Celowo "bias" w cudzysłowie, ja nie lubię tego określenia ale jest krótsze
Mamy stopień P-P na dwóch 6L6GC. Układ bez możliwości regulacji napięcia polaryzacji wstępnej

- dorobiłem mu taką możliwość, wspólna regulacja dla obu lamp (wynika z konstrukcji wzmacniacza). Pomiary na dodanych 1 Ohm / 1W / 1% rezystorach katodowych pokazują: 25,9 dla jednej i 36,6 mV dla drugiej (a więc mA) lampy. To aż 30% różnicy. Lampy są niby sparowane - tzn. tak wynika z naklejek na nich (marka Ruby, produkcja Chiny...). Jeśli zamienię lampy miejscami, odczyty "wędrują" razem z lampami, tzn. też zamieniają się miejscami. Napięcia anoda-katoda takie same dla obu lamp - po 489 V.
Czy dobrze rozumiem, że to nie wina wzmacniacza, tylko muszę znaleźć dobrze sparowane lampy?
A zabrałem się za to, bo na małych głośnościach wzmacniacz gra cudnie, a na dużych już gorzej - podejrzewałem modulację skrośną.