Jezyk do opisu ukladow audio
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 125...249 postów
- Posty: 248
- Rejestracja: pt, 14 listopada 2003, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
-
- 100...124 posty
- Posty: 109
- Rejestracja: pt, 5 listopada 2004, 23:34
Re: Jezyk do opisu ukladow audio
Widze, ze ta dyskusja nie zakonczy sie ugoda, a wcale o nia mi nie chodzi. Moze rzeczywiscie-o ile ten temat jeszcze kogos interesuje-powinnismy sie przeniesc, jak to sugerowano, do dzialu innie.
Jeszce tylko jedno pytanie do Jasia:
Tak jak pisalem w jednym poscie o znieksztalceniach TIM, na owe czasy wszystkie parametry miezalne sinusem byly wrecz idealne, a pierwsze wzmacniacze tranzystorowe brzmialy okropnie. Koncentowano sie tylko na THD, intermodulacje, pasmie i nierownoniernosci pzrenoszenia, potem doszlo wlasnie TIM, slew rate itd.
Czy juz naprawde poznalismy wszystko?
Poza tym moze wkrotce stana sie lepsze i popularniejsze wzmacniacze cyfrowe i ta cala dyskusja bedzie miala tylko walor historyczno-sentymentalny.
Jeszce tylko jedno pytanie do Jasia:
A czy wszystkie parametry napewno juz poznalismy ? Ile to razy w historii fizyki i techniki, wiekie autorytety wyrazaly zupelne bledne poglady?Jasiu pisze:Nie słyszałem, by w warunkach obiektywnwgo testu ktokolwiek był w stanie wręcz odróżnić (a co dopiero zdefiniować sens różnic) jakichkolwiek wzmacniaczy, których parametry (choćby z lekkim tylko zapasem) odpowiadały współcześnie przyjętym parametrom opisującym granice czułości ludzkiego słuchu.
Tak jak pisalem w jednym poscie o znieksztalceniach TIM, na owe czasy wszystkie parametry miezalne sinusem byly wrecz idealne, a pierwsze wzmacniacze tranzystorowe brzmialy okropnie. Koncentowano sie tylko na THD, intermodulacje, pasmie i nierownoniernosci pzrenoszenia, potem doszlo wlasnie TIM, slew rate itd.
Czy juz naprawde poznalismy wszystko?
Poza tym moze wkrotce stana sie lepsze i popularniejsze wzmacniacze cyfrowe i ta cala dyskusja bedzie miala tylko walor historyczno-sentymentalny.
Sebba
Re: Jezyk do opisu ukladow audio
Czołem.
PS. Ten wątek należy rzeczywiście stąd zabrać.... JW Moderatorze...
Pozdrawiam,
Jasiu
Na ten temat dużo napisano w wątku, który podałem powyżej. Przeczytałeś i masz coś do dodania? Naprawdę nie mam ochoty drugi raz wdawać się w taką dyskusję...Sebba pisze: A czy wszystkie parametry napewno juz poznalismy ? Ile to razy w historii fizyki i techniki, wiekie autorytety wyrazaly zupelne bledne poglady?
Ano powtarza się, cyklicznie za każdym razem gdy ktoś nie uzna za stosowne przeczytania tego co już było, ale zaczyna od początku tą samą śpiwekę. Sebastianie, przecież ty też masz to również na swoim koncie - jesteś jednym z głównych aktorów tego cyklicznego kabaretu.Sebastian pisze: Coraz czesciej was ponosi i wyglada to jak pewien cykliczny kabaret w telewizji TVP3. TO NIE MIEJSCE. SIO DO INNYCH ! ! !
PS. Ten wątek należy rzeczywiście stąd zabrać.... JW Moderatorze...
Pozdrawiam,
Jasiu
-
- 100...124 posty
- Posty: 109
- Rejestracja: pt, 5 listopada 2004, 23:34
-
- 125...249 postów
- Posty: 248
- Rejestracja: pt, 14 listopada 2003, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
Witam
Faktycznie udzielam sie w takich watkach ale nigdy nie stanelem po zadnej stronie, staram sie byc ugodowy choc fakt, dam sie nieraz wplatac w jakas szalona dyskusje.
Co mnie obchodzi czy ktos ma Veluma za 10000 pln czy kabel od zelaska, nie moja to sprawa.
Radze poprostu nikogo do swojego zdania nie przekonywac.
Faktycznie udzielam sie w takich watkach ale nigdy nie stanelem po zadnej stronie, staram sie byc ugodowy choc fakt, dam sie nieraz wplatac w jakas szalona dyskusje.
Co mnie obchodzi czy ktos ma Veluma za 10000 pln czy kabel od zelaska, nie moja to sprawa.
Radze poprostu nikogo do swojego zdania nie przekonywac.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: pt, 2 kwietnia 2004, 13:03
- Lokalizacja: Krosno
Witam wszystkich Szanownych Dyskutantów,
bardzo podoba mi się ten temat. Chciałbym dodać do niego trzy swoje grosze - otóż nikt się nie zastanawia, że w trakcie dyskusji czas płynie, uszy uczestników się starzeją i co dzień mniej słyszą. Po dwudziestu latach takich sporów można dojść do wniosku, że dawniej to były lepsze "sprzęty", dźwięk pełniejszy, basy "soczyste" a soprany "miód".
Nie bez znaczenia jest także pora roku - w chłodniejszych porach uszy narażone na infekcje, wężły chłonne powiększone, wątroba powiększona itd. I jak tu obiektywnie ocenić jakość aparatury elektroakustycznej?
bardzo podoba mi się ten temat. Chciałbym dodać do niego trzy swoje grosze - otóż nikt się nie zastanawia, że w trakcie dyskusji czas płynie, uszy uczestników się starzeją i co dzień mniej słyszą. Po dwudziestu latach takich sporów można dojść do wniosku, że dawniej to były lepsze "sprzęty", dźwięk pełniejszy, basy "soczyste" a soprany "miód".
Nie bez znaczenia jest także pora roku - w chłodniejszych porach uszy narażone na infekcje, wężły chłonne powiększone, wątroba powiększona itd. I jak tu obiektywnie ocenić jakość aparatury elektroakustycznej?
-
- 250...374 postów
- Posty: 290
- Rejestracja: pn, 1 marca 2004, 22:47
- Lokalizacja: Grodzisk Wlkp.
-
- moderator
- Posty: 7086
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Panowie myślę że rozwiązanie spornych kwestii mogłoby umożliwić jedynie przeprowadzenie ślepych testów. Gdyby takowe przeprowadzić z zachowaniem stosownych reguł to prawdopodobnie wielu z was przestałaby wierzyć w magiczną moc pozłacanych wtyków, węglowych kabli połączeniowych, kondycjonerów, oraz super ultraszybkich wzmacniaczy operacyjnych w torze sygnałowym odtwarzaczy CD oraz innych podobnych audiofilskich „rewelacji” z „lepszymi” lampami elektronowymi pewnych producentów włącznie.
Jakiś czas temu przeprowadziłem kilka ślepych testów na dosyć licznej grupie słuchaczy w celu pokazania im wpływu kabli sygnałowych na brzmienie drogiego zestawu składającego się z wysokiej jakości odtwarzacza CD oraz wysokiej jakości wzmacniacza tranzystorowego (a później lampowego) połączonego do niezłych, jak mi się wydaje słuchawek firmy Sennheiser model „HD600”. Początkowo przełączając kable wszyscy słyszeliśmy ogromne różnice na korzyść drogich firmowych kabli na tle których moje kable wykonane z sygnałowego przewodu ekranowanego YWL50 (po 50 gr za metr) wypadły bardzo kiepsko. Niektórzy z gości patrzeli na mój kabel z taka pogardą jakby to był kawałek zwykłego sznurka a ja wpinając go do zestawu marnowałbym ich cenny czas. Jak wspomniałem wszyscy słyszeli ogromne różnice gdy ręcznie przełączałem kable. Problem pojawił się dopiero wówczas gdy postanowiłem wykorzystać oba wyjścia znajdujące się w odtwarzaczu kompaktowym i podłączyć do nich jednocześnie drogie „srebrne” kable firmowe i prawie 150 razy tańsze wykonane własnoręcznie z przewodu YWL50 (ponad 3 metry długości). Wyjścia przewodów połączyłem do dwóch równorzędnych pod względem parametrów wejść wzmacniacza, które zacząłem przełączać przełącznikiem źródeł w taki sposób że moi goście nie widzieli który z kabli gra w danym momencie. Ja również po chwili kręcenia gałką nie wiedziałem już którego kabla słuchamy. Dokładnie w tym momencie staliśmy się kompletnie głusi na różnice w brzmieniu poszczególnych przewodów sygnałowych. Różnice zatarły się do tego stopnia, że niektórzy z biorących udział w teście zaczęli mnie podejrzewać że kręcąc pokrętłem niczego nie przełączam, bo nic się nie zmienia i dopiero próba odłączenia danego przewodu udowodniła im że test przeprowadzamy prawidłowo, tylko nie jesteśmy w stanie usłyszeć żadnych różnic między poszczególnymi przewodami. Po zakończeniu testów usłyszałem kilka idiotycznych uwag że dźwięku nie da się rozróżnić tak od razu i należałoby posłuchać go (na każdym z przewodów oczywiście) przez wiele dni i dopiero wówczas dałoby się „wysłyszeć” subtelne różnice. Ktoś coś wspomniał że nie dałem się kablom odpowiednio uleżeć (a może wygrzać?) co mogło mieć kolosalny wpływ na ich parametry. Od tamtej pory nikt z biorących udział w teście nie wspomniał juz o wpływie przewodów połączeniowych na jakość dźwięku zestawu audio.
Pozdrawiam,
Romek
Panowie myślę że rozwiązanie spornych kwestii mogłoby umożliwić jedynie przeprowadzenie ślepych testów. Gdyby takowe przeprowadzić z zachowaniem stosownych reguł to prawdopodobnie wielu z was przestałaby wierzyć w magiczną moc pozłacanych wtyków, węglowych kabli połączeniowych, kondycjonerów, oraz super ultraszybkich wzmacniaczy operacyjnych w torze sygnałowym odtwarzaczy CD oraz innych podobnych audiofilskich „rewelacji” z „lepszymi” lampami elektronowymi pewnych producentów włącznie.
Jakiś czas temu przeprowadziłem kilka ślepych testów na dosyć licznej grupie słuchaczy w celu pokazania im wpływu kabli sygnałowych na brzmienie drogiego zestawu składającego się z wysokiej jakości odtwarzacza CD oraz wysokiej jakości wzmacniacza tranzystorowego (a później lampowego) połączonego do niezłych, jak mi się wydaje słuchawek firmy Sennheiser model „HD600”. Początkowo przełączając kable wszyscy słyszeliśmy ogromne różnice na korzyść drogich firmowych kabli na tle których moje kable wykonane z sygnałowego przewodu ekranowanego YWL50 (po 50 gr za metr) wypadły bardzo kiepsko. Niektórzy z gości patrzeli na mój kabel z taka pogardą jakby to był kawałek zwykłego sznurka a ja wpinając go do zestawu marnowałbym ich cenny czas. Jak wspomniałem wszyscy słyszeli ogromne różnice gdy ręcznie przełączałem kable. Problem pojawił się dopiero wówczas gdy postanowiłem wykorzystać oba wyjścia znajdujące się w odtwarzaczu kompaktowym i podłączyć do nich jednocześnie drogie „srebrne” kable firmowe i prawie 150 razy tańsze wykonane własnoręcznie z przewodu YWL50 (ponad 3 metry długości). Wyjścia przewodów połączyłem do dwóch równorzędnych pod względem parametrów wejść wzmacniacza, które zacząłem przełączać przełącznikiem źródeł w taki sposób że moi goście nie widzieli który z kabli gra w danym momencie. Ja również po chwili kręcenia gałką nie wiedziałem już którego kabla słuchamy. Dokładnie w tym momencie staliśmy się kompletnie głusi na różnice w brzmieniu poszczególnych przewodów sygnałowych. Różnice zatarły się do tego stopnia, że niektórzy z biorących udział w teście zaczęli mnie podejrzewać że kręcąc pokrętłem niczego nie przełączam, bo nic się nie zmienia i dopiero próba odłączenia danego przewodu udowodniła im że test przeprowadzamy prawidłowo, tylko nie jesteśmy w stanie usłyszeć żadnych różnic między poszczególnymi przewodami. Po zakończeniu testów usłyszałem kilka idiotycznych uwag że dźwięku nie da się rozróżnić tak od razu i należałoby posłuchać go (na każdym z przewodów oczywiście) przez wiele dni i dopiero wówczas dałoby się „wysłyszeć” subtelne różnice. Ktoś coś wspomniał że nie dałem się kablom odpowiednio uleżeć (a może wygrzać?) co mogło mieć kolosalny wpływ na ich parametry. Od tamtej pory nikt z biorących udział w teście nie wspomniał juz o wpływie przewodów połączeniowych na jakość dźwięku zestawu audio.
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 125...249 postów
- Posty: 248
- Rejestracja: pt, 14 listopada 2003, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
Jak dzieci, audio.lukar.net tutaj jest odpowiednia publika jak i dysputanci.
Po jakiego grzyba mowic poraz setny to samo, przeciez wiadomo ze jak na dzien dzisejszy zaden z 437 zarejestrowanych użytkowników nieda sie przekonac i kupi sobie hiendowy kabel za cene dobrego samochodu, chyba ze sie myle to prosze mnie poprawic, jeszcze jedno nie ma slepych testow takie przyklady sa bezsensu, jesli ktos slyszy spadajaca ze smyczka kalafonie dzieki wspanialym kabla itd. to ma fajnie, a w kazdym nawet klamstwie jest odrobina prawdy.
Podobaja mi sie ludzie ktorzy maja super drogi sprzet a na saksofon mowia kontrabas i nawet wszczepienie superhiper kabla w glowe nie pomoze.
P.S. jakikolwiek osad czy opinia o czym kolwiek nie moze opierac sie na jednorazowych i krotkich spostrzezeniach, niezgodze sie ze sprzet nie powinien sie wygrzac zwlaszcza lampy i elementy takie jak kondensatory.
Po jakiego grzyba mowic poraz setny to samo, przeciez wiadomo ze jak na dzien dzisejszy zaden z 437 zarejestrowanych użytkowników nieda sie przekonac i kupi sobie hiendowy kabel za cene dobrego samochodu, chyba ze sie myle to prosze mnie poprawic, jeszcze jedno nie ma slepych testow takie przyklady sa bezsensu, jesli ktos slyszy spadajaca ze smyczka kalafonie dzieki wspanialym kabla itd. to ma fajnie, a w kazdym nawet klamstwie jest odrobina prawdy.
Podobaja mi sie ludzie ktorzy maja super drogi sprzet a na saksofon mowia kontrabas i nawet wszczepienie superhiper kabla w glowe nie pomoze.
P.S. jakikolwiek osad czy opinia o czym kolwiek nie moze opierac sie na jednorazowych i krotkich spostrzezeniach, niezgodze sie ze sprzet nie powinien sie wygrzac zwlaszcza lampy i elementy takie jak kondensatory.
-
- moderator
- Posty: 7086
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Sebastian myślę że jednak jesteś w błędzie. Sądzę że prawie żaden z zarejestrowanych na naszym Forum użytkowników nie da się jednak oszukać i nie kupi sobie bezwartościowego kawałka przewodu w cenie kilku czy kilkunastu tysięcy złotych tylko dlatego, że jakiś specjalista marketingu próbuje mu zrobić z mózgu wodę wciskając kolejną pseudonaukową brednię i wmawiając mu że akustyka jest najbardziej skomplikowaną i niezbadaną dziedziną nauki której to on jako użytkownik i dla „specjalisty” zwykły prostak nigdy nie pojmie,a w której co jakiś czas pojawiają się kolejne genialne i bardzo przydatne odkrycia pozwalające jego „garażowej” firmie wykonać jeszcze doskonalsze filtry, kondycjonery, wtyki, gniazdka i kable tak pożądane na audiofilskim rynku, gdzie kwestia ceny nie ma istotnego znaczenia, bo liczy się tylko „doskonałość” produktu. To Forum wyróżnia się spośród innych tym, że większość piszących tu osób to ludzie bystrzy i wykształceni którzy, jak sądzę, bez problemu wykryją każdą marketingową sztuczkę.Sebastian pisze:Po jakiego grzyba mowic poraz setny to samo, przeciez wiadomo ze jak na dzien dzisejszy zaden z 437 zarejestrowanych użytkowników nieda sie przekonac i kupi sobie hiendowy kabel za cene dobrego samochodu, chyba ze sie myle to prosze mnie poprawic
Myślę że i w tym punkcie się mylisz, gdyż jedynie ślepe testy pozwalają w miarę obiektywnie wydać opinię. Tylko takie testy eliminują czynnik sugestii, upodobań i uprzedzeń powodując, że w miarę bezstronnie oceniamy dane zjawiskoSebastian pisze:jeszcze jedno nie ma slepych testow takie przyklady sa bezsensu
Sebastian litości. Jak słyszę o audiofilach którzy w swoim doskonałym sprzęcie słyszą spadającą na podłogę w środku sali koncertowej szpilkę lub osypującą się ze smyczków kalafonię lub po aksamicie głosu wokalistki oceniają grubość warstwy szminki na jej ustach to po prostu ręce opadają mi z wrażenia. Ponad trzydzieści lat pasjonuję się już elektroniką i w tym czasie nie jedną bzdurę już słyszałem więc chociaż Ty oszczędź mi proszę tej „wykwintnej” audiofilskiej frazeologii.Sebastian pisze:jesli ktos slyszy spadajaca ze smyczka kalafonie dzieki wspanialym kabla itd. to ma fajnie, a w kazdym nawet klamstwie jest odrobina prawdy.
Sebastian czy mógłbyś podać, która normalna firma produkująca kondensatory zaleca je wcześniej wygrzewać?Sebastian pisze:P.S. jakikolwiek osad czy opinia o czym kolwiek nie moze opierac sie na jednorazowych i krotkich spostrzezeniach, niezgodze sie ze sprzet nie powinien sie wygrzac zwlaszcza lampy i elementy takie jak kondensatory.
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 125...249 postów
- Posty: 248
- Rejestracja: pt, 14 listopada 2003, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
Odpowiem Ci tak TWOJA SPRAW! ! !
Mnie to poprostu nie obchodzi i caly te zamieszanie jako roacjonalnie myslacy czlowiek mam gleboko w powazaniu, nie jestem Chrystusem narodow ktory uratuje swiat od szalonych marketingowcow.
Jeszcze jedno zapraszam i namawiam na nowy watek na jednym z audiofilskich for, ponoc macie silne argumenty, tam napewno znajda sie ludzie z tej drugiej strony baraykady i beda chetni do dyskuskji.
posty scalono.
Mnie to poprostu nie obchodzi i caly te zamieszanie jako roacjonalnie myslacy czlowiek mam gleboko w powazaniu, nie jestem Chrystusem narodow ktory uratuje swiat od szalonych marketingowcow.
Jeszcze jedno zapraszam i namawiam na nowy watek na jednym z audiofilskich for, ponoc macie silne argumenty, tam napewno znajda sie ludzie z tej drugiej strony baraykady i beda chetni do dyskuskji.
posty scalono.
Czołem.
PS. bardzo często nie da się "być pośrodku". Zjawisko może zachodzć, albo nie. Nie może "zachodzić częściowo". To nie polityka.
Pozdrawiam,
Jasiu
Przecież to Ty przynosisz audifilski bełkot na techniczne forum. Nie będę szedł do audiofili (podobnie jak nie będę szedł dyskutować do żuli pod trzepakiem), bo po co. Jeżeli oni będą przyłazić tu, gdzie od dłuższego czasu rozmawiamy o radiotechnice (chociaż retro), to budzą mój dyskomfort i powodują reakcję...Sebastian pisze:Jeszcze jedno zapraszam i namawiam na nowy watek na jednym z audiofilskich for, ponoc macie silne argumenty, tam napewno znajda sie ludzie z tej drugiej strony baraykady i beda chetni do dyskuskji.
PS. bardzo często nie da się "być pośrodku". Zjawisko może zachodzć, albo nie. Nie może "zachodzić częściowo". To nie polityka.
Pozdrawiam,
Jasiu
-
- 125...249 postów
- Posty: 248
- Rejestracja: pt, 14 listopada 2003, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
-
- moderator
- Posty: 7086
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Sebastian przepraszam jeśli w jakiś sposób Cię uraziłem, bo nie to było moja intencją. Uważam jednak że całkowitą rację ma Jasiu, który twierdzi że to na postulującym jakąś tezę spada obowiązek jej udowodnienia. Ja oboma rękami podpisuję się pod tym co napisał Jasiu i podobnie jak on chciałbym, aby jeśli już ktoś wypowie jakąś myśl na ogólnodostępnym Forum to niech będzie przygotowany na kontrargumenty i niech potrafi udowodnić swoją tezę. Nie da się dyskutować z człowiekiem który twierdzi że słyszy fruwający w powietrzu pyłek, bo ma lepszy słuch od naszego ale zarazem jest zupełnie głuchy na argumenty kogoś kto ma odmienne zdanie. Niestety zauważyłem pewien mechanizm funkcjonujący na kilku grupach dyskusyjnych polegający na tym, że piszący tam ludzie z obawy że zostaną wyśmiani bez przerwy przytakują innym twierdząc że słyszą to samo co oni...
A co do audiofili to muszę Ci powiedzieć że mam w tym środowisku paru przyjaciół i nie jestem żadnym ich wrogiem, bo każdy ma prawo mieć własne odrębne zdanie, ale też powinien umieć zdanie to obronić.
A teraz Cię zaskoczę mówiąc, że dla mnie również różne odtwarzacze CD i wzmacniacze brzmią odmiennie, co wynika z ich odmiennych parametrów technicznych. Jeszcze większe różnice występują w brzmieniu zespołów głośnikowych, bo te jako najmniej doskonały element z całego zestawu audio podbarwiają w sobie tylko charakterystyczny sposób odtwarzaną muzykę. W jednym z ostatnich numerów „Elektroniki Praktycznej” zamieszczony był opis kolumn głośnikowych o niezłych, zdaniem autora tego opracowania parametrach, w których zafalowania charakterystyki przenoszenia przekraczały w deklarowanym paśmie przenoszenia 5db. A przecież to tylko jeden z wielu parametrów kolumny wpływającej na jej charakterystyczne brzmienie. I teraz powiedz czy nie narażają się na śmieszność ludzie którzy piszą o zjawiskach które zmieniają charakterystykę wzmacniacza o ułamek decybela a nie słyszą tych 5db nierównomierności występujących w paśmie przenoszenia głośnika. Przecież trzeba umieć dostrzec pewne proporcje i ich wpływ na końcowy efekt.
Pozdrawiam,
Romek
Sebastian przepraszam jeśli w jakiś sposób Cię uraziłem, bo nie to było moja intencją. Uważam jednak że całkowitą rację ma Jasiu, który twierdzi że to na postulującym jakąś tezę spada obowiązek jej udowodnienia. Ja oboma rękami podpisuję się pod tym co napisał Jasiu i podobnie jak on chciałbym, aby jeśli już ktoś wypowie jakąś myśl na ogólnodostępnym Forum to niech będzie przygotowany na kontrargumenty i niech potrafi udowodnić swoją tezę. Nie da się dyskutować z człowiekiem który twierdzi że słyszy fruwający w powietrzu pyłek, bo ma lepszy słuch od naszego ale zarazem jest zupełnie głuchy na argumenty kogoś kto ma odmienne zdanie. Niestety zauważyłem pewien mechanizm funkcjonujący na kilku grupach dyskusyjnych polegający na tym, że piszący tam ludzie z obawy że zostaną wyśmiani bez przerwy przytakują innym twierdząc że słyszą to samo co oni...
A co do audiofili to muszę Ci powiedzieć że mam w tym środowisku paru przyjaciół i nie jestem żadnym ich wrogiem, bo każdy ma prawo mieć własne odrębne zdanie, ale też powinien umieć zdanie to obronić.
A teraz Cię zaskoczę mówiąc, że dla mnie również różne odtwarzacze CD i wzmacniacze brzmią odmiennie, co wynika z ich odmiennych parametrów technicznych. Jeszcze większe różnice występują w brzmieniu zespołów głośnikowych, bo te jako najmniej doskonały element z całego zestawu audio podbarwiają w sobie tylko charakterystyczny sposób odtwarzaną muzykę. W jednym z ostatnich numerów „Elektroniki Praktycznej” zamieszczony był opis kolumn głośnikowych o niezłych, zdaniem autora tego opracowania parametrach, w których zafalowania charakterystyki przenoszenia przekraczały w deklarowanym paśmie przenoszenia 5db. A przecież to tylko jeden z wielu parametrów kolumny wpływającej na jej charakterystyczne brzmienie. I teraz powiedz czy nie narażają się na śmieszność ludzie którzy piszą o zjawiskach które zmieniają charakterystykę wzmacniacza o ułamek decybela a nie słyszą tych 5db nierównomierności występujących w paśmie przenoszenia głośnika. Przecież trzeba umieć dostrzec pewne proporcje i ich wpływ na końcowy efekt.
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .