Einherjer pisze: czw, 24 lutego 2022, 22:12
A myślałem, że brzydzisz się takimi nowoczesnymi komputerowymi pomocami

Swoją drogą czas by był napisać kolejny odcinek cyklu o LTSpice, tylko muszę się zastanowić o czym konkretnie. Jakieś sugestie?
Trzeba iść z duchem czasu

Żartuję oczywiście.
Pomocne dla mnie okazało się odkrycie jak zrealizować symulację potencjometrów w różnych położeniach, tak żeby kilka krzywych (dla różnych ustawień) było widocznych na jednym wykresie. Czyli funkcja "step parameter" itd. Wspominam o tym, ponieważ pewnie wiele jest takich rzeczy, z których ciemny człowiek nie zdaje sobie sprawy. Dla mnie osobiście najbardziej przydatne byłoby dowiedzieć się, jak wykonać symulację pomiaru zniekształceń nieliniowych - tak, żeby otrzymać wynik w procentach THD
Tomek Janiszewski pisze: czw, 24 lutego 2022, 22:28
Transformator pod lampę prostowniczą zawsze można wykorzystać z fabrycznymi mostkami selenowymi takimi jak SPS-6B/1 250-C100.676 (stosowany w polskich
radio od Tatr po
Klawicymbała).
Oczywiście Tomku, ale chcę wykorzystać ten transformator dlatego właśnie, że można go zastosować z lampą prostowniczą. Transformatorów pod lampę mam więcej oczywiście, ale są to typowe radiowe transformatory, ale nie nadają się od do wzmacniacza stereo PP. Ten, jako jedyny współpracował z EZ81, co już od razu wskazuje na większą obciążalność. Raz jeszcze powtórzę - gdybym chciał pójść w prostownik selenowy, zastosowałbym niechybnie któryś z mocniejszych transformatorów z niedzielonym uzwojeniem anodowym, jakich mam co najmniej kilka. Ten transformator będzie współpracować z lampą EZ81
Oczywiście lampa EZ81 wygląda jeszcze efektowniej, ale jak sam przyznajesz - musisz godzić się na różne kompromisy w obliczu deficytu mocy transformatora.
Oprócz efektownego wyglądu EZ81 oferuje jeszcze jedną istotną zaletą, jaką jest powolne nagrzewanie się włókna. Wobec zastosowania filtra o wejściu indukcyjnym, jest to właściwość nie do pogardzenia. Z drugiej strony użycie typowego transformatora z pojedynczym uzwojeniem anodowym /o napięciu zazwyczaj 220-240 V/ zmuszałoby mnie do rezygnacji z wejścia dławikowego, gdyż w takim wypadku zapewne nie uzyskałbym koniecznego napięcia. Filtr dławikowy posiada cenne zalety, zwłaszcza - stabilizację napięcia, uniezależniając jego wartość częściowo od zmian obciążenia. Właściwość szczególnie istotna przy pracy w klasie B lub głębokiej AB, gdzie zmiany średniego prądu anodowego w trakcie pracy są znaczne.
Niestety nie będzie to jedyny problem jaki we wzmacniaczu Gangu Olsena stwarza polaryzacja sztywna, i to niezależnie od tego jakie elementy prostownicze napięcia siatkowego zastosować. Ba, dokładnie te same problemy stworzy polaryzacja półautomatyczna!
Polaryzację półautomatyczną już skreśliłem. Mija się ona z celem wobec zaniedbywalnego poboru prądu przez stopnie napięciowe (poniżej 5 mA). Jedyne, co mogłoby ją uzasadniać to oszczędność kilku oporników i kondensatorów, których należałoby użyć, gdyby dawać osobne człony RC w katodzie każdej pentody. Miałoby to jednak dodatkową zaletę w postaci stałoprądowej stabilizacji punktu pracy i ochrony tej wrażliwej przecież lampy przed przeciążeniem. Natomiast ciekaw jestem jakie problemy stwarza jeszcze polaryzacja sztywna.
Zważ że siatki sterujące pentod ECL86 są na tym samym potencjale co siatka triody w stopniu kołyski. Tym samym trzeba by albo zasilać ze źródła napięcia siatkowego także katody oraz siatkę stopnia wstępnego (z czym oczywiście wiąże się konieczność perfekcyjnej filtracji, tym trudniejszej że teraz źródło napięcia ujemnego będzie obciążone całkiem konkretnym prądem katodowym triod ECL86), albo przekonfigurować kołyskę, np. separując punkt środkowy oporowej kołyski od siatki dolnej triody przy pomocy sprzężenia oporowo-pojemnościowego.
Sterowanie siatki kołyski przez dodatkowe ogniwo RC jest w moim przekonaniu jedyną wartą wzięcia pod uwagę opcją. Zmniejszy ona trochę wzmocnienie w pętli, to prawda.
Stąd już tylko krok do rezygnacji z kołyski w ogóle, tym bardziej że walczysz przecież o każdy decybel wzmocnienia, do tego stopnia że nawet z polaryzacji katodowej EF86 rezygnujesz. Z rozmaitych dwutriodowych konfiguracji stopni wzmacniająco-odwracających zdecydowanie największym wzmocnieniem cechuje się układ z dzielonym obciążeniem i galwanicznym sprzężeniem między triodami, taka jaką zastosowałem w ceownikowcu. Tam bowiem pierwsza trioda pracuje nie dość że z ekstremalnie wysokim oporem w anodzie (470k) to jeszcze bez jakiegokolwiek dodatkowego obciążenia, poza szczątkową pojemnością wejściową odwracacza. Rezystory symetryzujące kołyski zaś stanowią dla stopnia napięciowego obciążenie całkiem konkretne, niewiele tylko większe niż rezystory upływowe pentod końcowych. Będziesz zatem miał wzmocnienie niemal dwukrotnie mniejsze niż uzyskuje się z tą samą lampą w podstawowej konfiguracji SE, podczas gdy w układzie zastosowanym przeze mnie mam wzmocnienie nawet większe niż w SE, z powodu wskazanego wyżej.
I to jest ważki argument, absolutnie do przemyślenia. Tak jak wspomniałem, ze względu na stosowany przeze mnie sposób montażu (przestrzenny na płytkach z łączówkami) modyfikacje układu nie będą trudne, przeto nie wykluczam i opcji powrotu do dzielonego obciążenia, od którego tak chciałem uciec, żeby nie powielać ciągle tego samego rozwiązania
Pozbywam się tych diod bez żalu, właśnie dlatego że są seledynowe a tym samym brzydkie. Skoro jednak Tobie właśnie takie się podobają - zostawię dla Ciebie 4 sztuki DZG4, zasilacza natomiast trafią dwie pozostałe DZG4 (do zasilacza anodowego, zgodnie z pierwotnym zamiarem), natomiast do prostownika żarzeniowego wystarczą dwie malowane DZG2 które wyciągnę ze sprawnego Jubilata zastępując je diodami DZG niemalowanymi które o wiele bardziej mi się podobają.
Bardzo dziękuję Tomku! Jakoś tak podoba mi się ten seledynowy odcień lakieru, kojarzący się nieodłącznie z wyrobami Tewy i latami 60.

Wydaje mi się, że mam jedną czy dwie niemalowane diody (nie pomnę typu), będziemy się więc mogli wymienić
A ECC81 (jak najbardziej uznawana przez audiofilów choć wcale do zastosowań audio nie miała służyć)? Będzie miała o rząd wielkości mniejszy opór wewnętrzny, a wzmocnienie zaledwie o jakieś 3dB mniejsze od ECC83.
ECC85 odpada, ponieważ pobiera o 135 mA większy prąd żarzenia. ECC81 jest dobrą propozycją, natomiast jak sam zauważyłeś, walczę o każdy decybel wzmocnienia. Po wtóre ECC83 była chyba najpowszechniej stosowaną lampą do napędzania mostka regulacji barwy dźwięku, niezależnie od pewnej niedoskonałości charakterystyk, które powodował jej duży opór wewnętrzny. Zresztą, nie jest to tragedią, gdyż można je naprostować przez użycie odpowiednio skorygowanych wartości elementów RC w mostku. Od czego jest w końcu LTspice!
Naprawdę były podwójne potencjometry o tak wielkim oporze i to ze starym oznaczeniem charakterystyki (C zamiast B)? Czy może masz potencjometry pojedyncze które zamierzasz mechanicznie sprzęgnąć?
Absolutnie, mowa o oryginalnych, starych telpodowskich potencjometrach SP-3.2; produkcja z początku lat 70., o ile dobrze pamiętam. Sprawdziłem omomierzem, mają charakterystykę wykładniczą. Zestarzały się trochę (a może takie były od początku?) gdyż ich rezystancje wynoszą od 1,32 do 2,21 M, choć nie ma aż tak wielkich różnic w obrębie podwójnego potencjometru. Zrobiłem też próbę współbieżności - zasiliłem obie ścieżki podwójnego potencjometru napięciem 10 V i włączyłem woltomierz między ślizgacze. Wskazania wynosiły między 1,2 a 2,1 V, mowa oczywiście o najwyższym zarejestrowanym wyniku dla każdego podwójnego potencjometru. Ten najlepszy (delta U = 1,2 V) użyję do regulacji siły głosu, a te trochę słabsze (delta U = 1,5 oraz 1,6 V) - do regulacji barwy dźwięku. Najgorszy egzemplarz (delta U = 2,1 V), charakteryzujący się też ogromną różnicą oporności ścieżek (1,42 + 2,19 M) pozostanie jako zapas na wypadek awarii któregoś z etatowych potencjometrów. Mam w sumie cztery i są to jedyne cztery potencjometry podwójne SP-3.2 o takich opornościach i charakterystyce C, jakie udało mi się w ciągu całego mojego stażu zdobyć. Może to świadczyć o tym jak rzadki to jest towar. Zaskakujące jest, że w sprzęcie fabrycznym montowano do regulacji barwy w układzie pasywnym zawsze, ale to zawsze potencjometry liniowe. Daje to pewne podbicie w środkowym (mechanicznie) położeniu ślizgaczy, płaska charakterystyka natomiast znajduje się wtedy bardzo blisko skrajnego lewego położenia, zaś cały zakres regulacji "ujemnej", związanej z tłumieniem danych częstotliwości skompresowany zostaje do jakichś 10% obrotu potencjometru. Konsekwentnie, zakres "ekspansji" danych częstotliwości zostaje rozszerzony na pozostałe 90% obrotu. Może to było celowe, jako że regulacji barwy używa się raczej do podbijania niż tłumienia basów i sopranów?
Nie wiem, ale trochę nie podoba mi się myśl, że w położeniu środkowym charakterystyka miałaby nie być płaska.
Tak czy inaczej - powodzenia!
Dzięki, przyda mi się.
Pozdrawiam serdecznie,
Jakub