Witam.
gsmok pisze:To przypadek dosłownie z wczoraj. Podczas próby podłączenia kabelka głośnikowego gniazdko to rozpadło mi się w palcach ukazując przy okazji swoje wnętrze (z czego toto jest zrobione - to chyba jakiś stop z niewiadomoczego - magnes tego nie przyciąga i zaczyna się sypać pod wpływem powietrza

). Wcześniej zniknęło z jego powierzchni wspaniałe pozłocenie (uleciało pod wpływem podmuchu oddechu mojego kota).
Niestety, żyjemy w czasach gdzie oszukiwanie ludzi stało się niemal normą i trzeba bardzo uważać na to co się kupuje

Na pierwszy rzut oka przedmioty wyglądają poprawnie i wydają się być dobrej jakości. Dopiero po czasie okazują się nędzną podróbką, z którą na dodatek nic się da się zrobić. Kilka lat temu sam hurtowo kupiłem kilkaset "złoconych" wtyków typu cinch (leżą jeszcze gdzieś w garażu), z których złoto "odparowywało" w ciągu kilku dni, a "złoconych" punktów lutowania przewodów w żaden sposób nie dało się pokryć cyną. By je pocynować trzeba je było opiłować aż do gołej stali, ale i tak tworzywo w którym zatopiony był bolec środkowy było tak wybitnie termoplastyczne, że podczas prób lutowania środkowy styk przemieszczał się i wtyk nadawał się tylko do wyrzucenia. Niedawno zaprojektowaliśmy specjalne transmitery radiowe do zdalnego pomiaru prędkości i czasów pokonywania poszczególnych okrążeń przez pojazdy na torze gokartowym. Była to już druga partia tych urządzeń (pierwsza zdała egzamin, więc zamówili kolejną). Po sprawdzeniu urządzeń właściciel toru tak jak poprzednio zalał elektronikę transmiterów czarnym klejem silikonowym (by zwiększyć ich wytrzymałość mechaniczną) i w tym momencie pojawiły się problemy.. Okazało się, że klej podczas wysychania wydzielał jakieś żrące substancje lotne, które "podgryzły" podzespoły elektroniczne i połączenia lutowane (powstały upływności i zwarcia). Mnie jednak najbardziej zaskoczył widok kompletnie skorodowanych listw kołkowych, zwanych GoldPinami (sprzedający zapewniał mnie, że są złocone, wysokiej jakości...)
transm1.jpg
transm2.jpg
Piotr pisze:ZnAl, po naszemu szajsmetal. Zastanawiam się skąd tak wielka popularność tego ciężkiego i kruchego badziewia na przykład w samochodach. Toż porządny plastik bywa w wielu sytuacjach lepszy, bo nie załamuje się pod własnym ciężarem. Ostatnio kupowałem klamki, takie zwykłe do drzwi. Okazało się, że nie ma innych jak z tego stopu, oczywiście pokrytych miedzią, mosiądzem, czy chromem, do wyboru, do koloru

Jakiś czas temu wyrzuciłem całą partię potencjometrów. Okazało się, że nie da się ich przykręcić, gdyż nagwintowana część mocująca odrywa się od reszty gdy nakrętkę przykręca się palcami. Kilka lat temu pojawił się kolejny ciekawy materiał, który ja nazwałbym "szajsplastikiem" (niestabilny chemicznie, może po recyklingu..). Wykorzystuje się go do produkcji tandetnych mikroprzełączników, różnych gniazd, odbiorników podczerwieni, obudów filtrów piezoceramicznych, a nawet wlutowywanych do druku bezpieczników, karkasów i obudów transformatorów i dławików. "Szajsplastik", użyty do produkcji przełączników powoduje, że te z czasem same zaczynają przewodzić (dostają coraz większej upływności), za to po naciśnięciu przycisku nie stykają, bo metal z którego wykonane są styki w międzyczasie zaśniedział..

W załączniku przypadek z wczoraj - spalony dławik sieciowy, którego karkas pokrył się solnymi wykwitami, wywołującymi przebicie między uzwojeniami (dławik zamontowany był w odtwarzaczu DVD marki Thomson, model "Scenium", eksploatowanym w normalnych domowych warunkach..).
dlawik1.jpg
dławik_2.jpg
Pozdrawiam,
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .