przemak pisze: ↑pt, 4 stycznia 2019, 00:58
Miałem tak w bassmanie fendera -okropnie upierdliwy problem, po pół godzinie grania występował. Oczywiście kondensatory sprzedające
Też tak myślę. To, albo to o czym wspomniał kolega Marek7HBV. Tak czy owak kondensatory sprzęgające, jeżeli nawet nie są przyczyną tego problemu, spowodują inne. Z bólem to mówię, ale trzeba je wymienić.
Gregsta pisze: ↑pt, 4 stycznia 2019, 01:51
nie moge grać "do góry nogami" bo ten problem może sie nie pojawić np przez kilka sesji po kilka godzin ( co wtedy z chłodzeniem np )
- chyba lepiej zrobić te wyprowadzenia do tych gniazd w tej sytuacji

..
Chodziło mi o zrobienie pomiarów, o których pisałem, nie o permanentne użytkowanie wzmacniacza w ten sposób. Wystarczy dobre oparcie po bokach i stawiasz go do góry nogami, dobry jest wtedy dostęp do wszystkiego i nie opiera się na lampach.
Moim zdaniem
absolutnie nie warto, ale jak to mówią -
twój cyrk, twoje małpy. Widziałem kilka takich ST-70 w internecie, wyglądają paskudnie, jak jakieś mischlingi. Jeszcze żeby te płytki robili normalnie, na brązowym laminacie, a to nie - na niebieskim i z napisami. Autentyczność na całego.
Nie ma potrzeby się obawiać się o trwałość laminatu, jeżeli nie będziesz lutował i rozlutowywał tego parę razy. Problem mógłby być dopiero z wymianą podstawek, bo tam trzeba grzać dłużej, ale i to da się obejść. Natomiast z kondensatorami? Ile ich tam masz, może po 2 na kanał. Chwytasz pęsetą jedną nóżkę, grzejesz od dołu i wyciągasz, później druga to samo i po bólu. Trwa to sekundę.
Jeszcze raz podkreślę, że wymiana kondensatorów papierowych to nie jest kwestia gustu tylko konieczności.
Jako zamienniki proponuję kondensatory styrofleksowe - łatwo je u nas dostać, a też są stare, lub lepiej - autentyczniej - jakieś kondensatory amerykańskie, ale koniecznie foliowe, np. typu orange drop. Może nawet pod koniec produkcji tych wzmacniaczy montowali je fabrycznie.
Czytałem oczywiście też o jakiś patentach ze stabilizacją napięcia, diodach zenera, automatycznych biasach ... ja byłbym skłonny coś takiego zrobić na jakimś innym zdemolowanym czy niesprawnym egzemplarzu ale tu mi poprostu troche żal naruszać orginalne rozwiazania i podzespoły
Na razie zobacze jak bedzie sie zachowywało to napięcie podczas normalnej pracy... może coś wyjdzie w trakcie

Obojętnie czy mając wzmacniacz w pięknym stanie jak Twój (zazdroszczę!

) czy pordzewiałe chassis z transformatorami bez niczego więcej, postępowanie
powinno być takie same: przywrócenie do stanu możliwie najbardziej zgodnego z oryginałem.
A zresztą, skoro pięknie gra bez stabilizacji, diod zenerowskich i tych innych patentów... to po cholerę poprawiać inżynierów z Dynaco?
Pozdrawiam serdecznie!