Mój ostatni kontakt z "Kasprzakiem ". Początek lat 90-tych , Puste "ogołocone" hale budynku głównego.W małym pokoiku od strony Karolkowej , prawie naprzeciwko głównego wejścia do, też opustoszałej "Róży" , jeszcze firmowy sklepik z drobnymi elementami ,gałki ,paski napędu .......A zapamiętany ostatni wyrób / na MPT /.Radioodbiornik o kształcie sześcianu / nazwa...?/.
Magazynek zawalony nie odebranym sprzętem klientowskim, podobnie jak wyrka na każdym bazarku zawalone sprzętem "Łotake" plastikowymi wydmuszkami z kolorowymi święcącymi wodotryskami. Może gdyby Kasprzak przestawił sie na takie masowe badziewie, pod publiczkę? Może by jeszcze trochę pożył. A może i dobrze się stało, przynajmniej się nie zeszmacił.
Sprawa tego pseudosędziego to jedno, ale postępowanie pracowników Kasprzaka też pozostawiało wiele do życzenia. Znam paru byłych pracowników, którzy swego czasu opowiadali mi jak "wychodziły" z zakładu zapasy magazynowe i sprzęt pomiarowy. Znam to tylko z relacji, ale mając orientację, co się działo w różnych państwowych firmach w latach 90-tych mam prawo sądzić, że to może być prawdą .
Swego czasu tu na forum opisywałem historię braci Danielewiczów / Enigma/ i inż Kopaczka .Było to oparte na treści z książki prof. Jerzego Pustoły p.t. "Wspomnienia o przemyśle elektotechnicznym XX wieku". Profesor "przemycił" w tej książce super interesujący rozdział p.t. Przekształcenia Gospodarki Socjalistycznej Na Rynkową ( od 1989 roku ) . Czyta się jak "kryminał". Lekceważący stosunek Wałęsy i Balcerowicza do , patriotycznych i konstruktywnych propozycji spadkobierców dawnych polskich firm Whiteheada /Wedel/ Majewski / Ołówki / Grohman /włókno/..... .....Książka wyszła w ograniczonym nakładzie /Wydawnictwo PROMMARD/ Udało mi się zdobyć kilka egzemplarzy książki i będę je miał na czerwcowym Spotkaniu Triody.
Dzisiaj w "Świat się kręci" Katarzyna Grochola opowiedziała historię o kloszardzie, który siedział w autobusie i zagadał do niej "dostaliśmy dzisiaj w zakładach Kasprzaka jakieś pieniądze i dałem na tą orkiestrę Owsiaka". A było to na pierwszym finale WOŚP, a więc 1993 rok. Historia tendencyjna, bo pokazuje, że w "Kasprzaku" niby się tylko chlało.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.