Raz nadpalił się transformator WN (zaczął strzelać), ale wymieniłem go w porę, samodzielnie, jeszcze zanim spalił by się TV wraz z całym mieszkaniem. Wtedy pojawiły sie firmy które tę część sprzedawały wysyłkowo. Kineskop się elektryzował tak, że kleiła się gazeta, a ubranie "skwierczało" od ładunków elektrostatycznych. Poza tym nie psuł się wogóle przez 5 lat jesli nie liczyć rozmagnesowania maski ze 2 x.
Pewnego dnia, ni z gruszki ni z pietruszki, ot tak kupiliśmy Jowisza, i był to odbiornik z zupełnie innego świata, a Rubin choć dobry poszedł dla mnie "na części".
Zresztą części były bardzo kiepskiej jakości....
Pamiętam tylko że zrobiłem z niego nadajnik telegraficzny na 3,5 MHz/CW i nie wiem jaka miał moc, ale dość powiedzieć że anoda Takiej dużej
EL 5xx (z anodą wyprowadzoną na czubek bańki) żarzyła się delikatnie, i w takt kluczowania rozświetlały sie delikatnym swiatłem świetlówki w domu (te niewłączone)

Ale sie rozgadałem, chyba się starzeję.....

pozdrawiam