Raczej kodowanie i dekodowanie. Pewno zauważyliście, że RMF albo Zetka brzmią z wszystkich nadajników tak samo głośno. A to dlatego, że cały tor transmisyjny (satelitarny) jest cyfrowy. Po prostu wstępne założenia jak ma być modulowany nadajnik, są realizowane cyfrowo już w rozgłośni, i tak samo cyfrowo się odbywają końcowe procesy w centrum nadawczym przy nadajniku. Te urządzenia są fizycznie rozdzielone łączem satelitarnym, ale współpracują ze sobą dość ściśle. Dzisiaj nawet koder stereofoniczny jest cyfrowy i dostaje on cyfrowy stream z satelity, a wychodzą z niego dwa kanały m.cz.fugasi pisze:Podwójna kompresja? Dlaczego tak? To finalnie musi strasznie skatowany sygnał wypuszczać!kaem pisze:Zapewniam, że największe stacje (Polskie Radio, RMF FM) używają procesorów rozdzielonych. Orban studyjny współpracuje z Orbanem przy nadajniku.
Kiedyś wszystko było analogowe, dlatego co nadajnik to było inne brzmienie, inna głośność. Każdy element toru był oddzielnie regulowany przy pomocy różnych przyrządów pomiarowych, itp. I czasem się to wszystko rozjeżdżało w zależności od lokalnej ekipy Zakładu Radiokomunikacji i Teletransmisji.
Kiedyś programy na UKF były dosyłane metodą "3500 Hz razy X" czyli pasmo telefoniczne razy tyle ile trzeba żeby pokryć całe pasmo akustyczne. Prosty wniosek, że do transmisji np. stereofonicznej "Dwójki" potrzeba było aż ośmiu kanałów telefonicznych po 3,5 kHz (czyli cztery na jeden kanał stereo). Monofoniczna "Trójka" (bo nie wszędzie było stereo) i "Czwórka" wykorzystywały tylko dwa kanały telefoniczne. Dlatego PR3 w mono można było słuchać tylko z pasmem 7 kHz. To pasmo bardziej wkurzało niż brak stereofonii.
I te wszystkie łącza trzeba było indywidualnie pozestawiać z tych rezerw co miała ówczesna Telekomunikacja. Dzisiaj to jest dużo prostsze: pudełko tu, pudełko tam, jakiś receiver z michą, itp. Jest to bardziej niezawodne i "w ogóle lepsze" ale oczywiście brzmi czasami gorzej. Zwłaszcza na sprzęcie dostosowanym do "ręcznie" wymodulowanych nadajników.