Stabilizowanie napięć naonówką
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Stabilizowanie napięć naonówką
Witam,
Czy każdą neonówkę, która ma określone napięcie można stosować do stabilizacji napięcia? Mam trochę neonówek Philips GL42M, podane napięcie to 110-130V (taki zakres jest na nich podany). Wczoraj przeprowadziłem trochę eksperymentów. Przy zmianie prądu o około 9-10%, napięcie na niej zmienia się o około 3% (ok. 97V-100V). Czy można zastosować je jako stabilizacyjne?
A jeśli nie, to czym różnią się takie neonówki od tych stabilizacyjnych pod względem budowy?
Czy każdą neonówkę, która ma określone napięcie można stosować do stabilizacji napięcia? Mam trochę neonówek Philips GL42M, podane napięcie to 110-130V (taki zakres jest na nich podany). Wczoraj przeprowadziłem trochę eksperymentów. Przy zmianie prądu o około 9-10%, napięcie na niej zmienia się o około 3% (ok. 97V-100V). Czy można zastosować je jako stabilizacyjne?
A jeśli nie, to czym różnią się takie neonówki od tych stabilizacyjnych pod względem budowy?
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Przede wszystkim mocą. 

-
- 3125...6249 postów
- Posty: 3319
- Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Zauważyłem,że stabilizatory jarzeniowe
mają specjalny kształt elektrod
w porównaniu ze zwykłymi neonówkami
sygnalizacyjnymi,gdzie obie elektrody
są często jednakowego kształtu i wymiarów.
Na pewno Kolega Alek,nasz ekspert od spraw
"życia wewnętrznego" lamp,powie tutaj więcej
na temat tego,co tam w środku stabilizatora
jarzeniowego dokladnie się znajduje.
Na wiadomych aukcjach jest wystawianych całe multum
specjalnie zbudowanych stabilizatorów jarzeniowych,
które słabo schodzą, więc nie są zbyt drogie zazwyczaj.
Nie ma"mody" na nie:-)
Więc może pójść tą drogą?
Pozdrawiam Kolegów.
Jacek"b/t"
mają specjalny kształt elektrod
w porównaniu ze zwykłymi neonówkami
sygnalizacyjnymi,gdzie obie elektrody
są często jednakowego kształtu i wymiarów.
Na pewno Kolega Alek,nasz ekspert od spraw
"życia wewnętrznego" lamp,powie tutaj więcej
na temat tego,co tam w środku stabilizatora
jarzeniowego dokladnie się znajduje.
Na wiadomych aukcjach jest wystawianych całe multum
specjalnie zbudowanych stabilizatorów jarzeniowych,
które słabo schodzą, więc nie są zbyt drogie zazwyczaj.
Nie ma"mody" na nie:-)
Więc może pójść tą drogą?
Pozdrawiam Kolegów.
Jacek"b/t"
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Mam wrażenie, że neonówki sygnalizacyjne były przeznaczone do pracy przy napięciu przemiennym, a stabiliwolty zakładały pracę tylko w jednym kierunku, stąd pierwsze mają symetryczne elektrody, a drugie mają wyraźną anodę i katodę.
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Już było na forum, ale może warto przypomnieć:
http://www.introni.it/pdf/GE%20Glow%20Lamp%20Manual.pdf
http://www.introni.it/pdf/GE%20Glow%20Lamp%20Manual.pdf
- Krzysztof_M
- 500...624 posty
- Posty: 579
- Rejestracja: wt, 17 października 2006, 09:14
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Tradycyjne miniaturowe neonówki wpięte w obwód prądu stałego ulegają metalizacji w środku (w każdym razie widać w środku nalot czarno-metaliczny na szkle) - wiem, bo sam tak zrobiłem i potem zastanawiałem się co się stało.
α β Σ Φ Ω ℧ μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ −
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 3319
- Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Dopowiem jeszcze Koledze Krzysztofowi_M:
w oprawach oświetleniowych na długie świetłówki rurowe są startery neonowe z bimetalem.
Nie wiem dokładnie,jakie tam procezsy fizyko-chemiczne zachodzą,prawdopodobnie obojętny
chemicznie gaz neon ma też wygaszać łuk, powstający przy załapywaniu bimetalu,
tym bardziej,ze występuję "kop" napięcia od samoindukcji tzw.statecznika,czyli swego rodzaju dławika.
Otóż te startery "padają" po jakimś czasie,najpierw dając w pomieszczeniu "dyskotekę",czyli upierdliwe
migotanie świetlówki plus różne efekty dźwiękowe.Bardzo często,poza uszkodzeniem wewnąterz rury
świetlówki, winowajcą takiego stanu rzeczy jest sam tzw.starter neonowy,który z czasem dostaje wewnętrznego
"posrebrzenia", mimo,że w obwodzie płynie raczej prąd przemienny.Nie wiem,czy świetlówka ma własności
prostujące prąd przemienny.Na pewno Kolega Alek i pewnie - nie tylko wyjaśnią to tu Koledze lepiej.
Pozdrawiam.
Jacek"b/t"
PS: startera takiego,jeżeli jest sprawny,można używać jako próbnika napięcia w sieci energetycznej,ale
z dodaniem w szereg opornika co najmniej 4,7 kilooma o dosyć sporej mocy albo tego samego kondensatorka
przeciwzakłóceniowego,który jest upchany w kubek startera i połączony równolegle do tego startera.
Trzeba jeden koniec kondensatorka odciąć od wyprowadzenia startera,przedłużyć ten koniec kawałkiem przewodu,
potem dolutować drugi przewód do wolnego styku startera,dobrze zaizolować połączenia,co by się nie stykały ze
sobą,całość wsunąć do jakiejś cienkiej rurki wodociągowej z plastiku,zakorkować z przepustem jeden koniec rurki
i próbnik napięcia przemiennego 230V gotowy.Dla prądu stałego musi być oczywiście zamiast kondensatorka opornik.
w oprawach oświetleniowych na długie świetłówki rurowe są startery neonowe z bimetalem.
Nie wiem dokładnie,jakie tam procezsy fizyko-chemiczne zachodzą,prawdopodobnie obojętny
chemicznie gaz neon ma też wygaszać łuk, powstający przy załapywaniu bimetalu,
tym bardziej,ze występuję "kop" napięcia od samoindukcji tzw.statecznika,czyli swego rodzaju dławika.
Otóż te startery "padają" po jakimś czasie,najpierw dając w pomieszczeniu "dyskotekę",czyli upierdliwe
migotanie świetlówki plus różne efekty dźwiękowe.Bardzo często,poza uszkodzeniem wewnąterz rury
świetlówki, winowajcą takiego stanu rzeczy jest sam tzw.starter neonowy,który z czasem dostaje wewnętrznego
"posrebrzenia", mimo,że w obwodzie płynie raczej prąd przemienny.Nie wiem,czy świetlówka ma własności
prostujące prąd przemienny.Na pewno Kolega Alek i pewnie - nie tylko wyjaśnią to tu Koledze lepiej.
Pozdrawiam.
Jacek"b/t"
PS: startera takiego,jeżeli jest sprawny,można używać jako próbnika napięcia w sieci energetycznej,ale
z dodaniem w szereg opornika co najmniej 4,7 kilooma o dosyć sporej mocy albo tego samego kondensatorka
przeciwzakłóceniowego,który jest upchany w kubek startera i połączony równolegle do tego startera.
Trzeba jeden koniec kondensatorka odciąć od wyprowadzenia startera,przedłużyć ten koniec kawałkiem przewodu,
potem dolutować drugi przewód do wolnego styku startera,dobrze zaizolować połączenia,co by się nie stykały ze
sobą,całość wsunąć do jakiejś cienkiej rurki wodociągowej z plastiku,zakorkować z przepustem jeden koniec rurki
i próbnik napięcia przemiennego 230V gotowy.Dla prądu stałego musi być oczywiście zamiast kondensatorka opornik.
- Tomek Janiszewski
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Prawidłowe wrażenie. Dodam jeszcze że w neonówkach, odwrotnie niż w lampach próżniowych z żarzoną katodą - katoda musi być duża, zaś anoda może być bardzo mała (w stabiliwoltach anodę stanowi cienki pręcik w centralnej części lampy, katodę zaś - otaczający go cylinder). Bowiem w neonówkach nagrzewa się przede wszystkim katoda - wskutek bombardowania ciężkimi jonami dodatnimi. Elektrony bombardujące anodę maja tak niewielką energię (wskutek tego że większość z niej utraciły po drodze zderzając się z cząsteczkami gazu) że wydzielane na anodzie ciepło jest niewielkie. Oczywiście w neonówkach zasilanych prądem przemiennym gdzie role katody i anody zmieniają się cyklicznie - obydwie elektrody muszą mieć jednakowo dużą powierzchnię.
Inna szczególna cecha neonówek stabilizacyjnych jest taka że muszą pracować w zakresie wyładowania jarzeniowego normalnego tj przy niepełnym pokryciu katody obszarem wyładowania. Tylko pod tym warunkiem napięcie na lampie prawie nie zależy od przepływającego prądu. Gdy cała powierzchnia katody jarzy się - dalsze zwiększanie prądu skutkuje wzrostem napięcia (wyładowanie jarzeniowe nienormalne, przy jeszcze większym prądzie przechodzące w wyładowanie łukowe), co nie tylko niweczy właściwości stabilizacyjne, ale szybko niszczy katodę, która w tych lampach z reguły jest aktywowana, po to aby różnica napięć zapłonu i napięcia wyładowania nie była zbyt wielka a tym samym wejściowe napięcie poddawane stabilizacji mogło być możliwie niskie.
- Tomek Janiszewski
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Tak dzieje się szczególnie szybko w warunkach wyładowania jarzeniowego nienormalnego (patrz wyżej). Bombardowany jonami dodatnimi o dużej energii materiał katody ulega szybkiemu rozpyleniu i osadza się następnie na wewnętrznej powierzchni bańki. Można spowolnić ten proces ograniczając prąd do takiej wartości aby wyładowanie stało się normalne.Krzysztof_M pisze: ↑sob, 10 grudnia 2022, 12:13Tradycyjne miniaturowe neonówki wpięte w obwód prądu stałego ulegają metalizacji w środku (w każdym razie widać w środku nalot czarno-metaliczny na szkle) - wiem, bo sam tak zrobiłem i potem zastanawiałem się co się stało.
- Tomek Janiszewski
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Gaz wewnatrz statera służy temu aby lampa z zimnymi elektrodami mogła się w ogóle zaświecić. Gdyby była tam próżnia - nie płynąłby żaden prąd, bimetal by się nie rozgrzał i nie zamknąłby obwodu żarzenia elektrod świetlówki, którą można by wówczas zaświecić jedynie na zimno, np. pocierając rurę elektryzującym się materiałem. Warto jednak wiedzieć że takie i podobne zimne zapłony szybko niszczą świetlówki; dlatego popularne układy zasilania tych lamp z baterii poprzez jednotranzystorowy generator samodławny gdzie nie stosuje się podgrzewania elektrod są równie niepoprawne technicznie jak regulacja napięcia wyprostowanego przy pomocy tyrystora pracującego bezpośrednio na kondensator filtrującyballasttube pisze: ↑sob, 10 grudnia 2022, 17:07 Dopowiem jeszcze Koledze Krzysztofowi_M:
w oprawach oświetleniowych na długie świetłówki rurowe są startery neonowe z bimetalem.
Nie wiem dokładnie,jakie tam procezsy fizyko-chemiczne zachodzą,prawdopodobnie obojętny
chemicznie gaz neon ma też wygaszać łuk, powstający przy załapywaniu bimetalu

Ten kop ma zainicjować zapłon świetlówki po uprzednim rozgrzaniu się jej elektrod. Najpierw zaświeca się starter, natępnie rozgrzany bimetal zwiera obwód żarzenia elektrod świetlówki gasząc równocześnie wyładowanie w starterze, gdy po krótkim czasie bimetal ostygnie i rozewrze sie - występuje ów kop samoindukcji. Jego amplituda zależna jest od pojemności kondensatora bocznikującego styki startera ale też i od tego w której fazie prądu przemiennego nastąpi rozwarcie bimetalu. Dlatego rzadko kiedy świetlówka zapala się od pierwszej pyty, zwykle następuje cała seria zwarć i rozwarć aż w końcu któreś z nich ją zaświeci.tym bardziej,ze występuję "kop" napięcia od samoindukcji tzw.statecznika,czyli swego rodzaju dławika.
Dzieje się tak wtedy gdy po zapłonie świetlówki napięcie jakie na niej występuje jest większe od napięcia przy którym zapala się starter. Elektrody świetlówki pokryte są warstwą emisyjną i nagrzewają się przed zapłonem wskutek przepływu prądu żarzenia przez starter a po zapłonie wskutek bombardowania jonami a także w niewielkim stopniu elektronami do temperatury w której występuje teromemisja, i wyładowanie ma wówczas charakter łuku elektrycznego, tj. napięcie na lampie jest stosunkowo niewielkie. Gdy jednak elektrody świetlówki z czasem stracą emisję - napięcie staje się na tyle duże że starter (w którym występuje wyładowanie jarzeniowe nienormalne) zaświeca się podcza pracy lampy i zwiera obwód żarzenia powodując zanik łuku w świetlówce i w konsekwencji jej migotanie.Otóż te startery "padają" po jakimś czasie,najpierw dając w pomieszczeniu "dyskotekę",czyli upierdliwe
migotanie świetlówki plus różne efekty dźwiękowe.Bardzo często,poza uszkodzeniem wewnąterz rury
świetlówki, winowajcą takiego stanu rzeczy jest sam tzw.starter neonowy
Posrebrzenie wnętrza startera - to po prostu getter mający usunąć resztki reaktywnych gazów (tlenu, azotu) pozostawiając jedynie celowo tam wprowadzony neon a niekiedy także inne gazy szlachetne (startery dla świetlówek małej mocy świecą się nie na czerwono lecz bladoniebiesko, co mogłoby wskazywać na obecność cięższych niż neon gazów, np. ksenonu).który z czasem dostaje wewnętrznego "posrebrzenia", mimo,że w obwodzie płynie raczej prąd przemienny.
Tylko wtedy gdy jedna z jej elektrod jest uszkodzona, np. przepali się spirala. Taka świetlówka świeci słabo, za to silnie migocze, podczas gdy przy normalnej pracy świetlówka pulsuje znacznie słabiej, bo z dwukrotnie większą częstotliwością.Nie wiem,czy świetlówka ma własności prostujące prąd przemienny.
Prąd jaki wówczas przepłynie przez starter jest zwykle na tyle mały (ponieważ przewodność tego co znajduje się na przeciwnym końcu startera jest niewielka) że styki bimetalu nie zdołają się nagrzać do temperatury przy której się zamykają. Ale czy warto? Jest tyle innych odpowiednich do tego celu neonówek, pozbawionych getterowej powłoki zaciemniajacej bańkę.PS: startera takiego,jeżeli jest sprawny,można używać jako próbnika napięcia w sieci energetycznej,ale
z dodaniem w szereg opornika co najmniej 4,7 kilooma o dosyć sporej mocy albo tego samego kondensatorka
przeciwzakłóceniowego,który jest upchany w kubek startera i połączony równolegle do tego startera.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 3319
- Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Dziękuję Koledze Tomkowi Janiszewskiemu za kompetentne rozwinięcie tematu.
Taka świetlówka świeci słabo, za to silnie migocze, podczas gdy przy normalnej
pracy świetlówka pulsuje znacznie słabiej, bo z dwukrotnie większą częstotliwością.
A więc dobrze tu myślałem.
Po prostu dzielę się tutaj własnym doświadczeniem, gdy potrzebny mi był gdzieś "w terenie" prosty próbnik wyższego napięcia,rozróżniający do tego rodzaj prądu.I trzeba go było sklecić z posiadanych materiałów na miejscu.Oczywiście jest sens użyć do tego startera o nie zakopconej od środka bańce.Takie też się trafiają.
Jeżeli się użyje opornika o oporności, zbliżonej do wcześniej podanej,to lepiej,aby miał on moc co najmniej 2W.W wersji próbnika z opornikiem.Czyli-na prąd i przemienny i stały.
Pozdrawiam Wszystkich Kolegów.
Jacek"b/t"
Tylko wtedy gdy jedna z jej elektrod jest uszkodzona, np. przepali się spirala.
Taka świetlówka świeci słabo, za to silnie migocze, podczas gdy przy normalnej
pracy świetlówka pulsuje znacznie słabiej, bo z dwukrotnie większą częstotliwością.
A więc dobrze tu myślałem.
Prąd jaki wówczas przepłynie przez starter jest zwykle na tyle mały (ponieważ przewodność tego co znajduje się na przeciwnym końcu startera jest niewielka) że styki bimetalu nie zdołają się nagrzać do temperatury przy której się zamykają. Ale czy warto? Jest tyle innych odpowiednich do tego celu neonówek, pozbawionych getterowej powłoki zaciemniajacej bańkę.
Po prostu dzielę się tutaj własnym doświadczeniem, gdy potrzebny mi był gdzieś "w terenie" prosty próbnik wyższego napięcia,rozróżniający do tego rodzaj prądu.I trzeba go było sklecić z posiadanych materiałów na miejscu.Oczywiście jest sens użyć do tego startera o nie zakopconej od środka bańce.Takie też się trafiają.
Jeżeli się użyje opornika o oporności, zbliżonej do wcześniej podanej,to lepiej,aby miał on moc co najmniej 2W.W wersji próbnika z opornikiem.Czyli-na prąd i przemienny i stały.
Pozdrawiam Wszystkich Kolegów.
Jacek"b/t"
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Tomek Janiszewski pisze: ↑pn, 12 grudnia 2022, 09:56 Posrebrzenie wnętrza startera - to po prostu getter mający usunąć resztki reaktywnych gazów (tlenu, azotu) pozostawiając jedynie celowo tam wprowadzony neon a niekiedy także inne gazy szlachetne
Pierwsze słyszę o getterze w starterach. A rozebrałem wiele nowych i nieużywanych starterów.Tomek Janiszewski pisze: ↑pn, 12 grudnia 2022, 09:56Ale czy warto? Jest tyle innych odpowiednich do tego celu neonówek, pozbawionych getterowej powłoki zaciemniajacej bańkę.
Metalizację widziałem tylko w już używanych starterach (wystarczy kilka uruchomień).
Przykład wyglądu nowego startera masz tutaj (ten starter pracował tylko przy wyładowaniu normalnym):
viewtopic.php?p=315262#p315262
Odbiornik TV na 2 tranzystorach/lampach: Prima II/Prima III:
viewtopic.php?f=16&t=29213
viewtopic.php?f=16&t=29213
- disaster
- 1250...1874 posty
- Posty: 1466
- Rejestracja: wt, 5 października 2010, 21:13
- Lokalizacja: Brzeziny k.Łodzi
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
NOSy Polampu.
Może się technologia zmieniła?
Może się technologia zmieniła?
Z przyczyn technicznych koniec świata odwołany.
Poszukuję viewtopic.php?p=304055#p304055
Poszukuję viewtopic.php?p=304055#p304055
Re: Stabilizowanie napięć naonówką
Czołem.
Będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej, kupowałem i zbierałem różne drobiazgi elektryczne. Pamiętam że w tamtym czasie zapłonniki lamp jarzeniowych (startery) wykonywane były w dwóch wersjach "mocowych". Słabsze przy przepływie prądu dawały światło w kolorze niebieskawo fioletowym i te "świeżo" kupione miały przeważnie szklaną bańkę idealnie przeźroczystą, natomiast te dedykowane do świetlówek o większej mocy, świecące kolorem pomarańczowym, często nowe bywały już pokryte warstwą błyszczącego metalicznie nalotu po wewnętrznej stronie szkła, zupełnie jakby były sprawdzane po wyprodukowaniu, choć wśród tych nowych, pomarańczowo świecących, zdarzały się również idealnie przeźroczyste, jakby nigdy nie były włączone. Te całkiem przeźroczyste po włączeniu z większym prądem szybko pokrywały się od wewnątrz metalicznym nalotem, tworzącym się w wyniku rozpylania elektrod.
Co do małych neonówek, to te pracujące z małym prądem (zapewniającym wyładowanie normalne) np. w miernikach z lampami NIXIE (pracując w nich jako kropki dziesiętne) lub w sensorowych przełącznikach programów starych telewizorów (np. SONY KV-1820R; wskazujące który program jest w danej chwili załączony), nie pokrywały się od wewnątrz ciemnym nalotem przez całe lata pracy, pracując z napięciem stałym.
Pozdrawiam
Romek
Będąc jeszcze uczniem szkoły podstawowej, kupowałem i zbierałem różne drobiazgi elektryczne. Pamiętam że w tamtym czasie zapłonniki lamp jarzeniowych (startery) wykonywane były w dwóch wersjach "mocowych". Słabsze przy przepływie prądu dawały światło w kolorze niebieskawo fioletowym i te "świeżo" kupione miały przeważnie szklaną bańkę idealnie przeźroczystą, natomiast te dedykowane do świetlówek o większej mocy, świecące kolorem pomarańczowym, często nowe bywały już pokryte warstwą błyszczącego metalicznie nalotu po wewnętrznej stronie szkła, zupełnie jakby były sprawdzane po wyprodukowaniu, choć wśród tych nowych, pomarańczowo świecących, zdarzały się również idealnie przeźroczyste, jakby nigdy nie były włączone. Te całkiem przeźroczyste po włączeniu z większym prądem szybko pokrywały się od wewnątrz metalicznym nalotem, tworzącym się w wyniku rozpylania elektrod.
Co do małych neonówek, to te pracujące z małym prądem (zapewniającym wyładowanie normalne) np. w miernikach z lampami NIXIE (pracując w nich jako kropki dziesiętne) lub w sensorowych przełącznikach programów starych telewizorów (np. SONY KV-1820R; wskazujące który program jest w danej chwili załączony), nie pokrywały się od wewnątrz ciemnym nalotem przez całe lata pracy, pracując z napięciem stałym.
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .