Dokończyłem właśnie budowanie gitarowca na podstawie projektu HighOctane. I wszystko byłoby ładnie gdyby nie pewna 'szpila'. Mianowicie sprawdzając stopnie od końca wszystko gra aż do pierwszej lampy preampu.
W jej przypadku pojawiły się problemy - mianowicie kabel ekranowany jakby przerywał (sygnał był z przerwami). Sprawdziłem go żarówką jednocześnie 'męcząc' żeby sprawdzić czy rzeczywiście nie jest gdzieś przerwany. Okazało się, że jest jak najbardziej sprawny.
Problem pojawia się właśnie na tym stopniu wzmacniającym. Nie wiem teraz czy jest to wina lampy, podstawki czy cholera wie czego.
Kiedy sprawdzam na wlutowanym kablu przewodność dotykając do lutu po jednej stronie i blachy nóżki lampy (podstawki) po drugiej stronie przewodu sygnał raz jest a raz go niema. Obawiam się coraz bardziej, że to wina lampy...
Jakby co zamieszczam schemat z napięciami zmierzonymi na wzmacniaczu.
Pozdrawiam!
eS
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Napięcia masz sensowne. Myslę, że ucieka Ci przedpięcie lampy preampu. Jak na jej katodzie masz 1,82V to na siatce masz mieć tyle samo tylko w minusie. Ja odłączyłbym R25 i R24. Następnie dałbym R25 między mase układu a siatkie lampy preampu. W takiej sytuacji dałbym sygnał wejściowy przewodem ekranowanym przez oporek 10K na siatkę lampy przedwzmacniacza (preampu). Warto też dać na wejście układu mały sygnał, bo może dochodzić do przesterowania, i wtedy problem nie tkwi w preampie, który ma spore wzmocnienie, a następnym stopniu, który się przesterował.
maciej_333 pisze:Napięcia masz sensowne. Myslę, że ucieka Ci przedpięcie lampy preampu. Jak na jej katodzie masz 1,82V to na siatce masz mieć tyle samo tylko w minusie. Ja odłączyłbym R25 i R24. Następnie dałbym R25 między mase układu a siatkie lampy preampu. W takiej sytuacji dałbym sygnał wejściowy przewodem ekranowanym przez oporek 10K na siatkę lampy przedwzmacniacza (preampu). Warto też dać na wejście układu mały sygnał, bo może dochodzić do przesterowania, i wtedy problem nie tkwi w preampie, który ma spore wzmocnienie, a następnym stopniu, który się przesterował.
hmm... nie bardzo rozumiem, chodzi o coś takiego?
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
eS pisze: Obawiam się coraz bardziej, że to wina lampy...
Raz jeden miałem podobny przypadek, w radiu Beethowe. Jedna z triod ECC83 (odwracacz fazy) dawała dziwny, cichy i mocno zniekształcony sygnał, naprzemiennie z poprawnym. Czasami regowała na silne puknięcie. Napięcia też były w porządku, pomogła wymiana lampy.
painlust
wątpię, bo izoluję na końcu wszystkie kable rurkami termokurczliwymi, ale sprawdzę ten kabel.
tszczesn
podmienię na inną 6N2P i zobaczę, czy to coś da.
a tak poza tym to sygnał z gitary wpiętej w ten wzmacniacz jest słyszalny w głośnikach, ale tylko przy rozkręceniu potków gain na maxa i porządnym odkręceniu volume. jednakże dźwięk jest jakby za bardzo nasycony wysokimi tonami i aż gryzie w uszy a ponadto mimo ustawienia gain'u na maximum ani trochę nie przesterowuje...
eS pisze: painlust
wątpię, bo izoluję na końcu wszystkie kable rurkami termokurczliwymi, ale sprawdzę ten kabel.
tszczesn
podmienię na inną 6N2P i zobaczę, czy to coś da.
a tak poza tym to sygnał z gitary wpiętej w ten wzmacniacz jest słyszalny w głośnikach, ale tylko przy rozkręceniu potków gain na maxa i porządnym odkręceniu volume. jednakże dźwięk jest jakby za bardzo nasycony wysokimi tonami i aż gryzie w uszy a ponadto mimo ustawienia gain'u na maximum ani trochę nie przesterowuje...
dałeś gdzieś tyłka mistrzu. sprawdz czy masz wszystkie kable bo tak może się zachowywać wzmacniacz gdzie dźwięk przechodzi przez przesłuchy między stopniami. Co do kabelka to mogłeś go przegrzać i przetopiła się gdzies izolacja między żyłą a ekranem.
racja - dałem tyłka i to konkretnie, choć kabel był ok. jeden schowany lut był pęknięty i nie stykał się z kołkiem - stąd te przerwy. teraz wszystko gra, w prawdzie przy gainach na max i rozkręconym na więcej niż 1/2 volume zaczynają się piski, (chyba sprzężenia pasożytnicze) ale grunt, że działa.
eS pisze:racja - dałem tyłka i to konkretnie, choć kabel był ok. jeden schowany lut był pęknięty i nie stykał się z kołkiem - stąd te przerwy. teraz wszystko gra, w prawdzie przy gainach na max i rozkręconym na więcej niż 1/2 volume zaczynają się piski, (chyba sprzężenia pasożytnicze) ale grunt, że działa.
Działa, jednak wydaje mi się, że stoczysz niezłą batalię ze sprzężeniami i przydźwiękami przy takim montażu. Ja wolałem kleić wszystko przy podstawkach, z dobrym skutkiem ("Mój sposób na piecyk gitarowy" w tym dziale). Nie ma tu ni kawałka kabelka ekranowanego.
Ale nie wszyscy tak muszą.
Teslacoil pisze:Działa, jednak wydaje mi się, że stoczysz niezłą batalię ze sprzężeniami i przydźwiękami przy takim montażu. Ja wolałem kleić wszystko przy podstawkach, z dobrym skutkiem ("Mój sposób na piecyk gitarowy" w tym dziale). Nie ma tu ni kawałka kabelka ekranowanego.
Ale nie wszyscy tak muszą.
Powodzenia, pozdrawiam.
cóż, ja miałem zamiar montować na listwach lutowniczych, ale okazało się, że te co ja kupiłem łamią się dosłownie w rękach, więc wybór padł na płytkę
pozostaje mi tylko walczyć...
a tak przy okazji, czy ktoś z szanownych forumowiczów jest w stanie wyjaśnić mi dlaczegóż to wzmacniacze (w miarę przyzwoicie) zmontowane PTP są najczęściej wolne od sprzężeń i innych przydźwięków w przeciwieństwie do takich nieszczęsnych płytek montażowych? z czego to wynika?
będę wdzięczny za odpowiedź, lub chociaż naprowadzenie na temat...
Dłuższe połączenia posiadają większe pojemności i indukcyjności pasożytnicze, co sprzyja występowaniu sprzężeń. Znaczenie zagadnienia rośnie wraz z czułością (wzmocnieniem) i impedancją wejściową układu.