traxman pisze:Uzyskanie odstępu od zakłóceń, rzędu 80dB nie stanowi większego problemu w przypadku wzmacniacza współpracującego z głośnikami, to uzyskanie takiego odstępu w przypadku wzmacniacza słuchawkowego na diabłach, może być wyzwaniem. (...) raczej nikłe szanse na uzyskanie przydźwięku na poziomie kilku-kilkudziesięciu mikrowoltów.
Vault Dweller pisze:Myślę, że robienie wzmacniacza słuchawkowego na dwóch takich prądożernych lampach jak 6S33S jest bez sensu ze względu na wysokie ceny elementów i zużycie energii
Jasiu pisze:
Budowa urządzenia, które w przypadku wzbudzenia albo przypadkowego wyrwania wtyczki praktycznie musi spowodować, że ze słuchawek poleci dym, a z uszu krew... daruj.
Koledzy, ostrożnie z takimi argumentami! Oczywiście to co napisał traxman o odstępie od zakłóceń pewnie jest prawdziwe ale należy założyć że chłopcy sprzedający wzmacniacz za 16.000 zł nie są aż tak bezczelni żeby wtrynić
szumo i
brumofon klientowi mającemu w końcu jakieś wymagania wobec dźwięku. Tym bardziej nie podejmują ryzyka sprzedaży swoistego Pasa Szachidów Na Uszy. Należy optymistycznie założyć że urządzenie jest pod względem parametrów elektrycznych i bezpieczeństwa - okay, choć mocno dziwaczne. Być może kluczową rolę odgrywają du
prądy błyndzonce - eddie currents.

Wysoka cena elementów to też żaden argument - byle lampa, nawet smieciówka telewizyjna u "szmaciarza" kosztuje kilka razy więcej niż nowoczesny tranzystor krzemowy. Z ekonomicznego punktu widzenia cała nasza zabawa lampami jest absurdalna.
Tymczasem klient jest zamożny i stać go na taki wzmacniacz z taki elementami tak samo jak na iluminację tysiącami zaróweczek całego domu i dwudziestu iglaków przed nim na "Christmas".