Wzmacniacz tranzystorowy "retro" - KD502

Elektronika retro

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Boguś
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 3049
Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Boguś »

Szrot majster: Ty wiesz swoje, a ja przez ponad 5 dekad praktyki czegoś tam się dowiedziałem o elementach.
A co do miernika za 230 zł z Allegro, to w Chinach kupię o niebo lepsze. Zresztą kupiłem, i to 3 rożne, które mierzą dużo więcej i jeszcze mi kasy na czwarty i piaty zostało... :D
Awatar użytkownika
Locutus
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2476
Rejestracja: sob, 4 sierpnia 2007, 23:09
Lokalizacja: LubLin

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Locutus »

Zaintrygowany tematem, poszedłem sprawdzić moją "tackę" KD502 (50szt NOS seria X79321).
Sprawdziłem po kolei jakieś 20szt podłączając Uce=60V - żaden nie uległ przebiciu.
Nie jest więc z nimi tak źle ;)


PS. Chińskie "KD502/503" maja obudowe jak 2N3055. Chyba tylko Tesla robiła takie zaprasowywane dekle ?
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Romekd »

Witam.
Boguś pisze:Ja się zgadzam jeśli chodzi o tranzystory montowane fabrycznie, mam tylko przykre doświadczenie z KD502 kupowanymi jako nowe które podczas testu niektóre miały napięcie C-E 18V i w zasilaczu 12V padały przy większym prądzie >3-4 A. I jak już wcześniej wspomniałem nie miałem takiego przypadku z tranzystorami KD503
Boguś, ponieważ zostało mi jeszcze sporo tranzystorów KD502 ze starych zapasów, sprawdziłem jakie napięcie będzie w stanie wytrzyma dziesięć losowo wybranych sztuk z tej mojej kolekcji. Pomiaru napięcia dokonywałem włączając wyprowadzenie emitera i kolektora (przez rezystor 370 kΩ!) do wyjścia zasilacza anodowego +300 V. Właściwie to wykonałem po dwa pomiary, przy jednym bazę pozostawiając niepodłączoną ("wiszącą" w powietrzu), a przy drugim pomiarze bazę zwierałem z emiterem. Tranzystory ponumerowałem od 1 do 10 i uzyskałem na nich takie oto napięcia:

1 - 152/257 V
2 - 125/176 V
3 - 116/195 V
4 - 123/288 V
5 - 226/266 V
6 - 156/252 V
7 - 144/289 V
8 - 69/225 V
9 - 139/245 V
10- 140/287 V

Podczas pomiaru tylko jeden z tranzystorów wykazał napięcie zbliżone do podanego w katalogu i to tylko dla pomiaru z odłączonym wyprowadzeniem bazy. Napięcie pozostałych było zdecydowanie wyższe. Może Tobie "udało" się trafić na jakąś felerną partię tych elementów...? :roll:

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Boguś
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 3049
Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Boguś »

A pamiętasz Romku jak budowałem kiedyś dawno temu wzmacniacz 2x80 wat własnie na tych KD 502 ? Własnie z tego okresu mam te przykre doświadczenia jak i z tranzystorami z znanej firmy TME. Ale od kiedy zaczęliśmy kupować tranzystory od A441 a obecnie MARKG_2006 problemy się skończyły. Nie udało mi się u niego jeszcze kupić bubla
bratyslaw
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 749
Rejestracja: pt, 22 maja 2015, 09:04
Lokalizacja: Parczew

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: bratyslaw »

Witam,

Na początku lat '90 będąc w 2 klasie technikum, w internacie, zrobiliśmy z kolegą kopię mojego Eltrona 60 w wersji stereo nie dysponując nawet schematem. Po prostu przerysowałem płytkę, zmniejszając jej wymiary i dublując na jednej płytce laminatu. Dodatkowo znalazł się tam jeszcze układ opóźnionego załączania głośników. Po zlutowaniu, wzmacniacz ruszył od razu, bez żadnych problemów. KD502 wraz z radiatorami pozyskane były z warsztatów szkolnych z zasilaczy wzmacniaczy antenowych, trafo przewinąłem z Rubina. Przedwzmacniacz był na TDA1524, przełącznik wejść na CD4066 i CD4029. Dodatkowo były "bajery" typu loudness, załączanie głośników itp. dotykowo włączane CD4013. Grało to całkiem przyzwoicie przez wiele lat, do czasu gdy kolega zamienił go na jakiś amplituner Philipsa z końcówką nota bene na 2N3055. Stare czasy... Nawet zachowała się "dokumentacja", gdybyś potrzebował :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Romekd »

Czołem.
Boguś pisze:A pamiętasz Romku jak budowałem kiedyś dawno temu wzmacniacz 2x80 wat własnie na tych KD 502 ? Własnie z tego okresu mam te przykre doświadczenia jak i z tranzystorami z znanej firmy TME. Ale od kiedy zaczęliśmy kupować tranzystory od A441 a obecnie MARKG_2006 problemy się skończyły. Nie udało mi się u niego jeszcze kupić bubla
Pamiętam, pamiętam Boguś. Uzyskanie mocy 80 watów z dwóch 2N3055 na stopnień końcowy było dość trudne, nawet dla obciążenia 4 Ω, ze względu właśnie na niskie dopuszczalne napięcie emiter-kolektor tych tranzystorów. We wzmacniaczu "ELTRON 60", o maksymalnej mocy wyjściowej 60 W stosowano jedną parę 2N3055 (lub KD502), w "ELTRON 100 U" przy 100 W mocy stosowano już dwie pary mocniejszych tranzystorów KD503. Przy niestabilizowanym (czyli "przysiadającym" po obciążeniu) napięciu zasilania 60...65 V (lub ±32 V) można było bezpiecznie uzyskać z dwóch 2N3055 tak do 50...60 W/4 Ω mocy wyjściowej. Pamiętam jak w młodości poszukiwałem tranzystorów 2N3055 Toshiby (z czerwonym oznaczeniem :wink: ), by wybrać z nich egzemplarze wytrzymujące napięcie Uce w okolicach 100 V, wykorzystywane do wzmacniaczy o większych mocach.
Wiarygodność pomiaru dopuszczalnego napięcia dla tranzystora w układzie z włączonym szeregowym rezystorem (przy ograniczonym do małej wartości prądzie kolektora) dzisiaj traktuję już z lekkim "przymrużeniem oka", gdyż mierzyło się go dla tranzystora o temperaturze "pokojowej", a wiadomo, że prądy zerowe tranzystorów potrafią się podwajać przy wzroście temperatury struktury krzemowej o każde 10°C (dopuszczalne napięcie spada z temperaturą, a ta w obciążonym tranzystorze potrafi znacznie przekraczać wartość 100°C...), a dodatkowo z czasem dochodzi efekt "zmęczenia" tranzystora, co też zwiększa ryzyko wystąpienia przebicia przy przekraczaniu podanego w katalogu napięcia dopuszczalnego.
Przed chwilą zmierzyłem napięcia Uce (napięcie zasilnia układu 300 V, rezystor tak jak poprzednio 370 kΩ) kilku 2N3055 różnych producentów (ich zdjęcie poniżej):
3055_2.jpg
Otrzymałem następujące wartości napięć:

1 - 113 V/86 V (nieznany producent)
2 - 106 V/148 V (nieznany producent)
3 - 105 V/101 V (TUNGSRAM)
4 - 52 V/149 V (TUNGSRAM)
5 - 159 V/228 V (TESLA)
6 - 127 V/180 V (TESLA)

W tym teście tranzystory czeskiej TESLI wypadły najlepiej, czego się z resztą spodziewałem...
Czasami kupuję jeszcze tranzystory mocy od wymienionego przez Ciebie sprzedawcy (MARKG_2006), choć te kupowane przeze mnie w TME i Farnellu też działają poprawnie i nie padają.

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
gsmok
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3933
Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: gsmok »

Potwierdzam pozytywne doświadczenia ze stosowaniem tranzystorów KD502. Swego czasu (dawno, dawno temu) z kolegą mieliśmy "fuchę" i robiliśmy prawie na skalę masową (po kilkanaście sztuk miesięcznie) końcówki mocy, które odbierała osoba mająca jakąś "umowę" z którąś z Kurii i wymieniającą nagłośnienia w kościołach. Te tranzystory były bardzo wytrzymałe i w zasadzie nie było zwrotów mimo, że nie mieliśmy żadnej kontroli nad ich montażem w instalacjach docelowych. Pamiętam, że w jednej z nielicznych uszkodzonych końcówek tranzystory pracowały do momentu wypalenia dziur w kapeluszach obudowy - gdzieś mam taki uszkodzony egzemplarz :wink:
Początkowo stosowaliśmy 2N3055 różnych renomowanych firm (RCA itp.) ale były nieporównywalnie bardziej zawodne od czeskich KD502.
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
chrzan49
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2469
Rejestracja: sob, 2 lutego 2008, 19:18

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: chrzan49 »

Potwierdzam. KD 502 to było i jest coś!
Tomasz
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro"- KD 502

Post autor: Tomek Janiszewski »

Też popełniłem nie tak dawno wzmacniacz tranzystorowy i to akurat 40W na 4 omach, napięcie zasilające też jest prawie identyczne (bowiem kondensatory zasilacza są na 25V i pracują na granicy dopuszczalnego napięcia). Szkieletowo to nawet i schemat jest bardzo podobny, jednak cały ten Sinclair zdecydowanie mi się nie podoba.
Po pierwsze: dlaczego nie zastosowano tranzystora do stabilizacji prądu spoczynkowego (zob. sąsiedni temat o wzmacniaczu na BC107/107), nawet i bez kontaktu z radiatorem tylko prymitywny, pojedynczy rezystor? I rezystory emiterowe umieszczono nieoptymalnie, jakby rysował to bezmyślny kujon z technikum. Należało odłączyć emiter Q7 oraz kolektor Q9 od wyjścia, i połączyć je z wyjściem przez przeniesiony z emitera Q9 rezystor R13. Wtedy rzeczywiście brałby udział w stabilizacji prądu spoczynkowego całego stopnia mocy, teraz zaś jest martwy. A może prądu spoczynkowego w ogóle ma nie być?
Po drugie: szarpnięto się na źródło prądowe w obciążeniu stopnia sterującego, w miejsce nierzadko stosowanego tutaj bootstrapu, które jednak oprócz zalet ma też istotną w tym zastosowaniu wadę: większe straty napięcia. Z tego punktu widzenia optymalna byłaby konfiguracja z tranzystorem npn w stopniu sterującym, oraz tranzystorami pnp w stopniu różnicowym. Źródło prądowe należałoby zastąpić bootstrapem, wówczas straty napięcia byłyby jednakowe dla obu połówek sygnału i były równe sumie napięcia nasycenia tranzystorów komplementarnych oraz przewodzenia złącza baza-emiter tranzystorów mocy. W obciążeniu stopnia różnicowego aż prosiłoby się użyć zwierciadła prądowego. Ale już zasilanie tegoż stopnia bezpośrednio z głównego zasilacza jest karygodne! :evil: Wszelkie śmiecie z zasilacza ujemnego napięcia mają wolny dostęp do stopnia wejściowego. Absolutne minimum - to filtr RC w zasilaniu stopnia różnicowego, jeszcze lepiej jednak byłoby zastosować źródło prądowe. Właśnie tutaj w pierwszej kolejności, nie zaś w stopniu sterującym!
Już zupełnie drugorzędną wadą na tle wyszczególnionych wyżej jest brak zabezpieczenia pzwar. A przecież przy symetrycznym zasilaniu aż się prosi zastosować wypróbowany i bardzo skuteczny dwutranzystorowy układ mostkowy (uzależniony nie tyle od prądu wyjściowego co impedancji obciążenia). Nie wnosi on zniekształceń na granicy pełnego wysterowania, wymaga jednak zadbania o wyrównaną charakterystykę impedancyjną kolumn.
Jeżeli zatem Autor nie zaczął jeszcze wykonywania płytek - polecałbym uwzględnić powyższe uwagi. Już kultowy układ z Młodego Technika wzbudza większe zaufanie:
http://mlodytechnik.pl/files/kfp/78-nw- ... j_mocy.pdf
Tym bardziej że nie wziął się on nie wiadomo skąd, można go odnaleźć również w książce Macieja Feszczuka "Wzmacniacze elektroakustyczne" WKiŁ Warszawa 1986, strony 277-280 jako opracowanie firmy Philips. To firma z wielkimi tradycjami i doświadczeniem w dziedzinie elektroakustyki, podczas gdy Sinclair znany jest głównie z komputeropodobnej zabawki zwanej Spektrumną w której notorycznie jarała się kość oznaczona jako ULA :oops:
Feszczuk1.pdf
Ten właśnie układ przyjąłem za wzór, wprowadziłem jednak pewne istotne ulepszenia. Zgodnie z tym co postulowałem wyżej zastosowałem lustro prądowe w obciążeniu stopnia różnicowego, w jego zaś zasilaniu - źródło stałoprądowe, zamiast prostego stabilizatora napięcia z diodą Zenera. Stopień sterujący (a w konsekwencji także lustro prądowe) zasilane jest przez filtr RC 39 omów - 470uF, dzięki czemu eliminuje się dostęp zakłóceń z zasilania również i tą drogą. Nie wnosi on istotnych strat napięcia zasilającego stopień sterujący, przeciwnie podtrzymuje napięcie podczas krótkotrwałych spadków napięcia wywołanych ujemnymi impulsami sygnału, dzięki czemu raczej poprawia wysterowanie niż je psuje. Wyeliminowałem elektrolit spomiędzy emiterów stopnia różnicowego, potencjometr montażowy zastąpiłem natomiast rezystorami 100 omów. Regulacja zera nie jest potrzebna w sytuacji gdy lustro prądowe zapewnia pełną symetrię stopnia różnicowego. Emitery spiąłem niewielkim kondensatorem rzędu 100pF (musiałby zobaczyć jakim dokładnie, obecnie nie pamiętam), bazy zaś - szeregowym dwójnikiem RC (wejściowa korekcja częstotliwościowa). Jako że w stopniu sterującym zastosowałem BF258, cechujący się wielokrotnie mniejszą pojemnością zwrotną w porównaniu z BC211 czy też BD139, w stopniu mocy zaś - tranzystory z niejednorodną bazą BDY58 o fT=10MHz (podczas gdy tytułowe KD502 mogą się poszczycić zaledwie 2MHz) - możliwe okazało się całkowite wyeliminowanie kondensatora włączanego zwykle między bazę a emiter stopnia sterującego, który wydatnie ogranicza szybkość narastania napięcia wyjściowego.
Jedyne pozytywne co mogę napisać o projekcie Sinclaira - to umieszczenie tranzystorów mocy na płytce drukowanej, zamiast jak to się zwykle robi - na długich pętach prowadzących od płytki do radiatora. Jeszcze lepiej byłoby jednak umieścić radiatory wraz z tranzystorami od strony druku, wtedy długości połączeń zostałyby zminimalizowane do otkaza:
wzmacniacz.png
Nie przewidziałem co prawda kontaktu termicznego tranzystora stabilizującego (T5, w osi symetrii płytki) z radiatorami, podobnie jak i bezpiecznika termicznego (T1 na schemacie Philipsa), jednak przy mocy 40W nie wydaje się to niezbędne. Wystarczyło założyć radiatorowe gwiazdki na obudowy tranzystorów pary komplementarnej (BC211/313, T9 i T10) aby ustabilizować prąd spoczynkowy.
Schemat niestety musiałbym narysować od podstaw.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony czw, 23 marca 2017, 15:01 przez Tomek Janiszewski, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Romekd »

Czołem
Tomek Janiszewski pisze:Po pierwsze: dlaczego nie zastosowano tranzystora do stabilizacji prądu spoczynkowego (zob. sąsiedni temat o wzmacniaczu na BC107/107), nawet i bez kontaktu z radiatorem tylko prymitywny, pojedynczy rezystor? I rezystory emiterowe umieszczono nieoptymalnie, jakby rysował to bezmyślny kujon z technikum. Należało odłączyć emiter Q7 oraz kolektor Q9 od wyjścia, i połączyć je z wyjściem przez przeniesiony z emitera Q9 rezystor R13. Wtedy rzeczywiście brałby udział w stabilizacji prądu spoczynkowego całego stopnia mocy, teraz zaś jest martwy. A może prądu spoczynkowego w ogóle ma nie być?
Po drugie: szarpnięto się na źródło prądowe w obciążeniu stopnia sterującego, w miejsce nierzadko stosowanego tutaj bootstrapu, które jednak oprócz zalet ma też istotną w tym zastosowaniu wadę: większe straty napięcia. Z tego punktu widzenia optymalna byłaby konfiguracja z tranzystorem npn w stopniu sterującym, oraz tranzystorami pnp w stopniu różnicowym. Źródło prądowe należałoby zastąpić bootstrapem, wówczas straty napięcia byłyby jednakowe dla obu połówek sygnału i były równe sumie napięcia nasycenia tranzystorów komplementarnych oraz przewodzenia złącza baza-emiter tranzystorów mocy.
Tomku, w układzie Sinclaira występuje jednak pewna (może nie najlepsza, ale jednak) temperaturowa kompensacja prądu spoczynkowego. Jeżeli tranzystor Q4 znajduje się blisko radiatora, to prąd źródła prądowego maleje ze wzrostem temperatury, co wywołuje zmniejszanie się spadku napięcia na rezystorze R5 i korekcję prądu spoczynkowego stopnia mocy. Po zastąpieniu źródła prądowego bootstrapem, dodanie tranzystora kompensacji temperaturowej staje się już bezwzględnie konieczne...
Sinclair.png
Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Romekd »

Jako ciekawostka, tranzystory w obudowach TO-3 po awarii urządzenia (przepraszam za kiepską jakość zdjęcia, pośpiech... :oops: ).
TO3.jpg
Dziury w dwóch tranzystorach są na wylot (widać było światło przez wypaloną dziurę w płytce PCB, otwór w radiatorze i obie dziury w obudowie tranzystora...).

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Tomek Janiszewski »

Romekd pisze:Tomku, w układzie Sinclaira występuje jednak pewna (może nie najlepsza, ale jednak) temperaturowa kompensacja prądu spoczynkowego.
Rzeczywiście, przyznaję że porażony widokiem kolejnego wynalazku :shock: nie zwróciłem nawet uwagi na sprzężenie Q4 z radiatorem :oops: Ale to oznacza przejście do porządku dziennego nad pływaniem zera na wyjściu, za sprawą uzależnionego termicznie źródła prądowego. Skoro już kombinować jak qń pod górę - to można by sprzęgnąć z radiatorem również i Q2 pary różnicowej, wtedy dryft zera zostałby przy odpowiednio dobranym sprzężeniu zniwelowany :lol:

Pozdrawiam
Tomek

Ps. Dopiero po wysłaniu posta otwarłem ponownie oryginalny schemat - i tam figuruje jedynie sprzężenie z radiatorem tranzystora Q5 a nie Q4. To oczywiście jest całkowicie nieskuteczne, o prądzie źródła decyduje bowiem UBE tranzystora O4.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Romekd »

Tomek Janiszewski pisze:Ps. Dopiero po wysłaniu posta otwarłem ponownie oryginalny schemat - i tam figuruje jedynie sprzężenie z radiatorem tranzystora Q5 a nie Q4. To oczywiście jest całkowicie nieskuteczne, o prądzie źródła decyduje bowiem UBE tranzystora O4.
Sprzężenie Q4 z radiatorem, to już moja sugestia (wypełniłem żółtym kolorem, by każdy zauważył, że je dodałem). Poza tym nie wiedzę jakiegoś dużego wpływu prądu źródła Q4 Q5 na "zero" na wyjściu, bo dla wyjściowej składowej stałej działa pełne ujemne sprzężenie zwrotne przez rezystor R9 (już większy wpływ ma zmiana napięcia zasilania układu, gdyż bezpośrednio wpływa na prąd pary różnicowej).
Tomku, pomimo tego, że Tobie się tego typu rozwiązania bardzo nie podobają, to były one jednak masowo stosowane w różnych produkowanych seryjnie wzmacniaczach. Mnie też się nie podobają, i co z tego...? :wink: Ja wolę jednak czasem stosować źródła prądowe zamiast tak lubianych przez Ciebie bootstrapów, gdyż źródła wnoszą mniejsze zniekształcenia nieliniowe i poprawiają stabilność układu przy zmianach napięcia zasilania (nie ma też wpływu obciążenia na ich działanie, a w bootstrapie jest!). Widziałeś kiedyś sprzężenia typu bootstrap we wzmacniaczach operacyjnych? A przecież produkowane obecnie wzmacniacze op. są często rewelacyjne w zastosowaniach audio (i też powszechnie używane). Za to mają mnóstwo źródeł i luster prądowych. Czy Ty naprawdę uważasz, że najważniejszym parametrem wzmacniacza m.cz. jest idealna symetria przy największym możliwym wysterowaniu i uzyskiwana wówczas sprawność? Czy Twoim zdaniem wzmacniaczy w ogóle powinno się słuchać na pełny regulator?

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Tomek Janiszewski »

Romekd pisze:nie wiedzę jakiegoś dużego wpływu prądu źródła z Q5 na "zero" na wyjściu, bo dla wyjściowej składowej stałej działa pełne ujemne sprzężenie zwrotne przez rezystor R9.
Oczywiście nie jest to duży wpływ, niemniej jednak on jest. Zależy to m.in. od bety tranzystorów stopnia różnicowego, im mniejsza bowiem beta tym większe spadki napięcia na R2 i R9. Nieprzypadkowo są one jednakowe (39k) co jednak z tego skoro świadomie wprowadza się prąd niezrównoważenia, zależny od temperatury?
Ja wolę jednak czasem stosować źródła prądowe zamiast tak lubianych przez Ciebie bootstrapów, gdyż źródła wnoszą mniejsze zniekształcenia nieliniowe
Coś za coś. Źródło stałoprądowe w obciążeniu stopnia sterującego pogarsza wykorzystanie napięcia zasilania - a to ważny parametr, zważywszy na poruszane tutaj obawy o wytrzymałość napięciową tranzystorów. Za to źródła prądowego w zasilaniu stopnia różnicowego, które tego parametru nie pogarsza, za to chroni wejście przed różnorakimi zakłóceniami - pożałowano. Nie widzisz tu rażącej niekonsekwencji?
i poprawiają stabilność układu przy zmianach napięcia zasilania
Po to wszak zastosowałem i w tym wzmacniaczu malutki, zwykle pomijany rezystorek w obwodzie polaryzacji, który sprawia że prąd spoczynkowy w możliwym zakresie zmian napięcia zasilania pozostaje praktycznie stały. Nie zauważyłeś R6 na płytce?
nie ma też wpływu obciążenia na ich działanie, a w bootstrapie jest!.
Ale to słaby, drugorzędny efekt. Nie przewiduję wszak normalnej pracy przy impedancji obciążenia dużo mniejszej od znamionowej.
Widziałeś kiedyś sprzężenia typu bootstrap zastosowane we wzmacniaczach operacyjnych?
No weź nie rozmawiaj ze mną jak z audiofilem :wink: To chyba oczywiste że w tym zastosowaniu bootstrap dyskwalifikuje wymóg pracy przy dowolnie małych częstotliwościach, poczynając od zera. Nie zaliczam się do wyznawców takichż wzmacniaczy głośnikowych.
A przecież produkowane obecnie wzmacniacze op. są często rewelacyjne w zastosowaniach audio (i też powszechnie używane). Za to mają mnóstwo źródeł i luster prądowych. Czy Ty naprawdę uważasz, że najważniejszym parametrem wzmacniacza m.cz. jest idealna symetria przy największym możliwym wysterowaniu i uzyskiwana wówczas sprawność?
Oczywistym jest że daleko nie w każdym zastosowaniu wysterowalność jest najważniejszym, ba! W ogóle ważnym parametrem. Nie jest w przypadku przedwzmacniaczy (tam zwykle można w razie potrzeby podwyższyć napięcie zasilania, co innego w końcówkach mocy.

Pozdrawiam
Tomek
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7085
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Wzmacniacz tranzystorowy"retro" - KD502

Post autor: Romekd »

Witam.
Tomek Janiszewski pisze:Oczywiście nie jest to duży wpływ, niemniej jednak on jest. Zależy to m.in. od bety tranzystorów stopnia różnicowego, im mniejsza bowiem beta tym większe spadki napięcia na R2 i R9. Nieprzypadkowo są one jednakowe (39k) co jednak z tego skoro świadomie wprowadza się prąd niezrównoważenia, zależny od temperatury?
W niektórych polskich wzmacniaczach z wpływaniem napięcia zasilania na napięcie wyjściowe radzono sobie w jeszcze inny sposób. Napięcie na wyjściu zależne jest od napięcia zasilającego rezystor emiterowy wzmacniacza różnicowego, więc zamiast zastąpić rezystor źródłem prądowym zasilano rezystor napięciem stabilizowanym przez dodatkową diodę Zenera, wspólną dla obu kanałów. Co za oszczędność... :wink: Ja jednak wolę rozwiązanie ze źródłem prądowym.
Co do wzmocnienia tranzystorów we wzmacniaczu różnicowym, to nie jest tak ważne by było ono jakieś ogromne. Ma być w miarę duże i co najważniejsze jednakowe w obu tranzystorach (najlepiej by tranzystory wzmacniacza różnicowego były parowane dla osiągnięcia zbliżonych charakterystyk i zmian temperaturowych).
Coś za coś. Źródło stałoprądowe w obciążeniu stopnia sterującego pogarsza wykorzystanie napięcia zasilania - a to ważny parametr, zważywszy na poruszane tutaj obawy o wytrzymałość napięciową tranzystorów. Za to źródła prądowego w zasilaniu stopnia różnicowego, które tego parametru nie pogarsza, za to chroni wejście przed różnorakimi zakłóceniami - pożałowano. Nie widzisz tu rażącej niekonsekwencji?
Niekoniecznie aż tak pogarsza. Jeżeli będzie to źródło np. z tranzystorem i czerwonym LED-em, które ma stabilizować prąd o wartości np. 2 mA, przy polaryzacji diody świecącej prądem 20 mA, to fakt, pogorszy i to konkretnie. Poniżej 2 V na kolektorze tranzystora prąd źródła nagle spadnie do zera, dioda przestanie świecić, a prąd dla niej zacznie płynąć przez złącze baza-emiter i rezystor w obwodzie emitera tranzystora. Jeśli natomiast źródło będzie zrealizowane tak ja we wzmacniaczu Sinclaira, to do napięcia ok. 0,7 V na kolektorze, prąd będzie stały, poniżej tego napięcia będzie stopniowo spadał, aż do napięcia bliskiego 0 V na kolektorze. By tak pracowało to źródło, prąd polaryzujący bazę tranzystora powinien być 10...100 razy mniejszy od prądu stabilizowanego przez źródło. Sprawdziłem kiedyś zachowanie się źródła z dwoma tranzystorami BC546C, z prądem polaryzującym 0,25 mA i prądem stabilizowanym 5 mA. Jego zachowanie się przy zmianach napięcia przedstawia tabelka poniżej:
prąd_źródła.png
Co do źrdła we wzmacniaczu różnicowym pełna zgoda - ja je zawsze stosuję.
Po to wszak zastosowałem i w tym wzmacniaczu malutki, zwykle pomijany rezystorek w obwodzie polaryzacji, który sprawia że prąd spoczynkowy w możliwym zakresie zmian napięcia zasilania pozostaje praktycznie stały. Nie zauważyłeś R6 na płytce?
Tak, dla pewnego przedziału napięć mniej więcej wyrównuje on wartość prądu spoczynkowego. Za to nie stabilizuje prądu tranzystora sterującego, którego wartość rośnie wraz ze wzrostem napięcia zasilającego wzmacniacz, co powoduje właśnie wspomnianą przeze mnie zmianę napięcia wyjściowego, nie występującą, gdy stosujemy dwa źródła prądowe... :? By tranzystor sterujący pracował z innym prądem kolektora, musi się zmienić jego napięcie baza-emiter, a taką zmianę musi spowodować zmiana warunków pracy pary różnicowej, do której musi prowadzić właśnie zmiana napięcia na wyjściu wzmacniacza...
Ale to słaby, drugorzędny efekt. Nie przewiduję wszak normalnej pracy przy impedancji obciążenia dużo mniejszej od znamionowej.
Gdy zaczyna brakować prądu dla tranzystora końcowego, bootstrap staje się problemem pierwszorzędnym, bo sprzężenie to nagle "znika", gdy jest najbardziej potrzebne... :cry:
No weź nie rozmawiaj ze mną jak z audiofilem :wink: To chyba oczywiste że w tym zastosowaniu bootstrap dyskwalifikuje wymóg pracy przy dowolnie małych częstotliwościach, poczynając od zera. Nie zaliczam się do wyznawców takichż wzmacniaczy głośnikowych.

Bootstrap w ogóle często robi niemałe "zamieszanie" w charakterystyce przenoszenia dla najniższych częstotliwości (często je podbija). Są zwolennicy bootstrapów i zwolennicy źródeł prądowych. Mam nawet u siebie wzmacniacz znanej japońskiej firmy, w którym jest z 10 źródełek prądowych i 0 bootstrapów...

Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .