Po ponad 10 latach powróciłem do starego hobby i zbudowałem sobie wzmacniacz w oparciu o lampy EL34 w układzie PushPull (http://www.jogis-roehrenbude.de/Leserbr ... eitung.htm) i oczywiście mam problem

Uruchomiłem zasilacz, jeden kanał, ustawiłem punkty pracy lamp mocy a następnie dla pozostałych stopni. Gra to ładnie i ogólnie wszystko byłoby OK aż do momentu, gdy zabrałem się za pomiarownie.
Napięcie anodowe lampy to ~430V, a prąd spoczynkowy wynosi 38-40mA dla każdej z lamp mocy.
Podłączyłem pod wejście generator z ustawioną częstotliwością 1kHz o przebiegu sinusoidalnym o amplitudzie 1V. Na wyjście wzmacniacza obciążonego rezystorem mocy 8ohm podłączyłem oscyloskop. Sprawdziłem przebiegi, pasmo przenoszenia wyniosło od 10Hz do ponad 25kHz przy -3dB. Nieźle. No i tu pojawia się mój problem przy pomiarze mocy.
Otóż zwiększając napięcie wyjściowe z generatora zamiast spodziewanego odcięcia sinusoidy (trójkąta) następuje wzrost prądu anodowego lampy (mierzę go na 1 omowym rezystorze w katodzie). Przy ponad 120mA szlag trafił jedną lamę mocy i eksplodował rezystor w zasilaczu. Tak jakby wzmacniacz cały czas wzmacniał sygnał.
To wygląda tak jakby wzmacniacz wstępny oddawał tak mocny sygnał, że ten z kolei tak steruje lampami mocy, że wypadają z punktu pracy..?
Podczas testów zauważyłem, że transformator głośnikowy wydaje dźwięk zbliżony odwzorowujący podany sygnał testowy. Zaznaczę jeszcze raz, że wzmacniacz zawsze jest podłączony do opornika zastępczego o znacznej mocy.
Co robię źle? Proszę o pomoc.