Mój pierwszy raz...

Wzmacniacze gitarowe, efekty i inne zagadnienia "okołogitarowe".

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

petersz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 288
Rejestracja: pt, 28 lipca 2006, 16:15

Mój pierwszy raz...

Post autor: petersz »

Cześć! Zaprezentuję dziś Wam moją pierwszą lampówkę ;-) Jest to typowa konstrukcja gitarowa przeznaczona do "brzdąkania" w domku, ale może o tym później. Najsampierw przedstawię może nieco owe dzieło. Dwie lampy - ECC83 / 12AX7 / 6N2P-EW / ECC81 w preampie oraz końcówka na ECL86. Trafa jak i lampa w końcówce pochodzą z gramofonu Bambino 3. Transformator sieciowy to TS 30/9/676 zaś głośnikowy to popularny TG 2,5-1-666. Dwa kanały - clean i drive + dodatkowo boost, trzypunktowa, klasyczna Marshal'lowska korekcja, pętla efektów, przełączniki bright, presence, triode/pentode. Wzmacniacz ma moc ok. 3W, więc niektórzy mogą być z dziwieni, jeśli powiem, że dla mnie to za dużo, jeśli chodzi o granie w domu. Na przesterze i 10" głośniku wzmacniacz robi taki hałas, że nie idzie tego rozkręcić na 1/3. Dobrze, że wyposażyłem go w szereg przełączników redukujących głośność i wzmocnienie końcówki. Oczywiście clean jest nieco cichszy, ale spokojnie starcza mocy, by powkurzać sąsiadów...

Trochę historii...
Pewnego dnia, posiadawszy już wymarzoną gitarę elektryczną oraz całkiem dobry wzmacniacz CUBE-30, zapragnąłem posiadać w domu coś lampowego. Ponieważ zbudowałem wcześniej tranzystorowego gitarowca, przyszedł czas na coś bardziej adekwatnego do moich wymagań brzmieniowych ;-). Tak więc zacząłem interesować się omijaną wcześniej szerokim łukiem elektroniką retro. Powoli, powoli wdrażałem się w temat, ciągle jednak obawiając się wysokiego napięcia. Robić, czy nie robić - oto jest pytanie! Stwierdziłem jednak, że kto nie próbuje ten nie ma, więc z nadzieją przystąpiłem do gromadzenia potrzebnych materiałów. Było ciężko. W końcu jednak udało mi się dorwać na Allegro owe Bambino 3 oraz zdradziecką lampę 6N2P-EW. Pozostał jeszcze jednak problem pozostałych elementów - uzbierałem potrzebną kwotę i kupiłem wszystko w Cyfronice. Koszty podobne, gdybym kupował na miejscu, ale zaoszczędziłem sporo czasu i energii. Co więcej, jedynie tam mogłem dostać kosmiczny potencjimetr 2 x 1M/B. Tak więc po wielu przygotowaniach trwających od maja (pomysł) do połowy sierpnia (zgromadzenie materiałów) czas było przystąpić do składania... Byłbym zapomniał - w czasie wakacji opracowywałem misterny plan - cały wzmacniacz rozrysowałem co do rezystorka na papierze kancelaryjnym. Opłacało się. Częściowo.

Budowa...
Postanowiłem zmontować wzmacniacz jako mały head. Razem z tatą wygieliśmy odpowiednie chassis z blachy aluminiowej 1,5mm. Z wywierceniem otworków nie było większych problemów, wyszy całkiem równo (szablon drukowany na komputerze). Później nastąpiło składanie poszczególnych części wzmacniacza na listwie lutowniczej - osobno preamp, osobno zasilanie anodowe, osobno zasilanie żarzenia (co zresztą widać na zdjęciach). Wszystko starałem się wykonywać ładnie i schludnie, jak to mam zwyczaj. Po pewnej przerwie zacząłem składać wszystko w całość. Szkoda, że nie miałem możliwości zrobienia wówczas fotek, bo naprawdę ładnie wyglądało chassis z zamontowanymi potencjometremi, gniazdami, przełącznikami i listwami. Teraz wszystko jest w gąszczu kabli i kabeleczków, więc nie ma już tego efektu... Ale trudno. Montować trzeba było. Zdecydowanie najgorsze było łączenie kabelkami. Kabelek, odmierzyć, uciąć, ściągnąć izolację, zakręcić, pocynować, wygiąć, przylutować i tak ze dwieście razy. Mordowałem się z tym i mordowałem. Gdy już zbliżałem się do końca, stało się najgorsze - zabrakło cyny. Niedziela wieczór, co robić? Oszczędzałem ją jak tylko mogłem, jakoś przyspawałem ostatni kabelek kilkoma atomami ostałej cyny. Udało się, wzmacniacz zmontowany, czas uruchomić...

Uruchomienie...
Emocjonująca chwila - pierwsza lampówka, pierwsze uruchomienie... Ryzyk fizyk, podłaczam do sieci. Włączam żarzenie. Jest! Nic nie wybuchło, dioda się świeci, wszystko wygląda OK. Dobra, czas na anodowe. Pstryczek do góry i... nic :-) Nic się nie stało niepokojącego. Zmierzyłem napięcia, zdają być się odpowiednie. Czas włożyć lampy... Proces włączania powtórzyłem, tym razem już z lampami. Pierwszy raz zobaczyłem ich błysk, który odrazu mnie uwiódł... Eureka! Pierwsza konstrukca lampowa. Udało się po wielu miesiącach ciężkiej pracy ujżeć żarzące się lampy, cóż za widok! Emocje na bok, czas na test z gitarą. Podłączam 10" głośnik z Roland'a, gitarę i... i buczenie... i bardzo słaby sygnał. Co się dzieje? Wyłączam wzmacniacz, patrzę... No tak! Przecież nie ma gniazda wejściowe nie mają połączenia z masą :-). Po prowizorycznym poprawieniu usterki usłyszałem wydobywające się z głośnia cudowe odgłosy mojej gitary. Cóż za moment, tyle czasu... wreszcie się udało.

Testy...
Radości co nie było końca. Udało mi się uruchomić lampówkę i to praktycznie "od kopa". Po tylu tygodniach starania i mozolnego składania wreszcie mogłem cieszyć się lampowym brzmieniem. Tak, brzmienie naprawdę ładne. Pełne i ciepłe, jest to, czego się spodziewałem. Wszystkie pokrętła i przełączniki działają poprawnie: Gain, drive/clean, boost, bright, bass, middle, high, presence, master. Niestety... Życie nie byłoby życiem, gdyby wszystko poszło jak po maśle... Okazało się, że wzmacniacz piszczy (gdy się nie gra) przy włączonym przesterze i dodatkowym boost oraz przy niewielkim położeniu potencjometru Master. Niestety nie uporałem się z tym jeszcze, a właściwie, to jeszcze nawet z tym nie walczyłem :-). Nie miałem czasu i siły, a i tak wystarczy troszkę skręcić gain i już jest wporządku. Muszę jednak się z tym pobawić. Dużo jest zresztą jeszcze rzeczy do dopracowania, jak choćby przesterowywanie się clanu od pewnego poziomu gainu. Ale wszysto to już są praktycznie drobnostki. Muszę również zrobić jakąś obudowę, by wzmacniacz przypominał owego head'a... Ale to kwestia czasu... i pieniędzy też...

Brzmienie...
Dopiero niedawno mogłem naprawdę sprawdzić brzmienie mojej konstrukcji. Jako że mój wujek gra na basie w zespole i w dodatku ma studio muzyczne w domku, miałem ułatwioną sprawę. Mogłem podpiąć się do profesjonalnej paczki 2 x 12" od comba Peavey Classic 50. Brzmienie mocno zaskoczyło mojego wujka. Oczywiście in plus :-). Clean ładny, przede wszystkim miał w sobie życie, nie był tępy, jak większość cyfrowych czy tranzystorowych. W porównaniu do clanu Peavey'a miał trochę mniejsze pasmo, ale zwróciwszy uwage na gabaryty transformatorów głośnikowych obu wzmacniaczy, to nie ma się czemu dziwić ;-). Ważne jest to, że mój amp nie został zdeklasowany i nie musiałem się czego wstydzić. Przester natomiast jest naprawdę dobry. Z Peavey'em nie ma co nawet porównywać, bo tam jest jedynie coś w rodzaju crunch'u. Tak więc kanał przesterowany brzmi naprawdę fajnie, można wyciągnąć kilka różnych brzmień. Zaskakujący jest też poziom głośności, bo przy rozkręconym wzmacniaczu spokojnie możnaby grać z perkusją. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, gdy wujek poprosił, bym przyjechał ze wzmacniaczem, gdy będą nagrywali i "szukali" brzmienia... :) Przy okazji dostałem stare chassis od lampowego radia z '55, profesjonalny kabel gitarowy oraz lampę 12AX7, na której obecnie gram - lepiej brzmi imho w porównaniu z 6N2P-EW czy RTF ECC83 (tylko nie posądzajcie mnie o audiofilstwo!).

Podziękowania...
Pragnę z tego miejsca podziękować kilku osobom:
- End'owi, za wsparcie, pomoc, czas poświęcony na odpowiadanie na moje czasem banalne pytania, lampy i podstawki :)
- Autorowi pierwotnej wersji wzmacniacza, p. Piotrkowi "Licho" L., który miał cierpliwość wymieniać ze mną dziesiątki maili; bez niego na pewno wzmacniacz by nie powstał,
- Futrzaczkowi, za ECC83 oraz ciekawe dyskusje...
- Dydasowi, za pomoc w gromadzeniu materiałów ;-)
- Zibiemu, za dobre rady,
- Painlust'owi, za konstruktywną krytykę i zniechęcanie ;-) jak i pomoc przy rozszyfrowywaniu wyprowadzeń traf...,
- Jethrotull'owi również za pomoc, informacje,
- kilku innym osobom, które pomogły mi zrozumieć niektóre rzeczy,
- oraz wszystkim innym, którzy w jakiś sposób przyczynili się do powstania lampówki.

Dobra, kończę pisać; nie wiem, czy komukolwiek chciało się to czytać ;-). Na pewno zapomniałem o wielu rzeczach, ale trudno. Najwyżej dopiszę. Chętnie postaram się odpowiedzieć na wszelkie pytania, więc nie krępujcie sie... ;-) Zdjęcia jak zdjecia, mogę zrobić więcej, inne ujęcia na życzenie, lepszą jakość itd. :)

Pozdr.

P.S.
Z góry przepraszam za ew. błędy w pisowni, składni etc.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony czw, 23 listopada 2006, 19:59 przez petersz, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
VacuumVoodoo
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2007
Rejestracja: śr, 11 sierpnia 2004, 15:51
Lokalizacja: Goteborg, Szwecja

Post autor: VacuumVoodoo »

Ladna robota i sprawozdanie super. Brawo!
Aleksander Niemand
_______________________________________
Wzmacniacz ma sie do gitary tak jak smyczek do skrzypiec - AN
Awatar użytkownika
Piotr
moderator
Posty: 8656
Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9

Post autor: Piotr »

Bardzo ładnie zrobione, szczególnie jak na pierwszy raz.
Czytając tekst spodziewałem się jakiegoś koszmarnego pająka, a tu całkiem czysto i przejrzyście.
Tylko jedna rzecz mnie niepokoi - póki wzmacniacz nie ma skrzynki, końcówki transformatorów są "pod ręką", a to nie jest bezpieczne.
Jeżeli będzie skrzynia - ode mnie dostajesz piątkę :)
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11144
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Post autor: painlust »

dzięki za podziękowania. zniechęcałem bo wiedziałem, że będzie piszczeć. :)
Awatar użytkownika
eS
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1079
Rejestracja: pn, 22 maja 2006, 22:09
Lokalizacja: Krk

Post autor: eS »

no, brawo, brawo! jak na pierwszy raz to pięknie to wykonałeś ;)
niestety mój 'pierwszak' pomimo, że gra bez zarzutu, jest ekhm, duużo bardziej nieestetyczny :oops:
petersz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 288
Rejestracja: pt, 28 lipca 2006, 16:15

Post autor: petersz »

Cieszę się, że podoba Wam się moja lampowa konstrukcja. Mam nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze.
Bardzo ładnie zrobione, szczególnie jak na pierwszy raz.
Czytając tekst spodziewałem się jakiegoś koszmarnego pająka, a tu całkiem czysto i przejrzyście.
Zawsze staram się wykonywać wszystko czysto i przejrzyście. Nie lubię fuszerki. I tak zresztą nie jestem do końca zadowolony z estetyki, ale zaczyna zalatywać perfekcjonizmem, więc może już skończę... ;-)
Tylko jedna rzecz mnie niepokoi - póki wzmacniacz nie ma skrzynki, końcówki transformatorów są "pod ręką", a to nie jest bezpieczne.
Don't worry. Wzmacniacz nie leży na codzień na dywanie, tylko na paczce od Roland'a. Idealnie pasuje, później dodam jeszcze fotki. Narazie jako ciekawostkę umieszczam zdjęcia moich szkiców....

Pozdr.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11144
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Post autor: painlust »

No proszę jak zaplanowane :) Ja to robię wszystko na żywioł :) Mój obecny zywioł można zobaczyć na:

http://www.elgit.fora.pl/viewforum.php? ... 015fc006d9

a szczególnie na:

http://www.elgit.fora.pl/viewtopic.php?t=53

jest to przebudowa mojego "drugiego razu" :)

jak widać pierdzielnik pierwsza klasa :)


A co do twojego to możesz jeszcze dać ekranowany przewód między anodą lampy wyjściowej, a trafem , choć głowy nie dam, ze to coś pomoże :)
Awatar użytkownika
jethrotull
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4017
Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post autor: jethrotull »

Skąd masz takie ładne żółte płytki z oczkami do lutowania? Jestem nimi urzeczony :)
petersz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 288
Rejestracja: pt, 28 lipca 2006, 16:15

Post autor: petersz »

jethrotull pisze:Skąd masz takie ładne żółte płytki z oczkami do lutowania? Jestem nimi urzeczony :)
Są do kupienia w elektronicznym w moim mieście, zaś widziałem je również w TME (katalog internetowy). Są jednak dość drogie i to jest ich główna wada...
A co do twojego to możesz jeszcze dać ekranowany przewód między anodą lampy wyjściowej, a trafem , choć głowy nie dam, ze to coś pomoże
No spróbować można. Gdzie proponujesz podłączyć ekran przewodu?

Pozdr.
Awatar użytkownika
jethrotull
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4017
Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post autor: jethrotull »

petersz pisze:
jethrotull pisze:Skąd masz takie ładne żółte płytki z oczkami do lutowania? Jestem nimi urzeczony :)
Są do kupienia w elektronicznym w moim mieście, zaś widziałem je również w TME (katalog internetowy). Są jednak dość drogie i to jest ich główna wada...
trochę boję się zapytać, ale jak bardzo drogie? Bardzo potrzebuję czegoś takiego.
petersz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 288
Rejestracja: pt, 28 lipca 2006, 16:15

Post autor: petersz »

http://www.tme.com.pl/arts2/pl/zl_przem/kone39.html
Cena dla jednej sztuki to 21,90zł.

Pozdr.

P.S.
Myślę, że to nie musi być jedyne i najlepsze rozwiązanie.
painlust
9375...12499 postów
9375...12499 postów
Posty: 11144
Rejestracja: wt, 13 kwietnia 2004, 14:42

Post autor: painlust »

petersz pisze:
jethrotull pisze:Skąd masz takie ładne żółte płytki z oczkami do lutowania? Jestem nimi urzeczony :)
Są do kupienia w elektronicznym w moim mieście, zaś widziałem je również w TME (katalog internetowy). Są jednak dość drogie i to jest ich główna wada...
A co do twojego to możesz jeszcze dać ekranowany przewód między anodą lampy wyjściowej, a trafem , choć głowy nie dam, ze to coś pomoże
No spróbować można. Gdzie proponujesz podłączyć ekran przewodu?

Pozdr.
Jak to gdzie? Do masy. łączysz ten ekran z jednej strony więc nie ma to znaczenia gdzie... możesz nawet do chassis, choć ja łacze do szyny masy.
Awatar użytkownika
jethrotull
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4017
Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post autor: jethrotull »

No tanie to nie jest, chociaż w proównaniu z ceną traf da się przełknąć. Ja nie mam dostępu do listewek z oczkami lutowniczymi, te które miałem z odzysku się pokończyły i jestem trochę w kropce.
petersz
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 288
Rejestracja: pt, 28 lipca 2006, 16:15

Post autor: petersz »

Możesz spróbować wytrawić odpowiednio płytkę miedzianą w kształcie takiej listwy, by po obu stronach znajdowały się takie pola lutownicze. Co więcej, możesz sobię jeszcze narysować jakieś ścieżki, co ułatwi później pracę i zmniejszy ilość kabelków.

Pozdr.
Awatar użytkownika
jethrotull
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4017
Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post autor: jethrotull »

Po wielu próbach uznałem że trawienie to nie dla mnie zabawa. Aktualnie uzywam uniwersalnych wierconych płytek na których układam elementy tak jak Ty (czyli w poprzek, równolegle do siebie) i podlutowuję od spodu kabelki połączeniowe. Może kiedyś dorobię sie oczek i w ruch pójdzie nitownica :)
Pozdrawiam i dzięki za info, kto wie, jak mni eprzyciśnie to może i odżałuje te 21zł90