OTL dla słuchawek 32 Ohm
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4191
- Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47
OTL dla słuchawek 32 Ohm
W opisachwzmacniaczy słuchawkowych OTL jakie z jakimi miałem do czynienia mowa jest o impedancji obciażenia rzędu kilkuset ohmów. Niestety większość słuchawek małych, przeznaczonych do sprzętu przenośnego ale i czasem całkiem poważnych i wysokiej klasy, zwłaszcza japońskich ma impedancje mniejsze - typowo 32Ω ale zdarzają się nawet 8Ω !
Czy możliwy jest w ogóle układ który bez uciekania się do specjalnych rozwiązań dawałby sobie bez trudu radę z takim obciążeniem ? Oczywiście takie słuchawki będą pewnie grały z typowym układem na np. 6H13C ale ciszej i może nie optymalnie.
Czy możliwy jest w ogóle układ który bez uciekania się do specjalnych rozwiązań dawałby sobie bez trudu radę z takim obciążeniem ? Oczywiście takie słuchawki będą pewnie grały z typowym układem na np. 6H13C ale ciszej i może nie optymalnie.
_
http://www.trioda.nazwa.pl/trioda/php/f ... ght=e182cc
Na końcu masz też coś na lampach śmieciowych.
Na końcu masz też coś na lampach śmieciowych.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4191
- Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47
Po lekturze poleconego wątku mam nastepujące uwagi:
* zwątpiłem w sens zastosowania OTL-a do napędu słuchawek wskutek słów Jasia "OTL to raczej zło". Co myślicie o tym sądzie? Czy układ z zastosowaniem transformatora np. TG2.5 będzie lepszy? Jeśli tak to dlaczego?
* ktoś zapytaj o impedancję wyjściową wzmacniacza zaproponowanego przez Jasia i uzyskał odpowiedź że "do sterowania słuchawek nie jest to specjalnie istotne". Dlaczego?
OTLamp - odnośnie układu na lampach śmieciowych - pasmo do 240kHz ? To odbiera Warszawę I !
* zwątpiłem w sens zastosowania OTL-a do napędu słuchawek wskutek słów Jasia "OTL to raczej zło". Co myślicie o tym sądzie? Czy układ z zastosowaniem transformatora np. TG2.5 będzie lepszy? Jeśli tak to dlaczego?
* ktoś zapytaj o impedancję wyjściową wzmacniacza zaproponowanego przez Jasia i uzyskał odpowiedź że "do sterowania słuchawek nie jest to specjalnie istotne". Dlaczego?
OTLamp - odnośnie układu na lampach śmieciowych - pasmo do 240kHz ? To odbiera Warszawę I !

_
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4191
- Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47
-
- 10...14 postów
- Posty: 12
- Rejestracja: wt, 18 lipca 2006, 17:29
- Lokalizacja: Chorzów
Piotr -> chyba przyznasz, że w lampach tkwi jakaś dziwna "magia", która w przypadku tranzystorów w ogóle nie występuje. Plus - "lampiaka" nie kupisz już w żadnym typowym sklepie RTV, więc dodatkowo można powiedzieć, że odrywasz się od dzisiejszych standardów i norm. I właśnie przez to uważam, że warto montować wszelkiego rodzaju wzmacniacze lampowe, nawet OTL'e do słuchawek (jak pewnie niektórzy wiedzą, mam takiego zmontowanego wg Audiotonu), tym bardziej, że to naprawdę dobrze gra. Dynamika połączona z gładkością dźwięku, zero szumów i brumienia, świetny dół, środek i góra... a przecież to bardzo prosty układ, który ruszył od razu! A żeby uświadomić Ci, jaką odczułem różnicę (w stosunku do tranzystorów) powiem, że od czasu przerzucenia się na mojego OTL'a już nie mam włączonych podbić na equalizerze Winampa, a loudnessa do OTL'a nie zamontowałem. Wcześniej to był u mnie standard - loudness i podbicia góry i dołu na Winampie. A używam słuchawek Technics'a RP-F500 za 200PLN...
Nie musisz się oczywiście zgadzać z tym, co tu napisałem, ale wg. mnie warto zmontować taki układ, choćby tylko dlatego, że koszty są bardzo małe, a jednak jest to już jakieś wprowadzenie w technikę lampową. Dzięki temu już wiem, że jak tylko będę miał trochę wolnych funduszy, to wezmę się za coś mocniejszego (2-10W).
-Pozdrawiam,
-Piquś
Nie musisz się oczywiście zgadzać z tym, co tu napisałem, ale wg. mnie warto zmontować taki układ, choćby tylko dlatego, że koszty są bardzo małe, a jednak jest to już jakieś wprowadzenie w technikę lampową. Dzięki temu już wiem, że jak tylko będę miał trochę wolnych funduszy, to wezmę się za coś mocniejszego (2-10W).

-Pozdrawiam,
-Piquś
Valves roxx!
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Cóż, wątek z technicznego stał się trochę ideologiczny, ale mimo to pozwolę sobie na odpowiedź.
Piquś
Mój punkt widzenia jest odmienny chyba dlatego, że w przeciwieństwie do większości z was edukację elektroniczną rozpocząłem właśnie od lamp.
Nie odmawiam przez to lampom magii, bynajmniej. Jest zupełnie odwrotnie - jestem skłonny przyznać tę szczególną aurę również innym elementom, w szczególności dużym tranzystorom mocy.
Może właśnie dlatego mogę popatrzeć chłodnym okiem na różne konstrukcje i ocenić je na podstawie parametrów (obiektywnych i subiektywnych).
Zdarzyło mi się spotkać zarówno z układami lampowymi, tranzystorowymi, jak i przeróżnymi hybrydami. W żadnej kombinacji nie używałem korektora barwy. To raczej kwestia podejścia do muzyki i sprzętu, czyli sprawa dotycząca słuchacza, a nie sprzętu.
Co do Twoich doświadczeń z OTLem do słuchawek - całkiem prawdopodobne, że masz rację. Ale dlatego, że porównywałeś go do arcybadziewnych układów na scalakach. Spróbuj ślepego testu lampowego OTL vs jeden stopień MOSFET. Gwarantuję, że tranzystor nie będzie gorszy, a najprawdopodobniej będziesz miał w ogóle problem z wychwyceniem różnicy. A skoro dwa układy gwarantują taką samą jakość, a jeden jest kilkakrotnie tańszy i prostszy (i bezpieczniejszy), to wniosek nasuwa się sam...
Podsumowując ten przydługi wywód - uważam, że przy konstruowaniu urządzeń funkcjonalność i obiektywna jakość działania są kwestiami podstawowymi. Bez nich całą "magię" można o kant rufy rozbić. Chodzi w końcu o stworzenie wzmacniacza, a nie bibelotu.

Mój punkt widzenia jest odmienny chyba dlatego, że w przeciwieństwie do większości z was edukację elektroniczną rozpocząłem właśnie od lamp.
Nie odmawiam przez to lampom magii, bynajmniej. Jest zupełnie odwrotnie - jestem skłonny przyznać tę szczególną aurę również innym elementom, w szczególności dużym tranzystorom mocy.
Może właśnie dlatego mogę popatrzeć chłodnym okiem na różne konstrukcje i ocenić je na podstawie parametrów (obiektywnych i subiektywnych).
Zdarzyło mi się spotkać zarówno z układami lampowymi, tranzystorowymi, jak i przeróżnymi hybrydami. W żadnej kombinacji nie używałem korektora barwy. To raczej kwestia podejścia do muzyki i sprzętu, czyli sprawa dotycząca słuchacza, a nie sprzętu.
Co do Twoich doświadczeń z OTLem do słuchawek - całkiem prawdopodobne, że masz rację. Ale dlatego, że porównywałeś go do arcybadziewnych układów na scalakach. Spróbuj ślepego testu lampowego OTL vs jeden stopień MOSFET. Gwarantuję, że tranzystor nie będzie gorszy, a najprawdopodobniej będziesz miał w ogóle problem z wychwyceniem różnicy. A skoro dwa układy gwarantują taką samą jakość, a jeden jest kilkakrotnie tańszy i prostszy (i bezpieczniejszy), to wniosek nasuwa się sam...
Podsumowując ten przydługi wywód - uważam, że przy konstruowaniu urządzeń funkcjonalność i obiektywna jakość działania są kwestiami podstawowymi. Bez nich całą "magię" można o kant rufy rozbić. Chodzi w końcu o stworzenie wzmacniacza, a nie bibelotu.
-
- 10...14 postów
- Posty: 12
- Rejestracja: wt, 18 lipca 2006, 17:29
- Lokalizacja: Chorzów
Piotr -> w sumie odnośnie "magii" elementów, to mam podobne odczucia - widząc kiedyś triaki pracujące przy napięciu 6kV i przełączające duuużo amper (nie pamiętam dokładnie ile, ale dużo tego było
) ciężko oprzeć się wrażeniu, że jakaś "magia" w tym jest, a przecież wiadomo, że te prądy i napięcia to i tak przysłowiowe "małe piwo"...
Wcześniej napędzałem słuchawki z amplitunera Unitry AT9100 - sprzęt charakteryzujący się niezłymi parametrami, aczkolwiek powszechnie wiadomo, że hi-end to to nie jest (chociaż w czasach jego produkcji normy hi-fi spełniał
). Mimo, że zawsze uważałem, że gra nieźle i nawet nie szumi zbytnio, to jednak lampy pokazały mi, jak bardzo się myliłem: przy pierwszej próbie odpalenia mojego OTL'a (same słuchawki, bez sygnału) uznałem, że coś chyba jest nie tak, bo w słuchawkach była kompletna cisza. Dopiero gdy dotknąłem wejścia układu pojawił się przydźwięk... tak głośny, że cudem z krzesła nie spadłem.
Następnego dnia, po podłączeniu wzmacniacza do kompa okazało się, że loudness (który szczerze mówiąc chciałem do wzmacniacza dorobić) jest kompletnie zbędny, a nawet więcej - że chyba wypadałoby wyłączyć equalizer w Winampie. Tak też się stało i tak już zostało po dziś dzień... Dynamika i jednoczesna "gładkość" w brzmieniu lamp jest trudna do wyobrażenia i jeszcze trudniejsza do opisania, tego trzeba samemu doświadczyć (w myśl zasady "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"). Ciężko bowiem wyobrazić sobie, żeby wzmacniacz przenosił ostro i z wykopem, ale jednocześnie gładko i precyzyjnie do tego stopnia, ze dźwięk wydaje się być niemal namacalny...
Od czasu przesiadki na lampy doszedłem do wniosku, że filtry i korektory są czasem przydatne, głównie po to, by "poprawić" (ukryć) niedoskonałości sprzętu. Oczywiście pomijam tutaj "panów w sportowych ubrankach", którzy poza dudniącym basem świata nie widzą - w muzyce wszystko musi być na swoim miejscu.
Trochę wyżej pisałem o AT9100. Nie chcę tu bynajmniej deptać mojego poczciwego amplitunera, bo na kolumnach spisuje się naprawdę bardzo dobrze, ale na słuchawkach już kiepsko. I tu dochodzimy do tzw. "specjalizacji" - jeśli coś dobrze napędza kolumny, to niekoniecznie będzie równie dobre w napędzaniu słuchawek...
Lampa vs. MOSFET: owszem, zgadzam się, że tranzystory również grają (mogą grać) bardzo dobrze, ale tutaj od razu dostaję "napadu" owej "magii" lamp. Sam powiedz, załóżmy, że jesteś na dziale RTV w jakimś... eeee... "markecie", wokół Ciebie pełno półek ze wzmacniaczami tranzystorowymi, pośród których stoi jeden jedyny układ lampowy... założę się, że o ile obok tranzystora mógłbyś przejść w miarę obojętnie, to obok lampy już nie. Sam nie wiem, jak to nazwać... to chyba ta oryginalność, odmienność lamp sprawia, że mam do nich takie podejście. Przecież to technologia, która w ogóle dała początek elektronice, która w dzisiejszym świecie już prawie wcale się nie liczy, a mimo wszystko pokazuje klasę. Ogólnie wiadomo, że wykorzystywane dziś lampy niejednokrotnie zostały zaprojektowane 40 lat temu i właśnie dziś pokazują najlepiej, na co je stać. A 40 lat w elektronice to całe lata świetlne.
Idąc na skróty, z Twojej wypowiedzi można wywnioskować (tak ja to odebrałem), że o lampach lepiej w ogóle zapomnieć, bo dobry tranzystorowiec zagra tak samo dobrze, jak lampa. Oczywiście myśląc logicznie masz rację - wzmacniacz na tranzystorach jest dużo prostszy w budowie i uruchomieniu, a do tego o wiele tańszy i bardziej niezawodny. Niby same plusy, a jednak coraz więcej ludzi skłania się ku lampom. W poważniejszych kapelach też nikt nie myśli o zmianie piecyka gitarowego na tranzystory. Coś w tym musi być...
Dobra, kończę, bo już drugą kawę zaczynam chłeptać.
I proszę Piotrze, nie odbierz mojej wypowiedzi jako przemądrzania się czy przejawu manii/zboczenia na punkcie lamp. Jeśli komuś tu brakuje doświadczenia, to z pewnością mnie. Wychodzę po prostu z założenia, że słucha się muzyki, a nie parametrów i stąd moje, takie a nie inne, podejście do tematu.
-Pozdrawiam gorąco i życzę licznych sukcesów na polu techniki lampowej!
-Marcin.

Wcześniej napędzałem słuchawki z amplitunera Unitry AT9100 - sprzęt charakteryzujący się niezłymi parametrami, aczkolwiek powszechnie wiadomo, że hi-end to to nie jest (chociaż w czasach jego produkcji normy hi-fi spełniał


Od czasu przesiadki na lampy doszedłem do wniosku, że filtry i korektory są czasem przydatne, głównie po to, by "poprawić" (ukryć) niedoskonałości sprzętu. Oczywiście pomijam tutaj "panów w sportowych ubrankach", którzy poza dudniącym basem świata nie widzą - w muzyce wszystko musi być na swoim miejscu.
Trochę wyżej pisałem o AT9100. Nie chcę tu bynajmniej deptać mojego poczciwego amplitunera, bo na kolumnach spisuje się naprawdę bardzo dobrze, ale na słuchawkach już kiepsko. I tu dochodzimy do tzw. "specjalizacji" - jeśli coś dobrze napędza kolumny, to niekoniecznie będzie równie dobre w napędzaniu słuchawek...
Lampa vs. MOSFET: owszem, zgadzam się, że tranzystory również grają (mogą grać) bardzo dobrze, ale tutaj od razu dostaję "napadu" owej "magii" lamp. Sam powiedz, załóżmy, że jesteś na dziale RTV w jakimś... eeee... "markecie", wokół Ciebie pełno półek ze wzmacniaczami tranzystorowymi, pośród których stoi jeden jedyny układ lampowy... założę się, że o ile obok tranzystora mógłbyś przejść w miarę obojętnie, to obok lampy już nie. Sam nie wiem, jak to nazwać... to chyba ta oryginalność, odmienność lamp sprawia, że mam do nich takie podejście. Przecież to technologia, która w ogóle dała początek elektronice, która w dzisiejszym świecie już prawie wcale się nie liczy, a mimo wszystko pokazuje klasę. Ogólnie wiadomo, że wykorzystywane dziś lampy niejednokrotnie zostały zaprojektowane 40 lat temu i właśnie dziś pokazują najlepiej, na co je stać. A 40 lat w elektronice to całe lata świetlne.
Idąc na skróty, z Twojej wypowiedzi można wywnioskować (tak ja to odebrałem), że o lampach lepiej w ogóle zapomnieć, bo dobry tranzystorowiec zagra tak samo dobrze, jak lampa. Oczywiście myśląc logicznie masz rację - wzmacniacz na tranzystorach jest dużo prostszy w budowie i uruchomieniu, a do tego o wiele tańszy i bardziej niezawodny. Niby same plusy, a jednak coraz więcej ludzi skłania się ku lampom. W poważniejszych kapelach też nikt nie myśli o zmianie piecyka gitarowego na tranzystory. Coś w tym musi być...
Dobra, kończę, bo już drugą kawę zaczynam chłeptać.

-Pozdrawiam gorąco i życzę licznych sukcesów na polu techniki lampowej!

-Marcin.
Valves roxx!
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Wcale nie to miałem na myśli. Uważam, że istnieją zastosowania, w których lampy spisują się znacznie lepiej od tranzystorów. Stąd właśnie moje zainteresowanie układami hybrydowymi. Każdy element ma swoje zalety, które trzeba wykorzystać i wady, które trzeba obejść. Dopiero po spełnieniu tego warunku można zastanawiać się nad "magią".Piquś pisze:Idąc na skróty, z Twojej wypowiedzi można wywnioskować (tak ja to odebrałem), że o lampach lepiej w ogóle zapomnieć, bo dobry tranzystorowiec zagra tak samo dobrze, jak lampa.
Nie stwierdziłem też, że konstruowanie lampowego wzmacniacza do słuchawek jest złe, a jedynie że za pomocą tranzystora można zrobić to prościej.
Tak samo można zrobić dobry tranzystorowy przedwzmacniacz, chociaż uzyskanie dobrych parametrów i brzmienia za pomocą lamp będzie znacznie łatwiejsze.
Taka już moja hybrydowa natura - lubię łączyć triody z pentodami, bipolary z FETami, lampy z tranzystorami słuchając na przemian gramofonu, CD, radia i magnetofonu.
Kategoryczne stwierdzenie "tylko lampy grają dobrze" brzmi dla mnie podobnie do preferencji kulinarnych wegetarian, chociaż nie jadam samego mięsa bez dodatków

-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
W sumie sam nie wiem dlaczego w końcu zająłem się w pełni lampowym wzmacniaczem dla słuchawek 32 Ohm.
Może z przekory
W każdym razie pojawił się sensowny schemat, który za parę dni (skaner) postaram się zamieścić. Mam również zamiar zbudować model, gdyż posiadam wszystkie potrzebne elementy.
Nie wiem tylko gdzie zamieszczać schemat i opisy, gdyż temat rozwija się dwutorowo ( http://www.trioda.nazwa.pl/trioda/php/f ... php?t=5538 ).
Może z przekory

W każdym razie pojawił się sensowny schemat, który za parę dni (skaner) postaram się zamieścić. Mam również zamiar zbudować model, gdyż posiadam wszystkie potrzebne elementy.
Nie wiem tylko gdzie zamieszczać schemat i opisy, gdyż temat rozwija się dwutorowo ( http://www.trioda.nazwa.pl/trioda/php/f ... php?t=5538 ).
-
- 1250...1874 posty
- Posty: 1572
- Rejestracja: śr, 22 lutego 2006, 05:06
- Lokalizacja: Toronto
Czesc
Zrobilem "pajaka" - OTL-a , zasilanego napieciem 110 V. Lampa 10DE7, podwojna, niesymetryczna trioda: 1.5 / 7 W. Pierwsza polowka to uklad jak z ECC88, a druga, to wtornik z opornikiem 240 om. Siatka do masy przez 470k. Napiecie na katodzie okolo 10V. Na 32 omach dalo prawie 0.9V napiecia. Sluchawek nie dalo sie utrzymac na glowie, bylo " troche" za glosno dla sluchania muzyki! Maksymalne napiecie, ale baaaaaardzo znieksztalcone, jakie udalo mi sie uzyskac, to bylo okolo 1.4V, ale trioda nr "1" byla zasilana napieciem 145 V.
Po zamianie opornika katodowego na 390 om, plus drugi, udajacy sluchawki, uzyskalem okolo 3V "ladnego" napiecia. Przy wiekszym sterowaniu i wiekszym napieciu wyjsciowym, bylo widac silne znieksztalcenia.
Nie mam wysoko-oporowych sluchawek, a na pare prob, nie oplaca sie kupowac takowych.
Przy zastosowaniu lampy 13DR7, gdzie pierwsza tioda ma wieksze wcmocnienie, dalem sprzezenie zwrotne 12k/1.2k. Dalo to troche "ladniejszy" dzwiek, ale napiecia wyjsciowe, praktycznie pozostaly bez zmian.
To tyle na dzisiaj.
Pozdrowienia
Zrobilem "pajaka" - OTL-a , zasilanego napieciem 110 V. Lampa 10DE7, podwojna, niesymetryczna trioda: 1.5 / 7 W. Pierwsza polowka to uklad jak z ECC88, a druga, to wtornik z opornikiem 240 om. Siatka do masy przez 470k. Napiecie na katodzie okolo 10V. Na 32 omach dalo prawie 0.9V napiecia. Sluchawek nie dalo sie utrzymac na glowie, bylo " troche" za glosno dla sluchania muzyki! Maksymalne napiecie, ale baaaaaardzo znieksztalcone, jakie udalo mi sie uzyskac, to bylo okolo 1.4V, ale trioda nr "1" byla zasilana napieciem 145 V.
Po zamianie opornika katodowego na 390 om, plus drugi, udajacy sluchawki, uzyskalem okolo 3V "ladnego" napiecia. Przy wiekszym sterowaniu i wiekszym napieciu wyjsciowym, bylo widac silne znieksztalcenia.
Nie mam wysoko-oporowych sluchawek, a na pare prob, nie oplaca sie kupowac takowych.
Przy zastosowaniu lampy 13DR7, gdzie pierwsza tioda ma wieksze wcmocnienie, dalem sprzezenie zwrotne 12k/1.2k. Dalo to troche "ladniejszy" dzwiek, ale napiecia wyjsciowe, praktycznie pozostaly bez zmian.
To tyle na dzisiaj.
Pozdrowienia
-
- 500...624 posty
- Posty: 593
- Rejestracja: pn, 16 maja 2005, 00:10
- Lokalizacja: Radomsko
Każdy układ ma swoje wady i zalety jednak zalety lamp niestety można wysłuchać na dobrym sygnale i dobrych słuchawkach .Sam buduję od co najmniej 3 lat wzmacniacz słuchawkowy jest to już któraś wersja na lampach 6as7 /6n13s/ i ECC31 od OTL po transformatorowy SE i PP i właśnie ten ostatni najbardziej przypadł mi do gustu ze względu na dynamikę pasmo przenoszenia i specyficzne brzmienie z potężnym basem jak przy tranzystorach i bardzo przyjemną góra nie tak natrętną jak w wzmacniaczach tranzystorowych czy OTL .