Mam takie pytanie.. Czy istnieją jakieś lampy z katodą wolframową nowszej konstrukcji niż te z początkowego okresu rozwoju techniki? Czyli takie które by były realne do kupna za cenę bardziej przystępną i możliwe do zastosowania w jakimś urządzeniu audio bądź odbiorniku radiowym?
Inne pytanie tyczy się również lampek bezpośrednio żarzonych, lecz z katodą pokrytą tlenkami..
Zastanawiam się czy znaczne przeżarzenie takiej lampki aż do stanu wyraźnego świecenia się katody umożliwiało by jej pracę. Oczywiście wyłącznie na lampach zużytych które w normalnych warunkach nie mają wystarczającej emisji do funkcjonowania. Tu nasuwa się pytanie z czego jest wykonany grzejnik/katoda. Jeśli jest to wolfram to powinno się to udać osiągając choćby część emisji. Gorzej jeśli jest to jakiś stop oporowy który mógłby szybko ulec uszkodzeniu w wyższej temperaturze. Gdybym miał komplet "padniętych" lamp Pionierowych to bym sprawdził organoleptycznie, ale niestety nie mam takiego zestawu.
Na koniec zdjęcie.. Niemożliwe do zaobserwowania dla śmiertelnika. Ale aparat doskonale widzi w ciemnościach dzięki czemu widać że nawet lampki w Pionierku B2 potrafią się pięknie żarzyć. Lampki żarzone swoim nominalnym napięciem (1,4V), czas naświetlania około 20s w kompletnych ciemnościach
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
jacekk pisze:Mam takie pytanie.. Czy istnieją jakieś lampy z katodą wolframową nowszej konstrukcji niż te z początkowego okresu rozwoju techniki? Czyli takie które by były realne do kupna za cenę bardziej przystępną i możliwe do zastosowania w jakimś urządzeniu audio bądź odbiorniku radiowym?
To są lampy bateryjne.
Od lat 30 20 wieku lampy sieciowe z katodą bezpośrenio żarzoną zastępowano lampami z katodą pośrednio żarzoną. Umożliwiło to żarzenie lamp różnymi napięciami i prądami, uprościło obwody polaryzacji, zwiększyło trwałość katod.
To wiem W zasadzie jest to obojętne czy będą to lampy bateryjne czy sieciowe, oba rodzaje można zasilić i z sieci i z baterii przy czym opcja pierwsza jest znacznie bardziej ekonomiczna. Chodzi mi tylko o fakt intensywnego świecenia się katody, cel czysto estetyczny.
"Time Machine 300B with TJ274B+ rectifier, TJ300B globe mesh-plate output tubes and Shuguang CV181 Tennins ball 6SN7's"
Drugi obrazek: "This is an Aikido version using 8x 10Y direct heated triodes, with a WE 274A or any 5Z3 tube rectifier."
Trzeci obrazek: Eimac 75tl
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Akurat AZ1 i AZ4 ze standardową blaszaną katodą jakoś nie olśniewają mimo że ogólnie są przyjemne dla oka ze względu na kształt bańki, podobnie zresztą jak 6N13S i podobne oktalowe lampy większej mocy. Katoda w AZ-kach się żarzy, ale na ciemno-wiśniowy kolor. Znacznie lepiej wygląda CY1 z anodą w postaci siateczki, ale sama katoda mimo że widoczna jest po prostu mała. Zastanawiam się czy 2K2M obdarta z czerwonego kubraczka by pokazała coś świecącego wewnątrz.
Zibi, wzmacniacz z pierwszego zdjęcia jest piękny, właśnie o taki żar buchający z wnętrza lamp mi od jakiegoś czasu chodzi. Jednak 300B to dosyć droga lampka..
jacekk pisze:Na koniec zdjęcie.. Niemożliwe do zaobserwowania dla śmiertelnika. Ale aparat doskonale widzi w ciemnościach dzięki czemu widać że nawet lampki w Pionierku B2 potrafią się pięknie żarzyć. Lampki żarzone swoim nominalnym napięciem (1,4V), czas naświetlania około 20s w kompletnych ciemnościach
W swojej "Szarotce" bez trudu widzę żarzące się lampy na własne oczy, oczywiście w zaciemnionym pokoju, i to pomimo przeszkadzającego wpływu światła oczka magicznego DM70. Co prawda niektóre egzemplarze lamp mają mostki mikowe zapaprane jakimś białym syfem, (nie mówiąc już o przylegających do nich blaszkach ekranujących w lampie 1T4T) i wówczas można zobaczyć same wystajace poza system elektrodowy końcówki. Rzecz jasna napięcie żarzenia również i tu nie odbiega od nominalnego: rolę równoległego stabilizatora pełnią dwie połączone w szereg krzemowe zabytkowe diody prostownicze z rodziny DK60.
jacekk pisze:Katoda w AZ-kach się żarzy, ale na ciemno-wiśniowy kolor
Za to częstokroć wewnętrzna powierczhnia anod w tych lampach ma lustrzany połysk, i zaglądając od góry mozna zobacz odbicia katody O wiele efektowniej zachowują się te lampy z chwilą właczenia zasilania: gdy dopiero rozpoczyna się emisja, ale temperatura katody jest na tyle niska że doładowywaniu kondensatorów w zasilaczu towarzyszy kilkusetwoltowy spadek napięcia na przewodzącej diodzie (co nigdy nie ma miejsca podczas normalnej pracy) - wnętrze lampy jarzy się promieniami hamowania na błękitny kolor, jak w gazotronie gdzie oczywiście świecą nie elektrony lecz jony rtęci.
jacekk pisze:Na koniec zdjęcie.. Niemożliwe do zaobserwowania dla śmiertelnika. Ale aparat doskonale widzi w ciemnościach dzięki czemu widać że nawet lampki w Pionierku B2 potrafią się pięknie żarzyć. Lampki żarzone swoim nominalnym napięciem (1,4V), czas naświetlania około 20s w kompletnych ciemnościach
W swojej "Szarotce" bez trudu widzę żarzące się lampy na własne oczy, oczywiście w zaciemnionym pokoju, i to pomimo przeszkadzającego wpływu światła oczka magicznego DM70. Co prawda niektóre egzemplarze lamp mają mostki mikowe zapaprane jakimś białym syfem, (nie mówiąc już o przylegających do nich blaszkach ekranujących w lampie 1T4T) i wówczas można zobaczyć same wystajace poza system elektrodowy końcówki. Rzecz jasna napięcie żarzenia również i tu nie odbiega od nominalnego: rolę równoległego stabilizatora pełnią dwie połączone w szereg krzemowe zabytkowe diody prostownicze z rodziny DK60.
Owszem, widać nawet jeśli nie jest całkowicie ciemno. Wystarczy półmrok i wiedza gdzie dokładnie patrzeć aby dostrzec katodę. Przy czym najczęściej te części które wystają pod i nad systemem siatek świecą się znacznie słabiej niż wewnętrzna część. Co ciekawe "zamienniki" pod względem estetycznym wypadają lepiej niż oryginały.
jacekk pisze:Co ciekawe "zamienniki" pod względem estetycznym wypadają lepiej niż oryginały.
Ale co uważasz za "zamienniki" (bo za oryginały należy uznać oczywiście lampy TUNGSRAM). Lampy o tych samych oznaczeniach produkcji Telam, czy też lampy TESLA: 1H33, 1F33, 1AF33 oraz 1L33 (ta ostatnia jest odpowiednikiem lampy 1S4T możliwej do zastosowania w Pionierze B lub Szarotce po przekablowaniu cokołu; o zamienniku TESLA lampy 3S4T nie słyszałem)?
Nie koniecznie zamiennik lamp z literką "T" czyli oszczędnościowej wersji żarzenia, ale takich które działają w układzie bez ŻADNYCH zmian elektrycznych. Czyli 1L4 zamiast 1T4, 1B2P zamiast 1S5T i 2P1P zamiast 3S4. Jedynie 1R5T została na swoim miejscu bo jak na razie nie znalazłem niczego dostępnego co można by zamiast niej użyć, w związku z tym dalej poluję na 1A2P. W tym przypadku prąd żarzenia zupełnie pomijam, jeśli odbiornik jest zasilany z zasilacza nie ma to absolutnie żadnego znaczenia tym bardziej że lampki są żarzone równolegle.
No i lampki te można czasem kupić za naprawdę przystępną cenę w przeciwieństwie do oryginalnej obsady lamp.
jacekk pisze:Mam takie pytanie.. Czy istnieją jakieś lampy z katodą wolframową nowszej konstrukcji niż te z początkowego okresu rozwoju techniki? Czyli takie które by były realne do kupna za cenę bardziej przystępną i możliwe do zastosowania w jakimś urządzeniu audio bądź odbiorniku radiowym?
http://www.triod-gu.ru/production/gener ... iod-gu-68a
Nadawcza bardzo dużej mocy.
No i oczywiście wiele niegdysiejszych ... dzisiaj to wolfram nie w modzie dla odbiorcy pospolitego.
Lampa dzisiejsza niedożarzona o -10% ma emisję o 60% mniejszą a przeżarzona o +5% jest mniej żywotna o 60% !!!
Tak więc nowe technologie mają zady i walety.
Kiedyś baterki były liche i trzeba było często kręcić reostatem w obwodach grzejników lamp.