W latach 50-tych w małych miastach i na wsiach bardzo popularne były sieci retranslacyjne (radiowęzeł a na końcówce w/w kołchoźniki czyli głośniki dopasowane do linii przesyłowych. Na starych zdjęciach można zobaczyć słupy na których poniżej przewodów elektrycznych można zobaczyć dwuprzewodową sieć retranslacyjną - właśnie dla w/w kołchoźników. W pierwszych latach powojennych w prostszej wersji był transmitowany tylko jeden program, w dalszych latach chyba trzy - późniejsze kołchoźniki miały przełączniki umożliwiające wybór innych programów. Pamiętam miasta oplecione pajęczyną linii translacyjnych. To był najtańszy sposób dotarcia z ówczesną propagandą do szerokich mas ludzi.
To o czym piszesz widać w filmie "Wiosna Panie Sierżancie" kable na słupach tylko niżej. A właśnie w Nowej Hucie miało być nawet 6 programów ale nigdy nie zrealizowano tego do końca. Ludzie woleli Pioniera i swobodę jaką dawał. Do tej pory w starszych mieszkaniach wystają ze ściany pęki kabli. Poza tym krążyła plotka że przez "kołchoźniki" można podsłuchiwać co się dzieje w domu, więc co ostrożniejsi wyłączali wtyczkę z gniazdka (identyczna jak sieciowa tyle że mniejsza). Gospodarze domów zwerbowani przez UB mówią że coś było na rzeczy.
Z kolei na wsi taki głośnik to była naprawdę atrakcja. Tak to wspominał mój dziadek i miał nawet identyczny głośnik.
Oglądałem film o Korei Północnej i tam w tych blokach Seulu też są takie kołchoźniki, tylko nie można ich wyłączyć. Można bardzo ściszyć ale zupełnie wyłączyć - nie można
Naprawdę pomysł godny Orwella. Zresztą tam też nie można było wyłączyć ekranu z Wielkim Bratem.
wosiu1000 pisze:"Kołchoźnik" to nie sprawa ustrojowa........
W Polsce w obiegowej opinii "kołchożnik" / system radiofonii przewodowej / kojarzony jest z okresem PRL. W praktyce systemy radiofonii przewodowej , były szeroko stosowane w USA i Europie w latach 40-tych.W Szwajcarii system te był jeszcze eksplatowany do lat 70-tych .Miałem okazję osobiście z niego korzystać podczas pobytu w tym okresie na terenie kantonu Tessin.
frycz pisze:Poza tym krążyła plotka że przez "kołchoźniki" można podsłuchiwać co się dzieje w domu, więc co ostrożniejsi wyłączali wtyczkę z gniazdka (identyczna jak sieciowa tyle że mniejsza). Gospodarze domów zwerbowani przez UB mówią że coś było na rzeczy.
Mówić mogą, ale nie za bardzo było jak to zrealizować w praktyce,
kaem pisze:Ciekawe czy gdzieś na świecie działały radiowęzły stereofoniczne...
Chyba nie. Za to w ZSRR doprowadzono do tego ze w kołchoźniku były aż trzy programy - zastosowano zwyczajnie modulację AM i na nośnych około 100 kHz te dodatkowe sygnały leciały.
frycz pisze:Poza tym krążyła plotka że przez "kołchoźniki" można podsłuchiwać co się dzieje w domu, więc co ostrożniejsi wyłączali wtyczkę z gniazdka (identyczna jak sieciowa tyle że mniejsza). Gospodarze domów zwerbowani przez UB mówią że coś było na rzeczy.
Mówić mogą, ale nie za bardzo było jak to zrealizować w praktyce,
Z tego co pamiętam opis to po prostu głośnik był mikrofonem a w piwnicy magnetofon... W piwnicy była jakaś krosownica i na dobrą sprawę sygnał można było nagrywać na miejscu, lub po wzmocnieniu można by przesyłać do komendy i tam słuchać...
Każda duża firma/operator telefoniczny/duży hotel ma pomieszczenie eksterytorialne, dostępne dla UB (jak by się on aktualnie nie nazywał) i oni tam mogą sobie działać przez nikogo nie niepokojeni.... Czytam teraz "Łowców Szpiegów" i tak robili kiedyś, tak robią teraz, tak będą robić w przyszłości...
Witam Szanownych Kolegów.
Miły temat wyszedł.
Przy okazji dopowiadam tutaj to, co nie zostało powiedziane względnie nie do końca dopowiedziane.
Przypominam ostatnio "modny":-) temat odbudowy szczekaczki hitlerowskiej tzw.reakcyjnej DKE38 czyli Volksempfaengera (nie mam tu umlautów, dlatego zapis konwencją bezumlautową) na VCL11 i VY2.
Ten głośnik tam PASUJE,jeżeli nie ma się możliwości odbudowy oryginalnego z powodu nadmiernego apetytu myszy w stodole lub na strychu na membranę i cewkę:-) takiego głośnika.
Tu : uwaga Kolegi Tomka J. o odpowiedniej biegunowości podłączenia,aby składowa stała anodowa lampy
V(C)L 11 nie rozmagnesowała magnesu podkowiastego głośnika, jest BARDZO ważna!!!
Przy okazji, Kolego Tomku J.: jak rozpoznać,gdzie podać "+", a gdzie "_" na taki głośnik,aby to, co wyżej napisałem,się nie stało?
Tak,żeby bez drążenia fizyki teoretycznej to dało się rozpoznać.
Może w jednej pozycji membrana "idzie" w jednym kierunku,a w drugim-w przeciwnym?
Bardzo proszę o odpowiedź. Dzięki "z góry" w imieniu własnym i Kolegi z tego postu.
Odpowiednik w/w DKE38, z transformatorem-sieciowym,tzn.VE 301,katedralny, miał wielki głośnik tego samego typu
i tam była zaznaczona biegunowość, ale niestety pozbyłem się go kiedyś dawno,lecz-przedwcześnie:-(
Jeżeli ktoś z Kolegów takowy posiada, to poproszę o odpowiedź,czy po stronie "+" napisanego na koszu jest wyprowadzenie cewki bliższe otworowi w szpuli cewki na ruchomą kotwicę,czy też - końcowi cewki od strony najbardziej wierzchniej warstwy uzwojenia w stos. do wierzchniej jego izolacji?
To jest drugi możliwy sposób rozpoznania prawidłowej biegunowości podłączenia takiego głośnika.
Dalej: taki głośnik może zastąpić wszelkie głośniki zewnętrzne dla odbiorników najstarszych nawet - te najcenniejsze, z lat końcowych 1920-tych.Te tubowe.Znowu:wielka uwaga na biegunowość!!!
Dalej: proponuję odwrócić stronami dowolny transformator, nawet nie-głośnikowy,nawet-sieciowy,o mocy nawet tylko 0,5Wata, bo głośnik wyżej wspomniany takową tylko ma,najlepiej możliwie wysoko-omowy,tzn.najlepiej powyżej ok.500 Omów po stronie wysoko-omowej i rzędu kilku omów-po stronie nisko-omowej i po stronie wysoko-omowej podłączyć do takiego transformatora w/w głośnik elektromagnetyczny z ruchomą kotwicą,a po stronie nisko-omowej-wyjście nisko-omowe odbiornika radiowego lub innego źródła sygnału audio.
Nie będzie składowej stałej.
Wiadomo,że jest to głośnik niskotonowy i głos z niego będzie trochę, jak z "beczki":-),ale w latach wczesnych 1950-tych u nas w radiofonii przewodowej Hi-Fi nie bywało:-).
No, ale jest to ciekawostka, poeksperymentować z takimi głośnikiem, poza w/w utylitarnymi aspektami tematu.
Zresztą a propos: jest on "straszliwie":-) czuły w porównaniu z głośnikami nisko-omowymi i może pracować już z kilku--miliamperową w anodzie lampą sieciowo żarzoną stopnia napięciowego.Można go podłączyć, z zachowaniem biegunowości (!!!), zamiast transformatorka głośnikowego do odbiorników typu "Szarotka","Juhas",Pionier B" itp.
Ponadto można go podłączyć poprzez dwa kondensatory bez-biegunowe o pojemności np.po 0,47uF na 400 V każdy (pojemność można sobie dobrać wedle uznania*) od razu RÓWNOLEGLE do KAŻDEGO transformatorka głośnikowego odbiornika sieciowego [i - nie tylko!] lampowego i tranzystorowego transformatorowego na wyjściu,a poprzez transformatorek podwyższający-do układów z wyjściem głośnikowym nisko-omowym.
Życzę dobrej zabawy Kolegom posiadającym takie głośniki i przyjemnej degustacji* - naszemu Koledze-amatorowi trunków z dobrej piwnicy:-).
Z ortografią sobie jak dotąd zazwyczaj radzę:-),mimo "podeszłego" wieku:-).
fugasi pisze:Masowo nie ale w wybranych przypadkach?
kaem pisze:Ciekawe czy gdzieś na świecie działały radiowęzły stereofoniczne...
Chyba nie. Za to w ZSRR doprowadzono do tego ze w kołchoźniku były aż trzy programy - zastosowano zwyczajnie modulację AM i na nośnych około 100 kHz te dodatkowe sygnały leciały.
Mam taki głośnik,Kolego "Fugasi".
To jest w zasadzie odbiornik tranzystorowy o bezpośrednim wzmocnieniu na dwa stałe zakresy: ok 160 kHz i ok.70 kHz, przełączane skokowo i o niższej czułości,niż by tego wymagało przesyłanie bezprzewodowe,dla sygnałów AM oraz opcja typowego głośnika radiowęzłowego na 30V z przełączanym wejściem.
Odbiornik ma zasilanie z zasilacza sieciowego wbudowanego.
Tak myślę o przestrojeniu tego "głośnika" na pasmo amatorskie VLF ok. 137kHz oraz - może na RFID albo DCF:-).
Plus oczywiście odp.stopnie wzmocnienia wstępnego w.cz.
Pozdrawiam Kolegę i Wszystkich Kolegów.
Jacek"b/t"
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewiędziesiątych w naszym rejonie były modne wycieczki, oczywiście handlowe za wschodnią granicę. Kiedyś sąsiad po jednej z takich eskapad wpadł a raczej wtoczył się do mnie dżwigając olbrzymią torbę. Kupiłem fajne radia w "Ruskach", ale są jakieś dziwne, mają po dwa kable sieciowe i żadne nie gra, rzekł. Po obejrzeniu i przeanalizowaniu schematów tych "radyjek" doszedłem do wniosku że jest to głośnik radiowęzłowy trójprogramowy.Jeden program był nadawany normalnie jak kiedyś u nas, m.cz. natomiast pozostałe na w.cz 78kHz i120kHz modulacja amlitudy.Wtyczki miały taki sam rozstaw do radiowęzlą jak do sieci, pewnie dlatego na weściu były bezpieczniki topikowe. Potencjometry na poszególnyczh programach służyły zapewne regulacji poziomu sygnału a nie programowaniu stacji.Rozczarowany diagnozą sasiad zabrał swoje trofeum zostawiając dwa radia. W jednym z nich przeciąłem dwie ścieżki i po dołączeniu kilkumetrowej anteny słuchałem Polskiego Radia na 198kHz.