Żarzenie katody kineskpu obniżonym napięciem podczas trybu Stand-by było stosowane w bardzo wielu telewizorach. Obniżone napięcie żarzenia stosowano w lampach elektrometrycznych, a nawet w niektórych woltomierzach lampowych o bardzo dużej oporności wejściowej. Zatrucie katody oczywiście znane jest z teorii, ale w praktyce często lampy w takich warunkach pracowały bardzo długo. Całkiem niedawno postanowiłem z zimną krwią zamordowac lampę PL504

. Przy odłączonej anodzie, przepuściłem przez S2 prąd ponad 300mA, który rozgrzał ją do białości. Stan ten utrzymałem trochę ponad pół godziny. Poten chciałem zobaczyc efekt zassania szkła przez próznię, więc anoda dostała podobnie jak s2 delikatnie mówiąc po pupie, w wyniku czego również rozgrzała się do pomaranczowego koloru. Szkła jednak nie zassało, znudziło mi się czekanie i odłączyłem ją. Kiedy w miarę ostygła, wsadziłem ją to Antaresa i ku mojemu zdumieniu nadal działa i to bez żadnych dolegliwości

I co z gazami okluzyjnymi, które na pewno uwolniły się z S2 i anody?
Obiecuję jednak, że to nie koniec. Jak sklecę mocniejszy zasilacz, to nawet sam Rutkowski mi nie przeszkodzi w zamordowaniu jej
Pozdrawiam