Czołem.
ballasttube pisze: ndz, 2 listopada 2025, 21:58
(...)
Ale jednak pozostaje mi pewien niedosyt wiedzy tutaj:
nie wiem, czy moja intuicja mnie nie wiedzie na manowce
tutaj, ale podejrzewam tutaj jakiś rodzaj pracy impulsowej,
niezależnie od kierunku przewodzenia rzeczonych tranzystorów.
To chyba nie jest reżym lawinowy?
Jeżeli tranzystor zachowuje swoją ograniczoną przewodność,
wynikającą z określenie jego materiału, jako pół-przewodnik,
to znaczy, że posiada nadal złącza w rodzaju umownych diod.
Czyli, że przewodzą one prąd przemienny w jednym kierunku,
takim czy innym. Ale - jednym. Układu antyrównoległego tu
nie widzę. (...)
Czasami nasza intuicja potrafi nas jednak zawodzić. Jeśli spolaryzujemy bazę tranzystora w kierunku przewodzenia, to złącze emiter-kolektor nie wykazuje właściwości diody i może przewodzić prąd praktycznie w obu kierunkach, jeśli prąd ten nie jest zbyt wysoki. Jednym z parametrów tranzystorów bipolarnych jest tzw. napięcie nasycenia kolektor-emiter, które to napięcie może wynosić kilkadziesiąt miliwoltów, jeśli tylko prąd bazy umożliwia z danym prądem kolektora wejście tranzystora w stan nasycenia. Jak widać dla niektórych tranzystorów to napięcie nasycenia złącza kolektor-emiter potrafi mieć bardzo małą wartość i wówczas złącze kolektor emiter nie wykazuje cech diody, a cechy rezystora o stosunkowo niskiej rezystancji. Przy dostatecznie dużym prądzie bazy może wówczas na nie podłączonym do niczego kolektorze pojawić się nawet niewielkie (wynoszące kilkanaście lub kilkadziesiąt miliwoltów napięcie, mimo że przez wyprowadzenia kolektora nie płynie żaden prąd (ale przez złącze kolektor-emiter już płynie prąd!). Napięcie to jest spowodowane włączeniem się również diodowego złącza baza-kolektor, które w takiej sytuacji jest również spolaryzowane w kierunku przewodzenia, co powoduje że na nie podłączonym nigdzie wyprowadzeniu kolektora pojawia się niewielkie napięcie dodatnie (dla tranzystora typu NPN) lub ujemne (dla tranzystora PNP), a przez złącze kolektor-emiter płynie już niewielki prąd o wartości wyższej niż prąd złącza baza-emiter (w tej sytuacji baza "zasila nam" kolektor tranzystora!). Gdyby było inaczej, złącze kolektor-emiter tranzystora z wysterowaną bazą stawałoby się niezłym prostownikiem o niskim napięciu przewodzenia.
Tranzystory bipolarne stosowane w tłumikach sygnałów audio mają często znacznie wyższe dopuszczalne napięcie baza-emiter, które potrafi osiągać nawet 25 V i z tego powodu stosowane są w konfiguracji rewersyjnej (napięcie dopuszczalne złącza baza-kolektor może być w tych tranzystorach niższe niż napięcie baza-emiter). Przy takim połączeniu tranzystora, gdy zostanie on wyłączony na wyprowadzeniu emitera może występować spora amplituda sygnału audio, która jednak nie zagraża pojawieniu się prądu emitera, gdyż potencjał bazy jest wystarczająco odsunięty od chwilowej wartości napięcia na emiterze. Mimo tego nawiedzeni audiofile często usuwali te tranzystory tłumika, uważając, że ich obecność w torze sygnałowym psuje im sygnał, pogarszając w ten sposób "brzmienie" urządzenia...

W odległej już przeszłości kilka razy, gdy miałem okazję i posiadałem dwa identyczne odtwarzacze, odłączałem te tranzystory w jednym urządzeniu i porównywałem ze sobą brzmienie obu urządzeń. Jednak nigdy nie zaobserwowałem różnicy w brzmieniu
Poniżej fragment schematu odtwarzacza CD marki Onkyo, model INTEGRA DX-6550, w którym zastosowano tranzystory jako tłumiki (tranzystory pracują tu w typowej konfiguracji).
ONKYO DX-6550.png
Widoczne na schemacie pary j-fetów i tranzystorów bipolarnych NPN pracują bez składowych stałych napięcia na swoich źródłach i kolektorach.
Choć w wielu modelach tej firmy stosowano jak tłumiki również zwykłe przekaźniki, choć na pewno nie było to podyktowane redukcją zniekształceń, a chęcią uzyskania jeszcze większego tłumienia. Poniżej fragment schematu odtwarzacza CD Onkyo, model DX-7711 (z przekaźnikami).
ONKYO DX-7911.png
Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .