Ninja pisze:Mam jeszcze pytanie uzupełniające. Pozostańmy przy triodzie i układzie wzmacniacza oporowego (tak mi łatwiej operować na ch-kach lampy

), czy fakt, o którym wspominasz, czyli uzyskanie jak największego wzmocnienia wiąże się z tym, że staramy się zwiększyć wartość oporności obciążenia lampy i aby układ pracował przy określonym prądzie zwiększamy napięcie anodowe, czyli staramy się zbliżyć do sytuacji, że wzmocnienie stopnia staje się równe współczynnikowi amplifikacji lampy?
Nie, chodzi o coś zupełnie innego. Dla każdej triody z rozważań geometrycznych wynika zależność Uso = - Ua/u, gdzie Uso to napięcie odcięcia lampy (czyli ujemne napięcia na lampie, przy którym przestaje płynąć prąd), Ua napięcie anodowe, a u - współczynnik wzmocnienia lampy. Weżmy na przykład ECC83 i ECC82. Dla pierwszej przy Ua=300V napięcie odcięcia wyniesie około -3V (bo u jest 100), a dla drugiej Uso=-15V (bo u=20). Jeżeli spojrzysz na charakterystyki siatkowe tych lamp (Ua = f(Us)), to stwierdzisz, że w stosunku do ECC82 charakterystyki ECC83 są znacznie przesunięte w prawo - kiedyś takie lampy nazywano nawet lewymi i prawymi.
Problem z prądem siatki pojawia się w momencie, gdy musisz otrzymać z lampy większą moc, bo wtedy potrzebny jest jeszcze odpowiedno duży prąd płynący pzez lampę. Na przykład: przy punkcie pracy 200V/5mA szczytowa moć osiagana Z ECC82 bez prądu siatki wynosi 0.5W. Z ECC83 też się da, ale już spoczynkowy punkt pracy wypada blisko zera i potrzebne jest dodatnie napięcie sterujące, a co za tym idzie - prąd siatki. Za to z ECC83 będzie potrzebne pięciokrotnie mniejsze napięcie steujące.
Wiem, że akurat te lampy mało nadają się do stopnia mocy, ale są chyba dobrą ilustracją na czym polega problem. To bardziej problem wyboru lampy, a nie jej punktu pracy, który jest już konsekwencją tego wyboru.
Jeżeli masz do zrobienia wzmacniacz o mocy kilkadziesiąt kilowatów, który pracuje przy kilkunastu kV napięcia anodowego i paru amperach prądu, wtedy wybór pomiędzy kilkoma kV napięcia sterującego a kilkuset woltami z prądem siatki jest dosyć oczywisty. Dlatego duże lampy praktycznie zawsze pracują z prądem siatki.
Małe wzmacniacze, szczególnie ze sprzężenoami RC buduje się przeważnie na lampach "lewych", bez prądu siatki - są dużo prostsze w realizacji i co za tym idzie po prostu tańsze.
Z małych "prawych" lamp godna jest uwagi właśnie 6N7. Da się na niej zbudować całkiem porządny wzmacniacz (i to przeciwsobny zasilany z jednego napięcia 300V) na jednej lampie i dwóch transformatorach - bez żadnych oporników i kondensatorów (hardcore'owi audiofile pwenie pozielenieją z zazdrości

). Problemem jest porządny transformator wejściowy (wyjściowy jest zwyczajny, Raa=8kohm). Złożyłem kiedyś złożyć pająka z transformatorem symetryzującym od nanowoltomierza selektywnego - grał zupełnie normalnie i dało się go wysterować z wyjścia słuchawkowego CD playera.
Ninja pisze:
Czy rzeczywiście na tym mamy jakiś praktyczny zysk? Moją wątpliwość budziłby w takim przypadku stosunkowo mały wzrost wzmocnienia takiego stopnia ze wzrostem napięcia anodowego, wchodzeniem w zakres prądu siatki itp. Już przy parokrotnej wielokrorności oporności wewnętrznej lampy wstawionej w obwód anodowy wzmocnienie zbliża się do współczynnika amplifikacji. Uzyskiwane wzmocnienie zależałoby raczej od wyboru lampy z dużym współczynnikiem amplifikacji a nie wybieraniem pracy w klasie z prądem siatki.
O właśnie - a jak wybierzesz lampę o dużym wzmocnieniu, to masz prąd siatki...
Pozdrawiam,
Jasiu