Piotr pisze:
Nadal nie wiem dlaczego prąd anodowy rósł zamiast maleć, jak to na zdrowy rozum powinno mieć miejsce podczas starzenia.
Może to wina samych lamp? Ja miałem kłopot z ECL82 i stałą polaryzacją - nie dało się ustawić na stałe założonego prądu anodowego, przy czym potrafił on zacząć dążyć do 100mA, w środku zaczynały świecić siatki. Po wymianie na inny egzemplarz jak ręką odjął.
Podobno niektóre lampy po latach magazynowania maja taką tendencję do samounicestwiania a objawia się ona właśnie przy stałej polaryzacji. Nie wiem czy przy automatycznej, jak w przypadku twojego wzmacniacza też, czy może rzadziej czy wcale.
problem z sama lampą dożyła swojego wieku i klapa .Pogarsza się próżnia, geter nie absorbuje gazów które wydzieliły się z metalu po przegrzaniu .Napięcie na S2 400v można dać i mieć na półce zapas lamp optymalnie to 250V . Ile więcej mocy uzyskasz przy 400V na S2 na ucho na pewno nie zauważysz a problem z trwałością lamp murowany. Miałem podobny problem z lampami 6P45C(2szt) w wzmacniaczu liniowym SSB sterowanym w katodzie do radiostacji przy 1000V.Jak tylko się przegrzały zaczynał prąd spoczynkowy narastać i w pewnym chwili błysk i spustoszenie w lampie,często bańka szklana się zapadała -stopiła. Obecnie pracują przy 700V i nie ma problemów.
pozdrawiam! 73!
Temat stary, ale pozwolę sobie go odświeżyć, bo właśnie doświadczyłem czegoś takiego w swoim wzmacniaczu. Miałem w w nim parę 6P3S-E. Para to może za dużo powiedziane, bo prąd spoczynkowy zbliżony, ale jedna z lamp była już chyba sporo używana. Podczas wstępnego uruchamiania lampy dostawały 330V na anody i S2, a prąd katodowy wynosił ok. 2x30mA. Tak przeżyły kilka kilkunastominutowych sesji. Wczoraj stwierdziłem, że spróbuję podbić napięcie dodatkowym transformatorem, bo było trochę niskie względem wzmacniacza, na którym się wzorowałem. Ostatecznie lampy dostały 370V na anody i S2, a prąd katodowy został w okolicach 30mA po korekcji napięcia polaryzacji. Dziś postanowiłem go pomęczyć trochę dłużej i po kilkudziesięciu minutach ze znikomym wysterowaniem zauważyłem jakiś dziwny powolny wzrost przydźwięku i różnych dziwnych odgłosów. Pierwszą myślą było sprawdzenie prądów w katodach i okazało się, że nowa lampa trzyma 30mA, ale stara powoli dochodzi do 200mA! Przed wyłączeniem szybko jeszcze zerknąłem czy coś się w niej świeci, ale nie zauważyłem niczego takiego, przy czym to była chwila, bo wyłączenie miało priorytet. Teraz się zastanawiam, czy to taki zbieg okoliczności i lampa padła ze starości, czy też może te dodatkowe 40V tak na nią podziałało. Po wymianie na inną, nowszą jest ok.
COB nie wiem czy będę umiał to dobrze z obrazować.
Ale zauważyłem podczas pomiarów wielu lamp że nie wszystkie egzemplarze lubią wyższe niż katalogowe napięcia.
Czasem dochodzi do moim zdaniem tzw przechylania i lawinowego wzrostu prądu anodowego.
Wynikiem tego jest zbyt duże napięcie oraz inne nachylenie tych lamp przy wyższym napięciu.
Rozumiem że jak zamieniłeś lampę na inną może działać. Może lampa po nagrzaniu wewnątrz zachowuje się inaczej i dostaje jakiejś upływności. Może nie znosi warunków powyżej katalogowych i koniec.
Być może nowa będzie działać tylko o ile krócej w męczących dla niej warunkach.
Przy niższym napięciu rzadziej dochodzi do takich niespodzianek.
Nie wiem jednak czy na siatkę drugą wolno w tym przypadku dawać 370V karta katalogowa mówi 300V max.
Porównanie SE I PP - Jeśli jednoręki rzemieślnik mógłby być mistrzem, wyobraź sobie co mógłby dwuręki ?
Takie o to porównanie Balanced Audio o wzmacniaczu VK5
djivo pisze:
Nie wiem jednak czy na siatkę drugą wolno w tym przypadku dawać 370V karta katalogowa mówi 300V max.
Można.... .
Producent podaje jedynie limit aby na przykłąd nie było desorpcji gazów z materiału siatki albo limit wynika z mocy admisyjnej siatki drugiej - przecież gdy na anodzie jest niskie napięcie to przez siatkę druga popłynie spory prąd chyba ze lampę zbudowano jako lampę strumieniową.