Witam
Mam prośbę o rozwianie moich wątpliwości.
Który z układów "rezystor katodowy czy ujemne napięcie siatki"
lepiej zastosować(zniekształcenia,przydźwięk) chodzi o lampę końcową EL34.
W katalogu podają Ub 265V(tego też nie rozumiem 15V spadku na trannsformatorze?),Ua 250V ,Us1 -13,5V ,Ra 2kOhm
czy jezeli zastosuję rezystor katodowy 120Ohm to napięcie na anodzie też muszę podnieść o 13.5V ?
Pozdrawiam
EL34 SE,rezystor katodowy czy ujemne napięcie siatki?
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 15...19 postów
- Posty: 17
- Rejestracja: śr, 30 sierpnia 2006, 14:48
-
- 125...249 postów
- Posty: 207
- Rejestracja: pn, 4 września 2006, 12:48
- Lokalizacja: Kraków
Bias
Są (jak zwykle) dwie szkoły.
Ja jestem zwolennikiem osobnego zasilacza napięcia siatkowego.
Jest to bardziej absorbujące w eksploatacji, ale unikamy rezystora w katodzie - a więc w obwodzie wyjściowym lampa-transformator. Rezystor trzeba blokować kondensatorem, a więc znów dodatkowy element w obwodzie. Poza tym unikamy spadku napięcia (o którym piszesz w drugiej części - ca. 15 V na tym rezystorze, aby uzyskać odpowiednie napięcie siatki pierwszej (Ua to napięcie pomiędzy katodą, a anodą).
Podstawowa wada - konieczność regulacji.
Tak zwany autobias (czyli układ z rezystorem) zawsze jakoś nieźle punkt pracy lampy ustawi, a więc prościej i bezpieczniej.
W swoim układzie stosuję regulowany zasilacz napięcia siatkowego - dzięki temu mogę ustawić punkt pracy lampy tak jak chcę. Dodatkową zaletą jest możliwość zdejmowania charakterystyki lamp - wystarczy zmieniać napięcie S1 i mierzyć prąd. Na takim wzmacniaczu można sobie sparować lampy (to tak przy okazji).
Dźwięk - nie wypowiadam się - oba rozwiązania pod warunkiem poprawnego wykonania są OK. W układach seryjnych najczęściej stosuje się autobias (upraszcza proces uruchamiania, wymianę lamp itp.). Puryści często robią tak jak ja - ale reszta to już temat chyba do "Kącika Audiofilskiego"...
Barbie
Ja jestem zwolennikiem osobnego zasilacza napięcia siatkowego.
Jest to bardziej absorbujące w eksploatacji, ale unikamy rezystora w katodzie - a więc w obwodzie wyjściowym lampa-transformator. Rezystor trzeba blokować kondensatorem, a więc znów dodatkowy element w obwodzie. Poza tym unikamy spadku napięcia (o którym piszesz w drugiej części - ca. 15 V na tym rezystorze, aby uzyskać odpowiednie napięcie siatki pierwszej (Ua to napięcie pomiędzy katodą, a anodą).
Podstawowa wada - konieczność regulacji.
Tak zwany autobias (czyli układ z rezystorem) zawsze jakoś nieźle punkt pracy lampy ustawi, a więc prościej i bezpieczniej.
W swoim układzie stosuję regulowany zasilacz napięcia siatkowego - dzięki temu mogę ustawić punkt pracy lampy tak jak chcę. Dodatkową zaletą jest możliwość zdejmowania charakterystyki lamp - wystarczy zmieniać napięcie S1 i mierzyć prąd. Na takim wzmacniaczu można sobie sparować lampy (to tak przy okazji).
Dźwięk - nie wypowiadam się - oba rozwiązania pod warunkiem poprawnego wykonania są OK. W układach seryjnych najczęściej stosuje się autobias (upraszcza proces uruchamiania, wymianę lamp itp.). Puryści często robią tak jak ja - ale reszta to już temat chyba do "Kącika Audiofilskiego"...
Barbie
Dźwięk przekazują drgania - nie bity!
-
- 15...19 postów
- Posty: 17
- Rejestracja: śr, 30 sierpnia 2006, 14:48
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Tak, rezystor katodowy pochłonie dodatkowe napięcie, a co za tym idzie, również moc.
Stosuje się go często w klasie A, rzadziej w klasie AB, nigdy w klasie B.
Osobiście zazwyczaj wybieram układ z rezystorem, a regulację przeprowadzam za pomocą małego potencjometru włączonego w szereg z rezystorem.
W zasadzie każdy wzmacniacz lampowy zawiera polaryzację z rezystora katodowego w stopniach wstępnych, więc i tak ich nie unikniesz
Stosuje się go często w klasie A, rzadziej w klasie AB, nigdy w klasie B.
Osobiście zazwyczaj wybieram układ z rezystorem, a regulację przeprowadzam za pomocą małego potencjometru włączonego w szereg z rezystorem.
W zasadzie każdy wzmacniacz lampowy zawiera polaryzację z rezystora katodowego w stopniach wstępnych, więc i tak ich nie unikniesz

-
- moderator
- Posty: 7086
- Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
- Lokalizacja: Zawiercie
Oprócz strat mocy, jakie daje zastosowanie polaryzacji siatki przy pomocy rezystora w obwodzie katody, występują też pewne, bardzo wymierne korzyści z takiego rozwiązania. Układ wykazuje lepszą stałość parametrów (samoregulacja) i jest mniej krytyczny jeśli chodzi o dobór parametrów lamp (rozrzut tych parametrów dla poszczególnych egzemplarzy). Dzięki tym cechom w układzie takim z reguły nie ma potrzeby niczego regulować, czy korygować, i to nawet wówczas gdy lampy, w wyniku długiej eksploatacji, wykazują już pewien stopień zużycia (spadek emisji). Oczywiście automatycznego minusa nie warto stosować w układach wzmacniaczy większej mocy, bo w ich przypadku straty energii na rezystorach katodowych okażą się duże i z pewnością przewyższą wymienione przeze mnie korzyści.
Pozdrawiam,
Romek
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
-
- 125...249 postów
- Posty: 207
- Rejestracja: pn, 4 września 2006, 12:48
- Lokalizacja: Kraków
Rezystor w katodzie
Witam,
oczywiście, w stopniach napięciowych przeważnie zawsze są resystory, ale w obwodzie mocy argumenty za dodatkowym zasilaczem napięcia siatkowego są moim zdaniem warte wzięcia pod uwagę.
A tak przy okazji:
W moim przedwzmacniaczu (temat pseudokwadro) w stopniach odwrających fazę, które były konieczne do matrycowania sygnałów dla głośników tylnych zastosowałem rezystory 7,5 MOhm wpięte pomiędzy siatkę i katodę triod ECC83 - a więc polaryzację prądem siatki pierwszej. Ułatwia to konstrukcję a działa bez pudła.
Jak ktoś chce zrezygnować z rezystora w katodzie także w stopniu napięciowym - to to jest też sposób.
Barbie
oczywiście, w stopniach napięciowych przeważnie zawsze są resystory, ale w obwodzie mocy argumenty za dodatkowym zasilaczem napięcia siatkowego są moim zdaniem warte wzięcia pod uwagę.
A tak przy okazji:
W moim przedwzmacniaczu (temat pseudokwadro) w stopniach odwrających fazę, które były konieczne do matrycowania sygnałów dla głośników tylnych zastosowałem rezystory 7,5 MOhm wpięte pomiędzy siatkę i katodę triod ECC83 - a więc polaryzację prądem siatki pierwszej. Ułatwia to konstrukcję a działa bez pudła.
Jak ktoś chce zrezygnować z rezystora w katodzie także w stopniu napięciowym - to to jest też sposób.
Barbie
Dźwięk przekazują drgania - nie bity!