Najciekawsze jest to, że rozkład prądów i napięć jest rzeczywisty, czyli gość udowodnił prawa Kirchhoffa.
Bardzo dziękuję Kolegom za odzew, już myślałem że na starość zgłupiałem .
Pozdrowienia
Marek
Obciążeniem wzmacniacza jest rezystancja podłączona do uzwojenia wtórnego. Transformator pełni funkcję przetwornika impedancji, a moc oddawana przez lampę ma charakter jak najbardziej czynny (napięcie i natężenie prądu są ze sobą w fazie). Nie rozważamy podłączenia cewki głośnikowej, a tym samym wprowadzanych wówczas przesunięć fazowych, tylko obciążenie rezystancyjne, bo w takich warunkach mierzy się moc wzmacniaczy.
Dla ścisłości trzeba uzupełnić, że moc nie może mieć charakteru wektorowego, moc jest bowiem wielkością skalarną.
Pozdrawiam
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Ano tyle na to że to nie na temat Pokazałeś wzmacniacz SRPP, na triodach stabilizacyjnych które wg wykresów zawartych w karcie katalogowej http://www.tube-and-valve-electronics.c ... n_Tube.asp
mogą się poszczycić współczynnikiem wzmocnienia... w okolicach 2. Z jednej strony ułatwia to uzyskanie dużego prądu wyjściowego, a tym samym mocy (dzięki małej impedancji wewnętrzne), ale też nakłada krytyczne wymagania na napięcie sterujące, które musi być współmierne z napięciem wyjściowym. A o nie jest szczególnie trudno dla górnej lampy. Stąd kiepska moc, gdy tymczasem w klasycznym układzie PP w płytkiej klasie AB na tej samej lampie należy spodziewać się mocy 10W.
kubafant pisze: pn, 18 maja 2020, 20:45
Obciążeniem wzmacniacza jest rezystancja podłączona do uzwojenia wtórnego. Transformator pełni funkcję przetwornika impedancji, a moc oddawana przez lampę ma charakter jak najbardziej czynny (napięcie i natężenie prądu są ze sobą w fazie). Nie rozważamy podłączenia cewki głośnikowej, a tym samym wprowadzanych wówczas przesunięć fazowych, tylko obciążenie rezystancyjne, bo w takich warunkach mierzy się moc wzmacniaczy.
Dla ścisłości trzeba uzupełnić, że moc nie może mieć charakteru wektorowego, moc jest bowiem wielkością skalarną.
Pozdrawiam
Całe zamieszanie bierze się stąd, że kiedyś mówiło się o wykresach wskazowych i trójkącie mocy biernej, czynnej i pozornej. To było całkiem rozsądne, bo wskutek przyjętej umowy wskazy sobie po prostu wirowały z częstością omega...w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Tak było w podręcznikach pisanych w latach 50. i 60. Potem w książkach zaczęto pisać o wykresach wektorowych, choć nadal chodziło o wskazy, będące pewnym rodzajem formalnej umowy. To coś, jak z umową, że prąd płynie od plusa do minusa, choć wiemy, że elektrony płyną od minusa do plusa... Czemu tak się stało, nie wiem, ale skutkiem tego pojawiły się tu i ówdzie wykresy wektorowe mocy. O, na przykład tu:
Tomek Janiszewski pisze: wt, 19 maja 2020, 08:00
Stąd kiepska moc, gdy tymczasem w klasycznym układzie PP w płytkiej klasie AB na tej samej lampie należy spodziewać się mocy 10W.
Chcesz i masz,
Triody PP.jpg
ale tylko 8W przy 5%, ze stałą polaryzacją siatek pewnie 2-3W więcej
Niestety ten układ nie będzie pracował w układzie UL
Choć zamieszczałem kiedyś schemat pracy w UL takich triod - było to 1 kwietnia przed 2 laty - szukaj na forum
Pozdrawiam
Wiesław
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Wiech pisze: pn, 18 maja 2020, 21:39
5W, 5% dla 8 omów
I co Panowie na to?
Przepraszam Kolegów za kolejną dygresje, ale zawsze mnie to nurtowało, a odpowiedzieć sobie na to pytanie z braku wiedzy sam nie potrafiłem. Pytanie, co prawda, nie dotyczy dokładnie przytoczonego schematu, bo ten wzmacniacz posiada transformator wyjściowy, ale w wielu wypadkach (np. projektów Philipsa na bazie EL86) jednym z celów zastosowania konfiguracji SEPP było bezpośrednie (bez użycia transformatora) włączenie wysokoomowego głośnika w wyjście wzmacniacza. Takie projekty informują nas także o - zwykle dość niskim - poziomie wprowadzanych przez wzmacniacz zniekształceń. Ale w obecnych czasach modernizujemy te schematy przez wyposażenie je w transformatory wyjściowe dopasowujące niską impedancję współczesnych głośników do wymagań układu SEPP. Rozumiem, że w takim wypadku powinniśmy doliczyć jeszcze zniekształcenia wnoszone przez transformator???
ps. Zdaję sobie sprawę, że i w dawnych czasach lampowych istniały konstrukcje SEPP z transformatorem wyjściowym (np. te w których wykorzystywało się go do zasilania siatek drugich stopnia wyjściowego).
Z tymi małymi zniekształceniami faktycznie beztransformatorowych układów SEPP (a właściwie SRPP, tzn. bez odwracacza fazy) to zdecydowanie nie tak. Trzeba siatki drugie zasilać przez rezystory dołączone do anody tej samej lampy, w wyniku czego przy zbyt ich małej wartości traci się w nich dużą część mocy sygnału, przy zbyt dużej zaś - przy większym wysterowaniu rośnie spadek napięcia na nich, tym samym maleje prąd anodowy jaki lampa może dostarczyć do obciążenia przy akceptowalnych zniekształceniach. Przyjmuje się więc zgniły kompromis stosując dla 2 x EL86 rezystory 2 x 5,6k i godzi się z faktem że na parze takich lamp uzyskuje się moc taką samą jak na jednej w tradycyjnym transformatorowym wzmacniaczu SE, tj, trochę ponad 5W. Można też siatkę dolnej lampy zasilać połową napięcia anodowego (zwykle stosowało się wtórnik katodowy na triodzie, np. ECC82) górnej zaś - z bootstrapu, z wykorzystaniem cewki głośnika przez którą płynie wówczas prąd ekranu co znów wprowadza dodatkowe zniekształcenia. Można oczywiście użyć zamiast rezystorów - dławika dwuuzwojeniowego, wówczas składowe prądów siatek ulegają kompensacji i nie potrzeba szczeliny. Ale stąd już tylko krok do nawinięcia na tym samym rdzeniu trzeciego uzwojenia, i można wtedy zastosować powszechnie spotykane niskoimpedancyjne głośniki. Taki transformator, tak jak i transformatory do klasycznych układów PP również nie wymaga szczeliny, ale w odróżnieniu od nich niekrytyczna jest indukcyjność rozproszenia między połówkami uzwojenia anodowego (ponieważ dla składowej zmiennej są one połączone równolegle przez źrodło zasilania i kondensatory pomiędzy ekranami i katodami poszczególnych lamp). Tak więc główna zaleta beztransformatorowego układu SRPP polega na wyeliminowaniu transformatora głośnikowego, który swoje waży, szczególnie gdy ma przenosić dobrze basy. Odbywa się to jednak kosztem zastosowania dodatkowej lampy końcowej, i większego poboru mocy, zarówno anodowej jak i żarzenia.