam nadzieję, że ten nastrój w końcu minie.
Czekam z piwem w Warszawie. Daj znać kiedy wpadniesz.
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Awatar użytkownika
ZoltAn
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1659
Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985

Signum temporis...

Post autor: ZoltAn »

Tak, Drogie Chłopaki, swoim nieopatrznym postem wywołałem istną burzę.
Mimo, iż bez gromów i grzmotów - ale burzę. Niezamierzoną. Ale chyba potrzebna. Czasami trzeba zajrzeć w swoje wewnętrzne lustro i podzielić się z przyjaciółmi (bo nimi dla mnie jesteście!!!) tym co się w nim ujrzało...

Cóż, czas płynie i ponoć leczy rany. Czy tak jest rzeczywiście przekonam się zapewne za jakiś czas. Nie wyobrażałem sobie, że śmierć Matki może być aż taką traumą :shock:, że mimo pędzącego obok życia człowiek przyjdzie mi żyć praktycznie tym jednym wydarzeniem. Ale inaczej się chyba nie da - zakładając, że jest się normalnym psychicznie i uczuciowo.

Najtragiczniejesz w tym wszystkim jest może nawet nie tyle złożenie Macierzy w grób i wbicie krzyża w kopiec (zrobiłem to własnoręcznie) co rozstawanie się z poMaminym mieszkaniem i jego wyposażeniem. Powoli znikają bibeloty, książki, obrazy ze ścian potem meble - zaczynają pustoszeć i powiększać się pokoje, pojawia się jakiś niesamowity dziwny pogłos i uczucie wszechobecnego chłodu. Puste ściany ze śladami po obrazach, nagie dechy podłóg bez dywanów, zimne światło żarówek, porażające swą martwotą okna - gdy się na nie spojrzy z poziomu ulicy... bo Mama już nie mieszka tu... - całkiem jak w słowach znanej piosenki o Annie Jantar. Po śmierci lokatorki zaczęło umierać Jej lokum.

Parę dni wstecz porąbałem kuchenny stół. Nie miałem go komu dać (tuż po wyniesieniu drew na śmietnik okazało się, że staruszka, zbierająca opał nie ma właśnie stołu :!: :!: :!: Serce strasznie zabolało... :!: )

Dlaczego piszę akurat o tym o stole? Bo był to właśnie ten najważniejszy mebel, przy którym uczyłem się samodzielnie jeść jako malutkie dziecko, przy którym zacząłem robić pierwsze kreski na papierze jako maluch i przedszkolak, pisać i czytać pierwsze litery jako pierwszoklasista. Potem smażyć pierwsze miłosne listy jako zakochany szczeniak , kopiowac nocami pierwsze zdjęcia jako początkujący fotoamator... Przy nim wsłuchiwałem się całymi nocami w dochodzące z Szarotki, spośród zakłóceń i szumów, słowa "...diz iz Rejdio Laksemberg, London dablju łan..., stejszen in dze stars...".

Pierwszy raz przy tym właśnie stole ująłem w dłoń lutownicę naprawiając pierwsze radio a wkrótce tworząc najbardziej udane konstrukcje lampowe - także i te z DIY fonarowskiego. Śmiało mogę strawestować słowa Ojca Świętego (oby On mi to wybaczył): "tutaj wszystko się zaczęło: i życie się zaczęło i szkoła się zaczęła i młodość się zaczęła..."

Na kilka chwil przysiadłem na krześle przy stole i ... zryczałem się jak małe dziecko. Potem wstałem, pochyliłem się nad starym zniszczonym, popalonym i powierconym blatemi (oj , ile było Maminych połajanek za ten niezamierzony wandalizm) i UCAŁOWAŁEM go jak ołtarz... Przechyliłem stół na bok, uniosłem dużą drwalską siekierę... pięćdziesiąt kilka lat wspomnień szlag trafił: zamieniło się w stertę desek i drzazgi...

Tak, Chłopaki, to znaki mijającego dla nas wszystkich czasu. Ile go jeszcze pozostało? Kto wie... ?! Dużo? Dla mnie nie na tyle, żeby zaczynać cokolwiek ab ovo. Mało? Zapewne starczy mi go na realizację kilku jeszcze planów a może i napisanie czegoś - choćby jakiegoś e-bookowego przynajmniej vademecum konstruktorsko-serwisowo-eksploatacyjnego ergo poradnika czy elementarza lampowego z łopaciarskimi prawdami, poradami, wskazówkami i drogowskazami - zwłaszcza dla młodzi. Na zasadzie: otwieram - czytam - robię. A jak coś nie wychodzi czy czegoś nie wiem - to znowu otwieram.... Bo praktyki przede wszystkim trochę liznałem w życiu - jakby nie było. I czas najwyższy się nią podzielić - póki ten czas jeszcze jest i świeci światło.

To tyle, jestem dzisiaj przygnębiony nieco - zapewne znowu wina pogody... :wink:

Zoltan
Ostatnio zmieniony pt, 31 sierpnia 2007, 08:52 przez ZoltAn, łącznie zmieniany 2 razy.
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11113
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Post autor: painlust »

A wiesz co ZoltAn ja akurat pisze takie vademecum o dopasowaniach transformatorów radiowo-telewizyjnych do popularnych lamp w zastosowaniach gitarowych. Pisze teraz bo "potem" mogę nie mieć czasu :) a mam już dość odpowiadać na pytania poczatkujących. Bedę poszukiwał recenzenta zanim poprosze gsmoka o zamieszczenie tego na Fonarze czy przypiecie gdzieś w transformatorach. Piszesz się na recenzenta? Będę miał też kilka prywatnych pytań ale oczywiście technicznych. Będziesz zainteresowany krótką korespondencją?
Awatar użytkownika
futrzaczek2
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1066
Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)

Post autor: futrzaczek2 »

ZoltAn - przygnębiłeś mnie :cry: :cry: :cry:
Nadal pamiętam swój pierwszy "start" lampowego wzmacniacza - 2 x SE PCL86, zbudowany pod koniec sierpnia. Ile to ja się naklnąłem z piłowaniem dziur pod lampy w chassis... Wieczorem, kiedy już było zmontowane, stawiam na wyznaczonym miejscu na regale, podpinam głośniki, wtyczkę w kontakt, a jako źródło empetrójkę z załadowanym "OMD - Enola Gay". Wyłączam światło w pokoju, włączam (akurat leciał refren jak się rozgrzało) i poryczałem się jak mały dzieciak :? Ten widok i brzmienie mnie powaliły na podłogę... Oto lampa przemówiła! Jeden z najpiękniejszych wytworów ludzkich rąk - tak pogardzany i zapomniany przez wiele lat - ożył niczym feniks z popiołów.
Dobra, kończę, bo komputer znowu protestuje przeciw zalewaniu mu klawiatury ;)
Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 :)
Awatar użytkownika
ZoltAn
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1659
Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985

W uzupełnieniu

Post autor: ZoltAn »

Wczoraj zajrzałem do zakładu optycznego prowadzonego do niedawna przez p. B-skiego (ekspatrianta ze Lwowa z tamtejszą jeszcze praktyką). Do zakładu tego chodziła opd 1945r. moja Babcia, Mama, potem ja a także córka, Ola. Cztery pokolenia.

Pan B-ski (po osiemdziesiątce) zaprzestał w końcu służyć potrzebującym - czas płynie nieubłaganie... Nie te oczy przede wszystkim, nie ta precyzja drżących już rąk.

Przytulne małe pomieszczenie, łagodnie oświetlone, ze starymi witrynami pamiętającymi niemieckie jeszcze przedwojnie... "Moji usznowani dla szanowny pani, caji rączki, padam du nóżyk, a jak zdróweczko, a jak si szanowna Mamcia pani czuji?".

Zawsze ktoś tam siedział i albo czekał na okulary albo komuś szkło wypadło czy trzeba było dogiąć nausznik. Od ręki, z uśmiechem i lwowskim akcentem rozmownego optyka. Albo po prostu rozmawiał z właścicielem "bezusługowo" i bezinteresownie. Drzwi się nie zamykały.

Zakład przejął wnuk Pana B-skiego: szkło, chromy, halogeny - kliniczna czystrość, kliniczny chłód... Oprawki Armaniego, Gucciego, szkła Rodenstocka i Zeissa... Pusto...

Zastałem tam zięcia p. B-skiego (w zastępstwie - wnuk gdzieś wyjechał): "panie, ruchu nie ma, teść spieprzył firmę, zrobił z niej manufakturę, skansen, najprostsze i najtańsze szkła mineralne, tanie oprawki, pogaduszki z przybłędami zamiast roboty, jedne okulary na dzień - do tego usługi nierzadko za grosze albo i za darmo... Szlag może trafić..."

Co mnie tam poniosło?

Konieczność wyszlifowania owalnej cienkiej szklanej szybki do srebrnego tzw. sekretnika - czyli otwieranego wisiora, w którym zazwyczaj trzyma się zdjęcia albo inne ulotne pamiątki po drogich sercu osobach. Mają tam znaleźć ostateczne schronienie włosy i zdjęcie śp. Mamy mojej.

I co?

Teść: NIEWYKONALNE - tego JUŻ się nie robi. Kto się będzie z tym bawił???.

P. B-ski (zapewne by popatrzył, pomilczał przez chwilę, pokiwał głową...): "pani szanowny, ta zostaw pan to puzderko, ta si wi, ży coś trza zrobić. Ta wprawdzi takich cienkich szkieł si już ni robi, nowy so za gruby, ali ja coś poszukam, pan przyjdźi za parę dni i będzi fajno".

I jak tutaj iść z postępem???

Zoltan
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony pt, 31 sierpnia 2007, 08:56 przez ZoltAn, łącznie zmieniany 1 raz.
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Awatar użytkownika
ZoltAn
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1659
Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985

Moze być

Post autor: ZoltAn »

painlust pisze:A wiesz co ZoltAn ja akurat pisze takie vademecum o dopasowaniach transformatorów radiowo-telewizyjnych do popularnych lamp w zastosowaniach gitarowych. Piszesz się na recenzenta? Będę miał też kilka prywatnych pytań ale oczywiście technicznych. Będziesz zainteresowany krótką korespondencją?
Może być - o ile będę wiedział (Bo człowiek w niczym nie jest alfonsem i omegą, a w niektórych sprawach jest zupełnym lejkiem - jak mawiał był p. Ludwiś :wink: ).

Pan Ludwiś miał jeszcze inne powiedzonka - ale o tym przy okazji :wink: :D :lol:

Zoltan
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
fugasi
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4191
Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47

Post autor: fugasi »

Zoltanie, może jednak jakieś ab ovo jest możliwe? Kiedy już napiszesz książkę z przepisami lampowymi na każdą okazje dla początkujących (już mi na nią cieknie ślinka!), może zaczniesz pisać następną - o panach Ludwisiach i sekretnikach, które jednak da się zrobić? Bo bez tego, my - siuśmajtki pomyślimy jeszcze że chromy i halogeny i chłód "salonu", ktory mówi "zapłać i uciekaj" to normalność?
_
Awatar użytkownika
ZoltAn
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1659
Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985

Bo to już normalność...

Post autor: ZoltAn »

fugasi pisze:? Bo bez tego, my - siuśmajtki pomyślimy jeszcze że chromy i halogeny i chłód "salonu", ktory mówi "zapłać i uciekaj" to normalność?
...o której przekonałem się w jednym z dużych i niepodłych miast, kiedy to (w delegacji...) w drodze do dworca PKP zostałem zatrzymany przez (nie powiem, że brzydką) dziewczynę, która wręczając mi do jednej dłoni jakąś wizytówkę równocześnie złapała mnie za drugą psikając na nadgarstek jakąś "perfumą" :wink: oczywiście każąc mi zachwycać się jej wonią i pytając o moje doznania.

Następnie - wciąż nie dając mi dojść do słowa - zaczęła zachwalać inny odekołon zamierzając najwyraźniej siknąć mi na drugi nadgarstek. Gdy wreszcie udało mi sie przerwać jej słowotok i stwierdzić, że spieszę się do pociągu - szczebiot dziewoi zamienił sie w warknięcie, wyrwała mi wizytówkę z komentarzem "przyda się komuś innemu" i już po kilku sekundach obsikiwała kolejną ofiarę...

I to jest ta normalność, o której piszesz: przyklejony służbowy uśmieszek, oczy bez wyrazu jak u lalki, standardowo uprzejmy głos i ... spierdalaj (authentic :wink: ) jak klient nie da się nabrać albo okaże się "nieprzemakalny" na argumenty handełesa.

Taki numer miałem w jednej z perfumerii (Sephora), gdzie przy przeglądaniu i obwąchiwaniu testerów obcinano mnie nieomal jak potencjalnego złodzieja a gdy kupiłem jeden z droższych flakonów koneserskich perfum - płacąc okrągłą sumkę kartą nieomal rozpływano się w duserach i uprzejmościach... To normalność - polski szmaciarski kapitalizm nowobogackich handełesów dla nowobogackich a'la "tygrysy Europy", gdzie sądzą człowieka wyłącznie po wyglądzie.

Na takie numery nie odważyli by się w przyzwoitym zachodnim sklepie - bo byle jak odziany klient w dżinsach, polarze i adidasach może wyciągnąć zza paska u spodni złotą kartę Diners Club i kupić np. kilkukaratowy brylant czy stuletnie wino.

Sprzedawczyk zaś wyleciałby z roboty na zbity pysk zanim zdążyłby go otworzyć do nie podobającego mu się klienta.

Lecz z handlem tak jak z angielskim trawnikiem: najpierw należy go obsiać a następnie regularnie kosić przez sto lat zanim murawa zacznie przypominać murawę. Zaś garnitur zaczyna dobrze leżeć na człowieku dopiero w trzecim pokoleniu...

Zoltan
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Awatar użytkownika
Vault_Dweller
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2837
Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Vault_Dweller »

Zawsze czytałem Twe słowa z zaciekawieniem i (bardzo często) rozradowaniem, ale ostatnio skłoniły mnie, siłą rzeczy, do zadumy. Wiem, co to znaczy przywiązywanie się do przedmiotów (niekoniecznie za pomocą sznurka ;)) i doskonale potrafię sobie wyobrazić, co czułeś. W pobliżu Częstochowy jest duża wieś (lub też małe miasteczko) zwana Kłomnice. Żyli tam moi dziadkowie po kądzieli, żyje ciocia z wujkiem oraz ich wszystkie (dorosłe) dzieci, które też dochowały się potomstwa. Babci zmarło się w listopadzie 1994 (o ile dobrze pamiętam), dziadkowi- w 1996r. A że w domu (jednopiętrowy z lat 50-tych) mieszkali tylko oni, moja mama wraz z jej trzema braćmi postanowili dom sprzedać. Gdybym wtedy był w wieku mojego brata, a nawet trochę starszym... Byłem gówniarzem ok. 11-letnim (siłą rzeczy) kiedy robili sprzątanie, rozdzielanie całego wyposażenia. Różni członkowie rodziny brali różne rzeczy w wyniku tego rozdzielania, myszy i pająki biegały po opustoszałym domu, budynek zaczął niszczeć... Jakbym był po studiach, pewnie bym się tam wprowadził, otworzył jakiś mały zakład elektroniczny (majsterką interesowałem się "od urodzenia"). Zawsze chciałem, wciąż chcę. Chociaż dom jest sprzedany, wciąż zamierzam osiedlić się w Kłomnicach, właśnie ze względu na to przywiązanie do tej wsi. Jest to punkt zborny dla całej rodziny w dni Wszystkich Świętych, i w tym terminie jeżdżę tam niezmiennie co roku (niestety, czasami czasu nie wystarcza by obskoczyć wszystko dookoła, a co dopiero robótkę podłapać- ile to ja się rodzinie elektryki nazakładałem...). Poza tym wpadam tam często wiosną lub latem (maj- sierpień, bardzo różnie to bywa) na kilka dni. Zawsze jest miło, bardzo te wyjazdy lubię...
Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
Awatar użytkownika
futrzaczek2
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1066
Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)

Post autor: futrzaczek2 »

Właśnie zerknąłem w ten temat i przypomiało mi się coś odnośnie słów ZoltAn'a o optyku. (14 lat i już skleroza - niedobrze ze mną :? )
Mianowicie, w moim mieście są 2 sklepy elektroniczne. Jeden - "Pallad" - to mała kanciapa w piwniczce prowadzona przez bardzo sympatycznego i mądrego staruszka. Drugi - "Inel" - to nowy i duży w miarę sklep, gdzie obsługa nie umie znaleźć w katalogu zamiennika.
W "Palladzie" zawsze można zapytać się o jakieś rozwiązanie układowe, o sprawdzenie schematu, jak jest zamieć to i herbatką poczęstuje, pogada, jakieś rabaty da. Jak trzeba, to i zza wschodniej granicy będzie się o jakiś element dopytywał. Na pytanie o "opornik dzisieńć omów pińć wat" odpowiada "metalizowany czy nie?"
"Inel" to sklep, które ja określam jako "weź, zapłać i spadaj". Szkło i chrom. Mają ściany wyłożone półkami z elementami, ale w jakiś magiczny sposób nic nie mają. "Transystor bece pińcet czterdzieści siedem be" albo "bezpiecznik szybki krótki jeden amper sieciowy" - oni tego nigdy nigdy nie widzieli. Jak mają, to na Allegro z przesyłką by mi taniej wyszło. Głośników Alpharda od groma, mikrofony, subwoofery, zwrotnice, zestawy do samodzielnego montażu - tylko to mają.

Zauważyłem zresztą, że takie małe sklepiki/zakładziki są na wymarciu. A szkoda :cry:
Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 :)
Awatar użytkownika
Zigrin
500...624 posty
500...624 posty
Posty: 594
Rejestracja: pn, 6 lutego 2006, 14:40
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Zigrin »

Futrzaczku te same odczucia;) Nawet nie wiem jak ten Pan się nazywa ale jest spoko zawsze pomoże. Kiedyś przez pół godziny szukał zamiennika jednego tranzystora. Sprowadził do hybrydy robione na zamówienie radiatory i w dodatku zaciekawiło go co to za układ wiec pojawiłem się wkrótce ze schematem ;) z tego co się zorientowałem to nawet na lampach Pan się zna co nie co.....
Co do Inela jak kiedyś poprosiłem o "goldpiny i jumpera" to nie wiedzieli o ch chodzi i musiałem palcem na wystawie pokazać :shock:
ElGit Let there be rock...
Adrian
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 221
Rejestracja: ndz, 2 kwietnia 2006, 20:28

Post autor: Adrian »

Zastanowcie sie nad jedna rzecza - dlaczego tak jest ?

Odpowiedz jest dosc prosta. Czasy rzemieslniczej elektroniki mijaja. Minely.

Pamietam okres, kiedy mialem 5-10 lat. Moj ojciec wtedy byl pionierem rzemieslnikiem (Cech Rzemiosl Roznych). Budowal alarmy samochodowe z ksiazki "Elektronika w moim samochodzie", regulatory temperatury z RE, monitory linii (wlasnego pomyslu - spory kawalek elektroniki na panelu UL1111, wygladajacy jak modul Polonu z lat 90, a nie wczesnych 80) oraz konwertery UKF OIRT/CCIR. Wtedy to byla nowosc. Rany boskie, on nawet reklamy, umowy, instrukcje, opisy - wszystko robil recznie na kartkach z bloku technicznego za pomoca tandetnej kalkomanii ! Schematy rysowal recznie na papierze milimetrowym od jakiegos rejestratora z Huty Katowice. Wszystko, od obudow 5x10 na wtryskarce po dlugie instrukcje obslugi na pozyczonej maszynie...

Mam po nim caly warsztat. Co prawda nieco ubogi w przyrzady pomiarowe (dokupilem multimetry cyfrowe i uznananej jakosci polskie/rosyjskie analogowe, oscyloskop Hamega i Tesle. Chociaz np. mam dzieki Niemu modul laboratoryjny POLONu - generator funkcji, wzmacniacze, zasilacze, multimetr), ale Jemu wystarczal. Mam dziesiatki i setki (!) kondensatorow, opornikow, tranzystorow, diod, Isostatow, gniazd magnetofonowych, "śrubkow, nakretkow i pierdułków"...... i co dalej ?

Dzis nikt nie robi juz w domu alarmow w taki sposob. Bierze sie ATMELa, programator, a plytke NIE WYCINA linia po linii, calymi godzionami, jedna za druga, tylko robi hurtem "szprajami" Konktakt Chemie i wytrawiaczem. W dodatku po co robic to samemu, skoro fabrycznie sa montowane w kazdym juz chyba nowym samochodzie. Regulator temperatury ma dzis wymiary tranzystora BC 237 i 3 koncowki. Plus, minus (jednoczesnie punkt odniesienia ustalajacy temperature) wyjscie na przekaznik.... Radia sa w dlugopisach, zegarkach, okularach, niedlugo beda w prezerwatywach...

DLA KOGO wiec w sklepach maja byc jakies "bece sto siedem be" albo "be a fau pe dwadziescia" ?

No tak, dla amatorow. Nie ma BOMIS'ow, a w sklepie UNITRY (a jest UNITRA wogole jeszcze ???) nie ma juz wyprzedazy skladanek elementow... A i amatorzy elektroniki to juz nie to samo... dzis wielu nie zna praw Kirchoffa, ze o zasadzie Thevenina nie wspomne, a pojecia moc/energia opor/impedancja uzywaja nader zamiennie... Bo i skad maja to wiedziec ? Ksiazki - perelki (!) Wojciechowskiego, Dietera Nurchmana, Słodowego i podobne to juz antykwariat...

Jeszcze Piotr Gorecki probuje przekazac swa wiedze mlodym. Ale ten czlowiek - historia jest jednostka. Jesli Go zabraknie......

Wracajc do tematu - teraz amator potrzebuje szybko zlutowac pozytywke i migacz z 64 LEDów i od razu zabiera sie za programowanie mikroprocesorow w Bascomie etc. W zestawach dostanie to, co mu potrzeba, a w technice uP nie potrzeba znowu elementow elektroniki analogowej. No moze jakis tranzystor wykonawczy, przekaznik, kondensatory odsprzegajace. Oporniko drabinka i mostek prostowniczy.

Teraz w sklepie potrzebne sa HEXFETy mocy na 350W (ostatnio widzialem na 500W) do audio, cale szeregi TDA na setki watow, mikroprocesory i pamieci, pare kondensatorow niskonapieciowych (tak do 64V) i troche rezystorow z ubogiego typoszeregu. Poza tym cala gama miernikow, TV SAT, kabli glosnikowycy i kolumn/kopulek/ cewek. Od jasnej chol...ry "gniazdkow, wtyczkow, koncowkow" i nie wiedziec po co cale polki przekaznikow 12V, rozniacych sie od siebie tylko kolorem obudowy i logiem producenta. Niestety, 10 amper (R15 :!:) sie tym nie przeniesie. Probowalem 4. Skleily sie styki. 20 zl w bloto. Oczywiscie cale polki zestawow do montazy i piloty... piloty, PILOTY !

Ja w takich sklepach spedzilem sporo zycia. Nieraz chodzilem tylko poogladac... I wiecie co ? Najwiekszy rzut byl w latach 90. Ojciec stawal i otwieral usta, jak by zobaczyl ojca Tadeusza w jarmułce. Otwarly sie granice i mozna bylo kupic wszystko. Ojciec nie mogl uwierzyc, ze MOZE NA RAZ KUPIC WIECEJ NIZ 10 DIOD, bo wczesniej tylko tyle mu przyslugiwalo (i musial stawac kilka razy w kolejce, albo dawac pare groszy jakiemus dzieciakowi, zeby ten stanal i kupil co trzeba). Rany boskie, a jak sie pojawily obudowy serii KMxx, a najpierw KM50 (tak tak, te same, co anonsowane glosno w RE swego czasu), szybki do nich, WYSWIETLACZE (!) inne, niz CQYP75, fotodiody inne, niz AP3 i pierwsze mosfety...

Mysmy jezdzili pociagiem do Warszawy, zeby w sklepie firmowym CEMI i Elektronice Polskiej kupic przewod wstazkowy, diody swiecace INNE NIZ CQYP41 i upragnione BC109C (!) albo ladny niebieski przelaczniczek (a nie potezny teletechniczny przelacznik na 10A)... To byly cale wyprawy !

Potem zaczelo wszystko przygasac jakby... Pojawily sie nowsze elementy
ICD 14xx (pamiec analogowa, uzywana powszechnie jako rejestrator dzwieku) - na dzisiejsze pieniadze po jakies 60 zl sztuka ! - wyswietlacze alfanumeryczne, matryce z diod LED (!), PAL, GAL, 80c51... No i MOSFETY. Najpierw male, do 100W... gotowe moduly telegazety i jakies inne do TV, magnetowidy (jak to mawial kolega mojego ojca, slowami z "Tytusa Romka i Atomka": Magnetovid Video In Excelsis Deo !). Potem kable glosnikowe audiofilskie... Plytki uniewersalne calego typoszeregu ! (pojawila sie aktywnie na rynku Cyfronika)... w kioskach pojawila sie Elektronia Praktyczna, a w sklepach mozna bylo zamawiac kity korporacji AVT i Vellemana (po cenach takich, ze w rezultacie niemal nikt nie zamawial)...

A dzis ? Dokladnie - szklo, chrom i halogeny w suficie. Pan z przyklejonym usmiechem szuka, wkur....ny, warystora ("prosze pana, chyba tranzystora ?!") na 150V i BD 135 (prosze pana, ale nie ma czegos takiego w katalogu !) Za to moze mi zaoferowac super uniwersalny pilot i stroboskop dyskotekowy... Plytka uniwersalna ? "Ja bym musial dla pana sprowadzic, ale to wtedy nie bedzie tanio"...

Ja obecnie 100% elementow kupuje na Allegro. Sklep elektroniczny (Microtron - OSTATNIA REDUTA elektroniki w Sosnowcu, wraz z panią, ktora z wlasnej (zapewne przymuszonej) woli z biegiem lat nauczyla sie wszystkiego na tyle, ze nawet umie doradzic ! - gratulacje) odwiedzilem ostatni raz 6 lat temu. Słownie SZEŚĆ. Od oscyloskopu - po groty do lutownicy (swietna okazja byla - 100 sztuk za 8 zl), cyne, lampy i oporniki - wszystko na Allegro (a miedzy innymi u WAS ;) )

Bo - niestety - zywi maja zawsze racje przeciwko umarlym. A rzemioslo elektroniczne umiera. Nawet oscypki zaczynaja produkowac w hiperkarketach, a goralskie kierpce schodza z maszyn produkcyjnych.

Pozdrawiam refleksyjnie o 4:35 w 1 dzien swiat...